(Nie)grzeczna gwiazdka

W Wielkiej Brytanii uwielbiają ją wszyscy: od nastolatek, przez kury domowe, aż po alternatywnych muzyków i kibiców piłkarskich. Ale Cheryl Cole nie jest wcale taką grzeczną dziewczynką, jak prezentują ją w mediach. W Polsce ukazała się właśnie debiutancka płyta gwiazdy zatytułowana "3 Words".

Cheryl Cole: Najbardziej pożądana kobieta w Zjednoczonym Królestwie fot. Andreas Rentz
Cheryl Cole: Najbardziej pożądana kobieta w Zjednoczonym Królestwie fot. Andreas RentzGetty Images/Flash Press Media

"Jeżeli ktoś cię uderzy, to trzeba oddać"

"Jesteś piep***ną suką" - w ten sposób 27-letnia wokalistka Girls Aloud odezwała się do pracującej w toalecie klubu The Drink w Guildford Sophie Amogbokpa. Poszkodowana twierdziła przed sądem, że wtedy jeszcze wschodząca gwiazdeczka (incydent miał miejsce w styczniu 2003 roku) wyraziła się słowami: "Jesteś piep***ną czarną suką" i wypomniała Amogbokpa jej karaibskie korzenie. Co więcej, na wyzwiskach się nie skończyło - pracownica toalety miała zostać zaatakowana przez piosenkarkę. Podczas procesu Cheryl zaprzeczyła oskarżeniom o rasizm, ale przyznała się do zwyzywania i pobicia Amogbokpa'e. Wokalistka została ostatecznie oczyszczona z zarzutu o nietolerancję rasową, ale uznano ją winna pobicia. Za karę odbyła 120 godzin prac społecznych (czyściła ławki na stadionie lokalnego klubiku Newcastle Blue Star, zbierała śmieci z ulic) i zapłaciła poszkodowanej 500 funtów.

"Żałuję tego, co się wydarzyło, ale nikogo nie zaatakowałam. Jedynie się broniłam. Moi bracia nauczyli mnie, że jeżeli ktoś mnie uderzy, to trzeba mu oddać" - powiedziała niepokorna Cheryl w rozmowie z magazynem "Q" sugerując, że w przypadku kolejnego tego typu incydentu nie ma zamiaru nadstawiać policzka. Pazurki panna - jeszcze wtedy - Tweedy naostrzyła w Newcastle w północnej Anglii, której nieprzyjazny klimat sprzyja wykuwaniu niepokornych charakterów. O tym, że dziewczyna może uciec z północy, ale północ nigdy nie ucieknie z dziewczyny świadczy dobitnie wypowiedź Cheryl na temat jej męża, piłkarza Ashley Cole'a z Chelsea Londyn. "Geordie [mieszkaniec Newcastle - przyp. AW] nigdy nie powie, że kibicuje Chelsea czy innemu londyńskiemu klubowi. Zostałabym za to zlinczowana" - zaznaczyła wokalistka. Na szczęście dla... Ashley'a, w obecnym sezonie Newcastle gra w drugiej lidze. Przynajmniej do jesieni 2010 roku atmosfera w domu państwa Cole przed meczami popularnych "Niebieskich" ze "Srokami" z Północy nie będzie gęstnieć. Choć i tak jest gęsta z innych powodów o których później.

Wzorcowe zachowanie

Wracając do niechlubnego incydentu z toalety klubu The Drink, to na Cheryl posypały się gromy ("Cheryl, jesteś wzorcem dla wielu młodych dziewczyn i musisz zachowywać się wzorcowo!" - alarmował i apelował po incydencie tabloid "Sunday Mirror"), ale piosenkarka wyciągnęła ze swoich błędów wnioski. Gwiazda i opiekujący się nią PR-owcy od momentu wybryku robili wszystko, by skandal został jak najszybciej zapomniany. I nawet jeśli Brytyjka dziś wypowiada się na tematy kontrowersyjne, niepoprawne politycznie, to czyni to z zaskakującym umiarem. Bijatyka w toalecie The Drink najwyraźniej sporo ją nauczyła, a Cheryl trudno dziś sprowokować. Nie udało się to nawet Lily Allen, która ironizowała na temat wokalistki w utworze zatytułowanym - uwaga! - "Cheryl Tweedy" i wyśmiała jej męża oraz koleżankę z Girls Aloud. Reakcja pani Cole, przynajmniej ta na łamach gazet, była więcej niż dyplomatyczna.

Zaskakujące? Nie. Dziś jeśli nawet Cheryl chce komuś przyłożyć w mediach, to czyni to z polityczną poprawnością. Weźmy na przykład takiego Pete'a Doherty'ego, który znalazł się na celowniku gwiazdy. I nie chodzi tu o osobiste animozje, ale tryb życia lidera Babyshambles - Cheryl po prostu nie toleruje osób obnoszących się z narkotykowym uzależnieniem ("Większość osób biorących twarde narkotyki nie ma tak uprzywilejowanego życia jak on").

Piosenkarka ikoną stylu

Cheryl Cole z zespołu Girls Aloud została uznana przez stację Style TV Network ikoną stylu ostatniej dekady.

fot. Gareth CattermoleGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. MJ KimGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Peter MacDiarmidGetty Images/Flash Press Media
fot. LaurenskiGetty Images/Flash Press Media
fot. MJ KimGetty Images/Flash Press Media
fot. MJ KimGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media

Bohaterka brukowców

Wokalistka, która sama podkreśla swoją "czystość" od nielegalnych substancji, ma bowiem niemiłe doświadczenia z narkotykami w jej otoczeniu. W jej sąsiedztwie w Newcastle kilka rodzin straciło dzieci z powodu heroiny. Jej bliski przyjaciel John Courtney przedawkował narkotyki w 2005 roku. Wreszcie jej były chłopak, uzależniony od heroiny i cracku Jason Mack sprzedał w zeszłym roku brukowcowi "News Of The World" szczegóły związku z Cheryl. Zresztą piosenkarkę "sprzedał" gazetom również jej brat przyrodni Andrew, "czarna owca" w rodzinie Tweedy. "Posunął się za daleko" - skomentowała wokalistka. Co zatem można powiedzieć o zachowaniu jej męża, Ashley Cole'a? Piłkarz Chelsea Londyn przebił w ostatnich dniach sensacyjnymi publikacjami na temat romansów swojego kolegę z drużyny, Johna Terry'ego, choć biorąc pod uwagę skalę "osiągnięć" popularnego JT, to wydawało się niemożliwe. Ashley Cole tym samym stał się wrogiem publicznym Numer Jeden na Wyspach, obleśnym samcem zdradzającym piękną i utalentowaną ulubienicę mediów. Według ostatnich doniesień Cheryl z trudem zniosła kolejne upokorzenie (czytaj: najnowsze publikacje "The Sun" o ekscesach jej męża) i wystąpiła na gali Brit Awards bez małżeńskiej obrączki, co skwapliwie wyłapały brytyjskie gazety. Tuż po ceremonii wokalistka wsiadła do samolotu i uciekła przed mężem i całym medialnym zgiełkiem do Los Angeles. A szum jest ogromny. Wspomniany "The Sun" opublikował nawet ankietę, w której blisko 70 procent internautów zażądało od gwiazdy natychmiastowego zerwania z niewiernym mężem. "Przecież ona może mieć każdego mężczyznę na świecie! Dlaczego spotyka się z tym popaprańcem?" - zastanawia się jeden z czytelników bulwarówki.

Przez telewizję na szczyt

O ile w życiu prywatnym Cheryl przeżywa bardzo trudne chwile, to w ostatnich miesiącach jej kariera zawodowa wystrzeliła niczym rakieta. Z tym, że ta "rakieta" była przemyślnie konstruowana od długiego czasu. Wiadomym było, że Girls Aloud powoli, ale nieubłaganie stawały się grupą towarzyszącą Cheryl, a solowa płyta wokalistki była tylko kwestią czasu. By zapewnić sukces, Cole potrzebowała mieć rozpoznawalną w każdym brytyjskim domu twarz. Pod strzechy wciąż najłatwiej trafić poprzez srebrny ekran telewizora. A najlepiej biorąc udział w hiper oglądalnym konkursie talentów "The X Factor", gdzie nasza bohaterka w roli jurora zastąpiła Sharon Osbourne i od razu podbiła kolejne miliony serc. Fenomen gwiazdy tłumaczy twórca programu Simon Cowell: "Wiedziałem, że sobie świetnie poradzi, ponieważ ona mówi językiem zwyczajnych ludzi. Ludzie mogą się z nią identyfikować, a to najlepsze, co może spotkać jurora".

Gdzież, jak nie w "The X Factor", Cheryl miała zatem zaprezentować debiutancki singel "Fight for This Love" (ZOBACZ KLIP)? Ludzie musieli to "kupić" i rzeczywiście kupili: singel stał się czwartym najszybciej sprzedającym się utworem w Wielkiej Brytanii w 2009 roku. I choć krytycy z mieszanymi uczuciami przyjęli - trzeba przyznać bardzo chwytliwą - piosenkę, ale zgodnym chórem przyznali, że utwór już na stracie kariery dał Cheryl sukces. "Fight for This Love" zapowiadał album zatytułowany "3 Words", nad którego przebojowością zadbał mistrz Will.i.am z The Black Eyed Peas. Płyta w Wielkiej Brytanii szybko zyskała status Platyny (ponad 600 tysięcy sprzedanych egzemplarzy), co jak na erę piractwa internetowego jest wynikiem budzącym szacunek. Podobnie jak singel "Fight for This Love", płyta "3 Words" nie zachwyciła krytyków. "The Daily Telegraph" określił album jako "zbiór seksownych, ale niezbyt podniecających piosenek r'n'b". "The Times" napisał, że płyta jest "niepokojąco nudna", w piosenkach brakuje osobowości Cheryl, a muzyka rzadko podwyższa temperaturę. "The Independent" przejechał się po producentach płyty, których wysiłki określił mianem "tak beznamiętnych, jak to tylko możliwe". Abstrahując od muzycznej zawartości płyty "The Guardian" zauważył, że płyta jest jedynie wstępem do wielkiej kariery Cheryl, która w tym momencie jest już "nie do zatrzymania". Krytyk "Digital Spy" ocenił, że "3 Words" nie ma szans w zestawieniu z najlepszymi osiągnięciami Girls Aloud. "Daily Star" uznał jednak, że płyta jest "kolejnym zwycięstwem Cheryl". Wreszcie gejowski magazyn "Attitude" spuentował recenzję słowami: "płyta przedstawia nam Cheryl jako indywidualność - prawdziwą dziewczynę kryjącą się za świecącym laminatem. Bardzo modne, bardzo na czasie i w końcu bardzo Cheryl".

Zakapturzona Cheryl Cole

Znana z zespołu Girls Aloud wokalistka była jedną z gwiazd ceremonii rozdania Brit Awards 16 lutego 2010 roku w Londynie.

fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media
fot. Dave HoganGetty Images/Flash Press Media

Ambitna, ale nie chorobliwie

Czy rzeczywiście PR-owcy pozwolą na to, by gwiazdka do końca pokazał swoje "ja"? Chyba jednak nie. Cheryl zbyt długo pracowała na to, by być kochana przez nastolatki, gospodynie domowe i nawet doceniana przez muzyków sceny alternatywnej. Peter Hook (Joy Division, New Order) miał określić piosenkarkę słowami "rock'n'rollowa". Ciepło o piosenkarce wypowiadali się również Matt Helders z Arctic Monkeys, Jonny Quinn ze Snow Patrol, Guy Berryman z Coldplay i nawet sam Bono! Wreszcie sam David Cameron, lider opozycyjnej obecnie Partii Konserwatywnej, przyznał, że Cheryl Cole najbardziej podoba mu się spośród wszystkich wokalistek Girls Aloud. Wyobrażacie sobie lidera polskiej partii opozycyjnej - choć u nas obecnie to przypadek więcej, niż szczególny - mówiącego coś takiego?

Sama Cheryl jednak trzeźwo patrzy na dotychczasowe osiągnięcia i doskonale zna swoje słabości, co często jest ważniejsze, niż posiadania talentów ("Nie jestem Mariah Carey" - powiedziała o swoim wokalu). Jak sama przyznaje, nie jest chorobliwie ambitna ("Nie jestem z tych osób, które za wszelką ceną chcą być na szczycie"). Nie do końca pewnie czuje się samotna na scenie w świetle reflektorów ("Dlatego lubię być w zespole. W Girls Aloud mam cztery przyjaciółki, które mnie chronią"). Wreszcie ma dość tabloidów ("W życiu przeszłam już przez sporo g**na, spłaciłam długi. Czy możecie wreszcie dać mi spokój?"). Czy tak brzmi typowa gwiazdka pop? "Ona nigdy nic nie dostała na talerzu. Przez większość swojej kariery byłą prześladowana, nienawidzona i wyśmiewana. Pomimo tego wciąż ma te same pragnienia i obawy, jakie miała w wieku 18 lat" - komentuje Miranda Cooper z producenckiego teamu Xenomanii, jedna ze współpracowniczek gwiazdy. "To chodzące przeciwieństwo, dlatego jest wzorcem dla dziewczyn. Potrafi być twarda, przekonała się o tym ta babcia klozetowa. Ale potrafi też być grzeczna, wręcz staromodna" - dodaje.

Przed Cheryl Cole stoi teraz dużo poważniejsze wyzwanie - brytyjska gwiazda ma podbić Amerykę. Choć rynkowi specjaliści (m.in. Simon Cowell) prognozują jej sukces, to jednak w Stanach Zjednoczonych wiele wyspiarskich gwiazd połamało sobie zęby (najlepszy przykład to Robbie Williams, który mieszka w Los Angeles, bo tam pozostaje anonimowy). Jak będzie z Cheryl, przekonamy się wkrótce. Bo zdobycie Ameryki oznacza prawdziwy szczyt.

Artur Wróblewski