Reklama

"O mało nie umarłem"

Producent Mark Ronson opowiedział o dramatycznych wydarzeniach, które miały miejsce podczas sesji nagraniowej z zespołem Black Lips. "O mało nie umarłem" - przyznał.

Mark Ronson i zespół Black Lips pracowali razem nad albumem "Arabia Mountain". Podczas sesji producent i muzycy wybrali się do japońskiej restauracji, gdzie Ronson raczył się sashimi z surowej wątróbki. To był błąd.

"W celu wprawienia się w odpowiedni klimat przed nagraniem piosenki 'Raw Meat' ('Surowe mięso'), zaczęliśmy jeść sashimi z wątróbki. Wszyscy się pochorowaliśmy, a Mark trafił do szpitala. Było z nim naprawdę źle" - wspomina Cole Alexander z Black Lips na łamach magazynu "NME".

Mark Ronson przyznał, że początkowo bagatelizował objawy choroby.

Reklama

"Myślałem, że to może efekt kaca czy coś w tym rodzaju. Później zacząłem mieć niekontrolowane dreszcze. Chłopaki z Black Lips obłożyli mnie kocami. Zasnąłem, ale po godzinie snu wcale nie było ze mną lepiej" - opowiada producent.

"Jeden z nich stwierdził, że koniecznie muszę jechać do szpitala. Lekarze zdiagnozowali u mnie jakąś dziwną chorobę. Nie pamiętam jej nazwy, bo miała wiele sylab. Wiem, że o mało nie umarłem" - podkreślił Ronson.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: producent | umarł | Black | Mark Ronson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy