Wiśniewski nie chce być leszczem
- Gdyby nie to, że zachowałem się jak facet, dorobiłem się własnego drzewa, spłodziłem potomstwo i mam swój dom, to by mnie w Polsce nie było. Na bank - przekonuje kontrowersyjny artysta.
- Czuję się Polakiem, ale można nim być wszędzie. To się ma w sercu. Ale jak ktoś mi nie pozwala normalnie żyć, to nie można udawać, że jest inaczej.
- Paranoja polega na tym, że nie musimy wyjeżdżać za pracą czy pieniędzmi. To rzeczywistość tu jest na tyle nieznośna, że chcielibyśmy stąd wyjechać. Po normalność - dodaje Anna Świątczak, żona Michała.
- Nie rozumiem dlaczego ja, skoro mam taką pracę, jaką mam, nie mogę sobie kupić ferrari i wrzucić to w koszta? - zapytuje lider Ich Troje.
- Przecież to auto pomaga mi w interesach, bo muszę być reprezentacyjny, skoro uchodzę za gwiazdę. Dlaczego na cele reprezentacyjne mogę wydać tylko 2 procent tego, czym obracam? Daleko tak nie zajedziemy...
Michał Wiśniewski znalazł najwyraźniej wyjście z patowej sytuacji.
- Unijne prawo pozwala mi przenieść firmę do dowolnego kraju. Tylko, że Polska nie będzie z tego miała nic. Czy o to chodzi?
- Moja firma zapłaciła kilka milionów złotych podatków. Ale na tym koniec, nie będę już płacił ani grosza więcej.
- Fizycznie, jako Michał Wiśniewski, podatki będę płacił tutaj, ale interesy prowadził zagranicą. Nie mam ochoty być leszczem...
Zobacz teledyski Ich Troje na stronach INTERIA.PL!