To cud, że jeszcze żyje
Bill Kaulitz z niemieckiej grupy Tokio Hotel cudem uniknął poważnych uszczerbków na zdrowiu.

Wokalista zdradził, że spiesząc się na ceremonię rozdania statuetek MTV Europe Music Awards w zeszłym tygodniu (5 listopada), stracił kontrolę nad prowadzonym Audi Q4.
"Zazwyczaj jestem bardzo ostrożnym kierowcą. Do tej pory nigdy nie miałem wypadku i nie jeżdżę szybko. Jakiś samochód bez sygnalizacji nagle wjechał na mój pas, a ja starając się uniknąć zderzenia, straciłem kontrolę nad autem" - powiedział.
"Szybko wysiadłem z rozbitego samochodu i zadzwoniłem z komórki na policję. Byłem bardzo zdenerwowany i w szoku" - zdradził wokalista Tokio Hotel.
Od czasu wypadku Billa Kaulitza męczą nocne koszmary:
"Wciąż przed oczami pojawia mi się obraz rozbitego samochodu. Nie mogę przez to spać" - żali się.
"Codziennie myślę o wypadku. Minie trochę czasu, zanim się z tego otrząsnę. To tkwi we mnie bardzo głęboko. Przecież mogłem nie wyjść z wypadku cały. Nigdy nie byłem tak bliski śmierci. To cud, że jeszcze żyję. W takich momentach dociera do nas, co tak naprawdę jest ważne w życiu" - podkreślił.
Na koniec wokalista Tokio Hotel pochwalił samochody marki Audi:
"Być może w innym samochodzie ten wypadek miałby dla mnie gorsze konsekwencje. Ja nie miałem nawet zadrapania" - stwierdził.
Przeczytaj również:
Zobacz teledyski Tokio Hotel na stronach INTERIA.PL!