Największe rozczarowania 2014 roku

Megalomania U2, słabe albumy, kryzys w mainstreamie, strasznie drogie bilety na koncerty - eksperci serwisu Interia Muzyka wskazują największe rozczarowania mijających 12 miesięcy.

Bono nie miał w tym roku dobrej prasy (fot. Handout)
Bono nie miał w tym roku dobrej prasy (fot. Handout)Getty Images

Jarek Szubrycht:

Kryzysu w mainstreamie ciąg dalszy. Żadnych przebojów, żadnych spektakularnych debiutów, na miarę Lorde czy - u nas - Dawida Podsiadły.

Filip Lenart:

Rok 2014 w muzyce - to najsłabszy wydawniczo rok tej dekady, a może i tego wieku. Nie wierzycie? Wróćcie do podsumowań 2013 roku, istna batalia uznanych gwiazd z genialnymi debiutami. Wysyp płyt, które pozostaną z nami na długo. Niestety, po roku grubym przyszedł rok chudy.

Olek Mika:

Udział U2 w wojnie korporacji. Współpraca Bono i kolegów z firmą Apple zaowocowała oddaniem przez zespół muzyki do promocji iPhone'a. A przecież za jej pomocą Irlandczycy chcieli zmieniać świat... (W pewnym sensie im się to nawet udawało.) Nie oceniam zawartości albumu, po prostu akcja nie współgra z hasłami, które - czy to na scenie, czy poza nią - muzycy głosili. Nie twierdzę, że zgubiła ich żądza pieniądza, raczej megalomania.

Marcin Flint:

Wiele ich było, od Katy B, przez Ab-Soula, na napompowanych do przesady, hipsterskich balonach pokroju FKA Twigs kończąc. Wybieram płytę The Roots - snobistyczne, pretensjonalne i nieczytelne - nie o taki eksperyment w rapie walczyliśmy, zwłaszcza, że Black Thought jako emce jest w życiowej formie. W Polsce nowy Afro Koletyw i solówka Króla - obie płyty mają momenty, są jednak tak obrzydliwie manieryczne, że ledwo dosłuchałem ich do końca.

Paweł Waliński:

David Bowie atakujący najlepszymi singlami od dekad, a jednocześnie krygujący się przed wydaniem kolejnej płyty.

Marcin Jędrych:

Liczyłem, że Adele utrzyma trzyletni cykl wydawniczy swoich albumów: rok 2008 to numer "19", 2011 to numer "21", więc w tym roku wypadałoby zrobić "24". Ale chyba nie jest jeszcze gotowa, by zmierzyć się z potęgą własnego sukcesu związanego z płytą sprzed trzech lat. Będę cierpliwie czekał...

Marcin Bąkiewicz:

Przerwany koncert Morrisseya w Warszawie, odwołanie Węgorzewa, "Art Official Age" Prince'a, no i rozczarowanie największe - dominacja miałkiej muzyki w ogólnopolskich mediach.

Daniel Kiełbasa:

Odwołanie koncertu Behemotha w Poznaniu. Sprawa lokalna, ale też nie tak całkiem. Behemoth to przecież jedna z naszych wizytówek na zachodzie. Walka stronnictw katolickich z zespołem niczego dobrego im nie przyniosła, odwołano bowiem tylko jeden koncert, a w świat został wysłany komunikat o tym, że w Polsce blokowane są występy kontrowersyjnych artystów. Tak jak w Rosji. Ponadto na nieszczerego w całej sprawie wyszedł rektor Uniwersytetu Medycznego, który początkowo zezwolił na koncert w Eskulapie, a potem się rozmyślił.

Michał Michalak:

Ceny biletów na koncerty. Piękna i nowoczesna Kraków Arena miała być tutejszą świątynią rozrywki. Nikt jednak nie wspominał, że chodzi o rozrywkę dla najzamożniejszych. Elton John: od 195 do 595 złotych, Queen + Adama Lambert: od 210 do 515 złotych (płyta 280 zł!), Robbie Williams: od 250 do 560 złotych (płyta 300 zł!). Takie ceny nie tylko w Krakowie. Skończyła się niepisana zasada, że dzieciaki mogą za stówkę poskakać sobie na płycie. Efektem coraz radykalniejszej polityki cenowej są puste krzesełka tak często widoczne w Kraków Arenie i sztywna atmosfera na widowni.

Czytaj nasze podsumowania 2014 roku w muzyce:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas