Syn Villas nie odpuści opiekunce
"Zrobię wszystko, żeby Elżbieta Budzyńska odpowiedziała za to, co robiła z moją matką przez kilkanaście lat" - odgraża się syn Violetty Villas, Krzysztof Gospodarek.
Ostatnia droga Violetty Villas
Na pogrzebie słynnej artystki (19 grudnia 2011 roku na warszawskich Powązkach) obecny był m.in. Michał Wiśniewski z Ich Troje, wielki fan talentu Violetty Villas.
W rozmowie z "Rewią" Gospodarek po raz kolejny wyraził przekonanie, że opiekunka diwy ewidentnie przyczyniła się do fatalnego stanu zdrowia jego matki.
"Mam prawo sądzić, że zaniedbała jej leczenie i odizolowała ją ode mnie, mojej żony, syna Maćka, synowej Alicji i prawnuczki Ani" - mówi syn piosenkarki.
Na podstawie sekcji zwłok wiadomo, że najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci Villas było nieleczone złamanie nogi, które w konsekwencji doprowadziło do zatoru płucnego.
Dlaczego Elżbieta Budzyńska nie zadzwoniła po pomoc lekarską?
Według medialnych doniesień opiekunka Villas - znały się 23 lata - nadużywała alkoholu. Gdy po śmierci artystki w domu piosenkarki w Lewinine Kłodzkim zjawili się funkcjonariusze policji, niezwłocznie zawiadomili prokuraturę o fatalnych warunkach życia wokalistki. Piosenkarka - mimo otrzymywanej emerytury i niemałego majątku - żyła w skrajnej nędzy.
Wizytę w domu Violetty Villas w 2007 roku tak opisuje jej szwagier, Jan Mulawa:
"Panowała tam podejrzana cisza. Budzyńskiej nie było. Z zięciem weszliśmy do środka. Violetta siedziała nieprzytomna w fotelu, a na nią skakały psy, wszędzie były odchody zwierzęce. Ręce miała pogryzione" - wspomina mężczyzna.
Violetta Villas, która zmarła w wieku 73 lat, spoczęła 19 grudnia na warszawskich Powązkach.
Czytaj także: