Open'er Festival 2022
Reklama

Inhaler: Dzieciaki nie słuchają gatunków muzyki, tylko piosenek

Irlandzki zespół czerpie z całej rockowej gamy, a garażowe brzmienie miesza się z ich punkowymi duszami, młodzieżową radością i świeżością. Na pełnoprawny koncert do Polski wybierali się już od kilku lat i w końcu dotarli na Open'er Festival 2022, gdzie zagrali na Alter Stage. Przed ich ciepło przyjętym występem udało nam się porozmawiać o emocjach płynących z występu na Glastonbury, ale też potencjalnych profitach wynikających z faktu pokrewieństwa wokalisty z legendarnym Bono.

Irlandzki zespół czerpie z całej rockowej gamy, a garażowe brzmienie miesza się z ich punkowymi duszami, młodzieżową radością i świeżością. Na pełnoprawny koncert do Polski wybierali się już od kilku lat i w końcu dotarli na Open'er Festival 2022, gdzie zagrali na Alter Stage. Przed ich ciepło przyjętym występem udało nam się porozmawiać o emocjach płynących z występu na Glastonbury, ale też potencjalnych profitach wynikających z faktu pokrewieństwa wokalisty z legendarnym Bono.
Inhaler, od lewej: Ryan McMahon, Elijah Hewson (na dole); od prawej: Josh Jenkinson, Robert Keating (na dole) /Europa Press News / Contributor /Getty Images

Zespół Inhaler powstał jeszcze w 2012 roku, ale zadebiutował 4 lata później. Fani rocka z zaskoczenia łapali się za głowę, gdy orientowali się, że lider grupy to syn wokalisty U2, Bono. Elijah Hewson połączył siły z kolegami - basistą Robertem Keatingiem, gitarzystą Joshem Jenkinsonem i perkusistą Ryanem McMahonem.

Ich pierwszy singel "I Want You" pojawił się w 2017 roku, a od tego czasu muzycy skrupulatnie pracowali nad premierowym repertuarem. Wykonujący alternatywnego rocka Irlandczycy dotąd zawitali do Polski jedynie raz - podczas gali Bestsellery Empiku 2020. Później mieli przyjechać do naszego kraju na odwołanego Open'era 2020. 

Reklama

Po ponad dwóch latach w końcu im się udało. - Jesteśmy po prostu szczęśliwi, że możemy zagrać na tym festiwalu - mówili na kilka godzin przed planowanym występem. I choć może wcześniej się tego nie spodziewali, to zgromadzili naprawdę liczne grono fanów.

Dosłownie kilka dni wcześniej zagrali na słynnym festiwalu Glastonbury. - Szczerze mówiąc, bardzo na to czekaliśmy. O tym, jak ważne jest Glastonbury wiedzieliśmy od zawsze, a gdy skończyliśmy grać trudno było nam uwierzyć, że to w ogóle się wydarzyło. Pomyśleliśmy: "Zrobiliśmy to!". Poczuliśmy wyciszenie - mówi Elijah Hewson. 

I rzeczywiście - ta impreza funduje ponoć wiele pozytywnych wrażeń nie tylko muzykom, ale też uczestnikom. - Chcielibyśmy tam pojechać też jako widzowie, przenocować na campingu... To świetne doświadczenie. Jako artyści - też było wyśmienicie - dodaje Hewson. 

Udało im się też złapać kilka świetnych występów, m.in. Primal Scream, Sama Fendera czy Foals.

Debiutancki album "It Won't Always Be Like This" ukazał się niemal równo rok temu i był odpowiedzią na pandemiczny smutek. Czas zamknięcia - podobnie jak dla większości ludzi - nie był dla nich spełnieniem marzeń. - To było bardzo trudne. Wiesz, siedzisz na tyłku przez dwa lata i piszesz energetyczną muzykę, ale myślę, że chcieliśmy przede wszystkim stworzyć poczucie, że chcemy tego co było z powrotem - opowiadał o powstaniu krążka Elijah Hewson.

Bardzo zależało im na tym, by ludzie mogli poczuć radość płynącą ze spotkań z muzyką. - Mieliśmy z tyłu głowy, że chcemy zobaczyć ludzi skaczących do naszych piosenek. (...) Myślę, że to byłby błąd, gdybyśmy nagrali smutną płytę. Nie chciałem, żebyśmy się poddali temu poczuciu smutku. Chcieliśmy czuć radość i myślę, że jest tam wiele jej definicji - mówi lider Inhalera.

Grupa była w gronie faworytów plebiscytu "BBC Sound of..." w 2020 roku, co dodało im rozgłosu. Wcześniej mówiono o nich w kontekście pokrewieństwa wokalisty z Bono. Elijah Hewson jest jednym z czwórki dzieci legendarnego lidera U2. Niektórzy plotkowali, że to ojciec załatwia zespołowi syna kontrakty. Elijah był nieco rozbawiony tą koncepcją głównie dlatego, że jakoś trudno zauważyć mu luksusowe korzyści z tego faktu.

- Chciałbym, żeby to była prawda, bo pewnie bylibyśmy jeszcze więksi! Wiesz, prywatny samolot i te sprawy. Niestety tak się nie dzieje. To jest interesująca kwestia, zwłaszcza, że gdy zaczynaliśmy, to nie mieliśmy przecież swoich fanów. A jedyni ludzie, którzy o nas wiedzieli, to byli fani mojego taty. Teraz na koncertach otacza nas banda dzieciaków, nastolatków, którzy nawet nie wiedzą kim jest Bono - mówi syn piosenkarza.

- Nikogo nie obchodzimy, bo gdyby było inaczej, to codziennie byłbym w telewizji, a moja mama byłaby szczęśliwa! - roześmiał się Robert Keating.

W najbliższym czasie będą sporo koncertować, ale gdy znajdą nieco czasu, to na pewno powrócą do studia. - Od około roku nagrywamy nowe rzeczy, ale bycie w trasie powoduje chaos i ciężko jest znaleźć czas na nagrywanie muzyki - tłumaczy wokalista. 

Młodzi ludzie, do których kierowana jest ich twórczość, zdaniem wokalisty zwykle nie wybierają gatunku, a poszczególne piosenki. Przez to muzycy nie wykluczają, że odejdą kiedyś od aktualnego repertuaru. 

- Nie chcielibyśmy grać tego samego. To, co sprawia frajdę w byciu częścią Inhaler, to fakt, że nigdy nie wiesz jaka wyjdzie kolejna piosenka. Możemy je zarapować - nie że będziemy rapować - ale to zabawne, gdy możemy przekraczać gatunki. Przy okazji to niezłe wyzwanie. Dzieciaki nie słuchają dziś gatunków muzyki, tylko piosenek - czyli wszystkiego i to właśnie o to chodzi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Inhaler | Open'er Festival 2022
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy