Muzycy to też kibice
Kazik i Muniek kibicują Legii Warszawa, raper Peja Lechowi Poznań, w Krakowie Andrzej Sikorowski wspiera Wisłę, a Maciej Maleńczuk napisał hymn dla Cracovii. Jak widać, nie tylko na świecie słynni muzycy, jak np. Rod Stewart czy Sting, nie boją się przyznawać do miłości do barw klubowych.
Na świecie, a zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, muzycy regularnie pojawiają się na meczach ukochanych drużyn piłkarskich. Choć śmiertelnie skłóceni, bracia Noel i Liam Gallagherowie (kiedyś razem w Oasis), wspólnie wspierają Manchester City, a ich koledzy z branży muzycznej, jak słynny wokalista Ian Brown czy basista Mani (obaj kiedyś w The Stone Roses) kibicują konkurencji, czyli Manchesterowi United. Beatles Paul McCartney jest za liverpoolskim Evertonem, piosenkarz Elton John ukochał Watford (był nawet prezesem klubu), a kanadyjski (!) gwiazdor Bryan Adams Chelsea Londyn. Natomiast Sting, choć zakochany w Newcastle United, bywa na meczach włoskich drużyn ze wskazaniem na Juventus Turyn. Dlaczego? Z prostej przyczyny - Sting większość czasu spędza w Toskanii. - Czy uważam się za piłkarskiego kibica? W tej kwestii jestem patriotą. Kibicuję Newcastle United - powiedział Sting w rozmowie z INTERIA.PL.
W Szkocji Celtikowi Glasgow kibicuje sam Rod Stewart, a także kultowy zespół Mogwai, który tradycyjnie na każdym koncercie zawiesza na perkusji zielono-biały szalik "Celtów". Muzycy tego zespołu, podczas pobytu w Polsce, nie mogli się nachwalić grającego jeszcze wówczas w Glasgow bramkarza Artura Boruca, a także napastnika Macieja Żurawskiego. - Zdobył gola przeciwko Rangers. A jeżeli grasz dla Celtic i strzelisz bramkę w meczu derbowym, to na stałe trafiasz do historii klubu i do serc fanów. Wystarczy tylko tyle, by nas kupić - tak Mogwai mówili w rozmowie z portalem INTERIA.PL.
A jak jest poza Wyspami Brytyjskimi, miejscem narodzin piłki nożnej? We Włoszech wokalista Eros Ramazzotti kibicuje Juventusowi Turyn, a w Niemczech punkowcy z Die Toten Hosen od zawsze wspierali Fortunę Dusseldorf.
Kazika i Muńka miłość do Legii
Na pytanie magazynu "Machina", dlaczego zdecydował się kibicować Legii, Kazik Staszewski odpowiedział krótko: "Bo tak mnie wujek Marek socjalizował". Choć lider Kultu kojarzony jest raczej z fascynacją boksem i sławnym, a później niesławnym, utworem "Andrzej Gołota", to jednak wielka miłością artysty jest warszawska Legia. Lider Kultu kibicował popularnym "Wojskowym" od zawsze, a jego ulubionym zawodnikiem jest słynny Tadeusz Nowak, o którym śpiewano: "Nowak Tadeusz to Legii jest Prometeusz" i o którym artysta śpiewał w utworze "Tortury" z solowego albumu "Czterdziesty pierwszy". Bohaterem piosenki jest również legendarny Kazimierz Deyna.
Kazik kilka lat temu ponownie zaczął chodzić na Legię, a wszystko to przez innego Kazika Staszewskiego, syna artysty, który zaczął pasjonować się sportem. "Po latach powróciła młodzieńcza miłość wokalisty do tego klubu" - komentował Kazik-senior, którego Michał Tomczyk, prezes Stowarzyszenie Towarzystwo Przyjaciół Legii Warszawa, zaprasza w szeregi organizacji zaznaczając, że Kazik Staszewski to "zadeklarowany kibic" klubu. "Zadeklarowany", ale nie fanatyczny... "Terror bandytów stadionowych jest po prostu w najwyższym stopniu godzien wykorzenienia" - komentował Kazik na łamach "Gazety Wyborczej" chamstwo na trybunach i rozróby prowokowane przez kibolów Legii.
Nie możemy też nie wspomnieć o Muńku Staszczyku z grupy T. Love. Wokalista, choć pochodzi z Częstochowy, to jednak po przeprowadzce do stolicy zapałał miłością do Legii. Muniek jest pod wrażeniem nowego stadionu "Wojskowych". "Nareszcie doczekałem się warunków, które znam z Europy Zachodniej. Oczywiście trochę tęsknię za starym klimatem i do dzisiaj wspominam go z rozrzewnieniem. Wchodząc na stadion, wzruszyłem się. Mamy obiekt z prawdziwego zdarzenia" - powiedział lider T. Love na łamach oficjalnego serwisu Legii. Artysta przyznał jednak, że po inaugurującym rozgrywki, a przegranym aż 0:3 derbowym meczu z Polonią, był w kiepskim humorze. "Nie ukrywam, że miałem doła" - powiedział.
Jeżeli już jesteśmy przy popularnych "Czarnych Koszulach", to zespołowi z ulicy Konwiktorskiej kibicują muzycy De Mono. Zespół nagrał nawet hymn Polonii Warszawa, a dzięki miłości do futbolu muzycy znaleźli osoby, które zremiksowały piosenkę "Póki na to czas", pochodzącą z ostatniego albumu De Mono, "No Stress". Basista Piotra Kubiaczyk poznał Sebę Skalskiego i Masta P dzięki zawartej na stadionie przy Konwiktorskiej znajomości z raperem Duże Pe
Do fanów Legii zaliczają się także inni przedstawiciele warszawskiej sceny hiphopowej. Na przykład skład Molesta w utworze "Klima" (jeszcze z 1998 roku) rapował o "chuliganach Legii prosto ze stolicy", a Eldo w numerze "Miasto gwiazd", z płyty "Nie pytaj mnie o nią", wspomina słynnych piłkarzy Legii: Lucjana Brychczego i wspomnianego już Deynę. O swojej miłości do "Wojskowych" rymuje również znany z Vavamuffin wokalista Pablopavo , który w piosence "Nomada" sugeruje, że stadion przy ulicy łazienkowskiej 3 powinien otrzymać imię Deyny. Wreszcie klubowe symbole można znaleźć w klipach składu Hemp Gru.
Lech w rytmie hip hopu
Najsłynniejszym muzycznym fanem "Kolejorza" jest oczywiście raper Peja, który nagrał utwór o wszystko mówiącym tytule "Lech Poznań". Przekaz kompozycji znakomicie charakteryzują już dwa pierwsze wersy: "Jeden za drugim stoi, nikt się nie boi/Od bójki nie stroni tylko za wrogiem goni". Peja ma o czym rapować, bo jak sam przyznał w jednym wywiadów, jako kibic zaliczył ponad 60 meczów wyjazdowych Lecha, nie wspominając o tych rozgrywanych na stadionie przy Bułgarskiej. "Na pierwszy mecz 'Kolejorza' zabrał mnie bodajże w 1991 roku kumpel. Miałem 15 lat. Przyszedłem i się zajarałem. Światła, 'Kolejorz' wygrywa nawet do zera, było super" - wspomina raper. Peja bez ogródek przyznaje, że "nie był grzecznym kibicem", ale teraz inaczej patrzy na kibolską subkulturę.
"Kiedyś trochę inaczej do tego podchodziłem, ale byłem młody, zakręcony, pod wpływem kumpli. Teraz wiem, że na stadionie musi być spokój. Tylko wtedy przyjdą całe rodziny, przyjdą dzieciaki, dziewczyny. Swego czasu nie myśleliśmy, albo nie chcieliśmy myśleć o tym, że wysoka frekwencja to przychód dla klubu, to tak naprawdę rozwój piłki nożnej. Więcej kibiców, większe zainteresowanie, więcej sponsorów i tworzy się łańcuszek" - podkreśla. Peja zaznacza również, że pomimo nieukrywanej sympatii do Lecha, nie spotykają go za to nieprzyjemności ze strony kibiców innych drużyn na koncertach w Polsce. "Mam koncerty w Krakowie, Wrocławiu, a tym bardziej w Warszawie, gdzie legioniści są na wszystkich moich występach. Nigdy nie miałem sytuacji, żebym ucierpiał za to, że jestem kibicem 'Kolejorza'" - przyznaje.
Lechowi kibicują również inni wielkopolscy raperzy, jak Owal, Liber czy Mezo. Ten ostatni grał nawet w juniorskich drużynach Lecha, ale kariery piłkarskiej nie zrobił. Miłość do klubu mu jednak została. "Chodzę regularnie na spotkania Lecha. Jestem prawie na każdym meczu, jednak często pokrywają się one z moją pracą, czyli koncertami" - przyznał Mezo. Natomiast Liber nagrał utwór "Czysta gra" z okazji 85-lecia Lecha.
Otwarcie do wspierania Lecha przyznaje się również Grabaż, lider grupy Strachy na Lachy i Pidżama Porno, który w wywiadzie dla serwisu "Legioniści" przyznał, że zawsze, gdy gra koncert i nie może oglądać meczu ulubionej drużyny, to Lech Poznań zwycięża.
O.S.T.R. i Ł.K.S., "Wiśnia" i Widzew
- Muszę przyznać, że mam trochę zajoba na punkcie trykotów piłkarskich - przyznał kiedyś w rozmowie z INTERIA.PL pochodzący z łódzkich Bałut raper O.S.T.R. Jak się okazuje, hiphopowiec nie tylko kolekcjonuje futbolowe stroje. Swego czasu raper przyjaźnił się z wiodącymi zawodnikami ŁKS Łódź, jak Rafał Grzelak czy Przemysław Kaźmierczak. - Najfajniejsze jest to, że to są goście z mojego osiedla - podkreślał artysta. Zresztą Ostry na nielegalu zatytułowanym "Saturator" z 1998 roku, umieścił utwór o wszystko mówiącym tytule "ŁKS".
Odwiecznemu rywalowi ŁKS, Widzewowi, kibicuje natomiast urodzony w Łodzi Michał Wiśniewski z Ich Troje. Również i w temacie kibicowania artysta wzbudza kontrowersje, ponieważ jego zespół nagrał kiedyś hymn... "ełkaesiaków"! "Kiedy ŁKS zdobył mistrzostwo Polski, nagraliśmy dla nich piosenkę, choć zarówno Jacek [Łągwa, kompozytor Ich Troje - przyp.red.], jak i ja byliśmy za Widzewem. Drużyna z naszego miasta osiągnęła sukces! Zaj**iście!" - tak gwiazdor tłumaczył na swoim blogu.
Jednocześnie odcinał się od wszelkich kibicowskich animozji. "Nie zrozumiem nigdy wojny kibiców. To, że jestem łodzianinem, wszystkim wiadomo. To, że jestem jedynym od lat 'widzewiakiem' wychowującym się na terenach ŁKS-u - to też wszyscy wiedzą!" - napisał.
A w Krakowie "święta wojna"...
"Nigdy nie zejdę na psy" - to kontrowersyjny fragment hymnu Cracovii napisanego przez Macieja Maleńczuka. "Psy" to oczywiście pogardliwe określenie Wisły Kraków, odwiecznego rywala "Pasów". Artysta potrafił też zdobycie przez "Białą Gwiazdę" mistrzostwa Polski potraktować w kategorii "tragedii" (to z wywiadu dla INTERIA.PL w 2009 roku). - Ta cholerna Wisła zawsze była lepsza. Miała lepszych piłkarzy i więcej pieniędzy - komentował artysta. I choć Cracovia nie może pochwalić się taką ilością trofeów, jak jej sąsiadka z drugiej strony krakowskich Błoń, to jednak Maciej Maleńczuk nigdy nie miał wątpliwości, któremu klubowi kibicuje. - Ja jestem nietypowym kibicem. Nie tylko futbol się przecież liczy. Wielokrotnie podkreślałem, że Cracovię kocha się dla barw - zaznaczył artysta, który niedawno wystąpił podczas otwarcia nowego stadionu Cracovii przy ulicy Kałuży.
Dodajmy, że kibicem Cracovii jest również brytyjski skrzypek Nigel Kennedy. "Pasy" to jednak druga piłkarska miłość artysty, który nie ukrywa, że najważniejsza jest dla niego drużyna Aston Villa z Birmingham. Zresztą właśnie w koszulce popularnych "Villians" Nigel Kennedy pojawił się na okładce ostatniej płyty "Shhh!".
Daleki od kibicowskiego zacietrzewienia jest Andrzej Sikorowski, lider krakowskiej grupy Pod Budą. "Gdy byłem małym chłopakiem, kibicowałem Wiśle (zostało do dziś), ale chodziłem z kumplami na mecze Cracovii i jeśli tylko nie grała przeciw mojej drużynie, życzyłem jej wszystkiego najlepszego. To były czasy, gdy krakowscy kibice spotykali się na derbach i nie przychodziło im do głowy duszenie rywali klubowym szalikiem" - wspominał w jednym z felietonów.
Sikorowski od kiboli odcina się jak tylko może, a nawet zdecydował się bojkotować mecze ukochanego klubu z Reymonta 22 po tym, jak chuligani pobili piłkarzy Arki Gdynia. Artysta zrezygnował wtedy z projektu nagrania hymnu Wisły tłumacząc, że nie chce, by jego piosenkę śpiewali bandyci. "Sam klnę jak szewc, więc rzucanie mięsem nie robi na mnie specjalnego wrażenia. Nie pojmuję natomiast chamskiej agresji pozbawionej konkretnego celu, wynikającej jedynie z chęci wyżycia się, zrobienia draki, gdy znienawidzony obiekt przekleństw daleko, więc inwektyw nie słyszy" - to fragment innego felietonu artysty.
W Polsce oczywiście jest więcej klubów i kibicujących im muzyków. Na przykład Jacek Łaszczok, czyli popularny Stachursky, jest fanem Górnika Zabrze, Szymon Wydra kibicuje Radomiakowi Radom, a muzyczny dziennikarz i DJ Hirek Wrona - Stali Mielec (ale także Manchesteru United).
Artur Wróblewski