Wiśniewski nie chce być leszczem

- Gdyby nie to, że zachowałem się jak facet, dorobiłem się własnego drzewa, spłodziłem potomstwo i mam swój dom, to by mnie w Polsce nie było. Na bank - przekonuje kontrowersyjny artysta.

Michał Wiśniewski fot. Paweł de Ville
Michał Wiśniewski fot. Paweł de VilleAgencja SE/East News

- Czuję się Polakiem, ale można nim być wszędzie. To się ma w sercu. Ale jak ktoś mi nie pozwala normalnie żyć, to nie można udawać, że jest inaczej.

- Paranoja polega na tym, że nie musimy wyjeżdżać za pracą czy pieniędzmi. To rzeczywistość tu jest na tyle nieznośna, że chcielibyśmy stąd wyjechać. Po normalność - dodaje Anna Świątczak, żona Michała.

- Nie rozumiem dlaczego ja, skoro mam taką pracę, jaką mam, nie mogę sobie kupić ferrari i wrzucić to w koszta? - zapytuje lider Ich Troje.

- Przecież to auto pomaga mi w interesach, bo muszę być reprezentacyjny, skoro uchodzę za gwiazdę. Dlaczego na cele reprezentacyjne mogę wydać tylko 2 procent tego, czym obracam? Daleko tak nie zajedziemy...

Michał Wiśniewski znalazł najwyraźniej wyjście z patowej sytuacji.

- Unijne prawo pozwala mi przenieść firmę do dowolnego kraju. Tylko, że Polska nie będzie z tego miała nic. Czy o to chodzi?

- Moja firma zapłaciła kilka milionów złotych podatków. Ale na tym koniec, nie będę już płacił ani grosza więcej.

- Fizycznie, jako Michał Wiśniewski, podatki będę płacił tutaj, ale interesy prowadził zagranicą. Nie mam ochoty być leszczem...

Zobacz teledyski Ich Troje na stronach INTERIA.PL!

Metro
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas