Reklama

Syn Villas nie odpuści opiekunce

"Zrobię wszystko, żeby Elżbieta Budzyńska odpowiedziała za to, co robiła z moją matką przez kilkanaście lat" - odgraża się syn Violetty Villas, Krzysztof Gospodarek.

W rozmowie z "Rewią" Gospodarek po raz kolejny wyraził przekonanie, że opiekunka diwy ewidentnie przyczyniła się do fatalnego stanu zdrowia jego matki.

"Mam prawo sądzić, że zaniedbała jej leczenie i odizolowała ją ode mnie, mojej żony, syna Maćka, synowej Alicji i prawnuczki Ani" - mówi syn piosenkarki.

Na podstawie sekcji zwłok wiadomo, że najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci Villas było nieleczone złamanie nogi, które w konsekwencji doprowadziło do zatoru płucnego.

Dlaczego Elżbieta Budzyńska nie zadzwoniła po pomoc lekarską?

Według medialnych doniesień opiekunka Villas - znały się 23 lata - nadużywała alkoholu. Gdy po śmierci artystki w domu piosenkarki w Lewinine Kłodzkim zjawili się funkcjonariusze policji, niezwłocznie zawiadomili prokuraturę o fatalnych warunkach życia wokalistki. Piosenkarka - mimo otrzymywanej emerytury i niemałego majątku - żyła w skrajnej nędzy.

Reklama

Wizytę w domu Violetty Villas w 2007 roku tak opisuje jej szwagier, Jan Mulawa:

"Panowała tam podejrzana cisza. Budzyńskiej nie było. Z zięciem weszliśmy do środka. Violetta siedziała nieprzytomna w fotelu, a na nią skakały psy, wszędzie były odchody zwierzęce. Ręce miała pogryzione" - wspomina mężczyzna.

Violetta Villas, która zmarła w wieku 73 lat, spoczęła 19 grudnia na warszawskich Powązkach.

Czytaj także:

Violetta Villas: Pogrzeb na Powązkach

Są już wyniki sekcji zwłok

Violetta Villas żyła w nędzy

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Violetta Villas | synowie | Krzysztof Gospodarek | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy