Susan Boyle odmieniła swoje życie. Ale czy wygrała?
Minęły ponad dwa lata od finału brytyjskiej edycji "Mam talent" z udziałem Susan Boyle. Jak wykorzystała ten czas kobieta, którą okrzyknięto największym objawieniem muzyki popularnej? Czy dołączyła do najbardziej cenionych wokalistek na świecie?
Pierwszy rozdział tej wzruszającej historii znamy doskonale: 48-letnia bezrobotna gospodyni domowa mieszkająca jedynie z kotem w kilka dni staje się sensacją brytyjskiej telewizji i światowego internetu. Szkotka, którą publiczność początkowo wyśmiała za niezdarne zachowanie i wygląd, okazała się posiadaczką anielskiego głosu i przesympatyczną kobietą. Jej wykonanie utworu "I Dreamed A Dream" notowało po kilka milionów odtworzeń dziennie, a talent Susan komplementowały największe gwiazdy show-biznesu.
Wtedy wydawało się ów "wyśniony sen" będzie bajką, a Susan czekają już tylko dni chwały. Piękne dni oczywiście nastąpiły, ale mieszały się z licznymi załamaniami Szkotki, która nie radziła sobie z nagłą popularnością.
Przed finałem "Britains Got Talent" z jej udziałem bulwarową prasę obiegła wiadomość, że z powodu ataków paniki Boyle wycofa się z programu.
Wokalistka ostatecznie wzięła udział w ostatnim odcinku, ale w głosowaniu telewidzów przegrała z rewelacyjną, taneczną grupą Diversity.
Kiedy zgasły kamery, gromadzone całymi tygodniami napięcie uderzyło w Susan z taką mocą, że wylądowała w szpitalu z objawami skrajnego wyczerpania oraz załamania nerwowego. Według relacji plotkarskich mediów, Szkotka po finale miała problemy z oddychaniem i zanosiła się histerycznym szlochem.
Zobacz gościnny występ Susan Boyle w chińskim "Mam talent":
Na szczęście udało się odizolować Susan od zgiełku i pozwolić jej w spokoju nagrać debiutancką płytę "I Dreamed A Dream". Album, choć wyszedł pod koniec listopada, okazał się najpopularniejszym wydawnictwem muzycznym 2009 roku. Płyta znalazła w nieco ponad miesiąc sześć milionów nabywców i wyprzedziła w klasyfikacji rocznej debiut Lady Gagi.
Sława i pieniądze tylko pogłębiały problemy Susan, która nie kontrolowała własnych emocji. Media co rusz donosiły o kolejnych incydentach:
Zdarzało jej się wpadać w histerię z błahych powodów, a pod jej dom często przyjeżdżała karetka pogotowia, co tłumaczono później bólami brzucha.
Kiedy w pociągu z Edynburga do domu w West Lothian pasażerowie nie dawali jej spokoju i wciąż robili jej zdjęcia, popłakała się.
Czekając na samolot na lotnisku Heathrow, Susan zemdlała. Uzasadniono to zbyt wysoką temperaturą w pomieszczeniu.
Innym razem Boyle wulgarnie zwyzywała swoją asystentkę, kiedy ta, podczas wspólnego obiadu w restauracji, zasugerowała jej dietę.
Tego samego miesiąca - był to styczeń 2010 roku - wokalistka miała na lotnisku śpiewać do kija od miotły, czyścić buty oczekującym pasażerom, a następnie uciekać przed ochroną.
Cztery miesiące później odwołała swoje występy w Australii z powodu wyczerpania.
W tle tych wydarzeń toczył się konflikt między bratem Susan, Gerrym, a otoczeniem gwiazdy. Menedżerom piosenkarki Gerry Boyle zarzucił kontrolowanie jej życia oraz izolowanie jej od rodziny.
Susan Boyle okazała się odporna na pokusę luksusów. Mimo że za namową rodziny i współpracowników kupiła sobie posiadłość z pięcioma sypialniami, wciąż woli mieszkać w starym domu po jej rodzicach (oboje już nie żyją).
"Nie jestem typem osoby, która mieszka w wielkiej rezydencji. Kiedy jestem z powrotem na starych śmieciach, w domu mojej mamy i mojego taty, czuję, jakbym wciąż była z nimi blisko. Mam mnóstwo wspomnień związanych z tym domem. To jest moja strefa komfortu" - powiedziała Szkotka w programie "Today".
Gerry Boyle wyjaśniał, że pieniądze nie mają dla jego siostry wielkiego znaczenia.
"Susan wie, że może podróżować gdziekolwiek tylko chce, jeść w najlepszych restauracjach na świecie, oraz gościć w najznakomitszych hotelach, ale to dla niej kompletnie nic nie znaczy, jeśli nie ma z kim dzielić tych wspaniałych chwil" - stwierdził.
Zobacz Susan Boyle w duecie ze swoją idolką:
7 listopada ukazał się w Polsce trzeci album Susan - "Someone to Watch Over Me". Rok wcześniej Szkotka wydała świąteczną płytę "The Gift".
Albumy Boyle sprzedają się bardzo dobrze, choć każda kolejna płyta budzi coraz mniej emocji i można zakładać, że fascynacja rewelacyjną gospodynią domową wkrótce ustanie, a przynajmniej ustabilizuje się na poziomie zwykłej życzliwości.
To oznacza, że Susan przegrała moment (nie ona go zaprzepaściła, ale jej muzyczni opiekunowie), w którym mogła odcisnąć swoje piętno w historii muzyki rozrywkowej.
Ile znasz utworów Susan Boyle? Nie coverów, nie nowych interpretacji przebojów, ale jej własnych piosenek. No właśnie. Żaden z singli Szkotki nie był autorskim numerem. Postawiono na rozwiązanie najbezpieczniejsze: ukochana przez świat gospodyni domowa śpiewa znane i lubiane piosenki. Tak jest również na najnowszym albumie Boyle. Dano jej wielką szansę, by za chwilę tę szansę odebrać i bezwzględnie skapitalizować jej sukces, kując żelazo póki gorące.
Michał Michalak