Mariah Carey winna zwolnieniom w EMI?
EMI, trzecia pod względem wielkości wytwórnia płytowa na świecie, zmuszona jest zwolnić do końca marca aż 1800 pracowników, a za taką decyzję obwiniana jest... Mariah Carey. Dokładnie rzecz ujmując chodzi o astronomiczną odprawę, jaką firma EMI Records musiała zapłacić piosenkarce za wcześniejsze rozwiązanie z nią kontraktu.
Większość z 1800 osób zatrudnionych na całym świecie przestanie pracować dla EMI z końcem marca, zaś ostatnia grupa pożegna się z firmą najpóźniej we wrześniu. Wszystko przez to, że nowi szefowie koncernu, z Alainem Levy na czele, postanowili uzdrowić jego finanse, poważnie nadszarpnięte m.in. przez ok. 28 milionów dolarów, które trzeba było wypłacić Mariah Carey za przedwczesne rozwiązanie z nią kontraktu. W sumie umowa z amerykańska wokalistką kosztowała wytwórnię ponad 50 milionów dolarów!
Dodatkowe koszty związane z restrukturyzacją EMI oszacowano na aż 130 milionów dolarów. Blisko 100 milionów pójdzie natomiast na pokrycie wszystkich nieudanych inwestycji z ubiegłego roku.
Szefostwo wytwórni prognozuje, że bieżący rok będzie wymagał wyasygnowania z tytułu kosztów dodatkowych około 250 milionów dolarów, z czego aż 150 mln w gotówce!
Ponieważ na rynku muzycznym również trwa recesja, a Alain Levy, nowy szef EMI, postawił sobie za cel poprawę kondycji finansowej firmy, konieczne stało się zredukowanie zatrudnienia z 10 tys. do 8,2 tys. Cięcia dokonane będą w 50 krajach, w których wytwórnia EMI ma swoje filie. Jak poinformował rzecznik EMI, zarząd firmy przewiduje, że te posunięcia spowodują roczne oszczędności rzędu ponad 150 mln dolarów.
"David Munns i ja przyszliśmy do pracy 15 października i stanęliśmy przed wyzwaniem odtworzenia EMI Recorded Music, biorąc pod uwagę perspektywy rynku i to, co dzieje się w branży. Kształtujemy tę firmę pod kątem przyszłości i staramy się zapewnić jej wzrost dochodów poprzez zaangażowanie mniejszych kosztów i dzięki zastosowaniu o wiele lepszych praktyk biznesowych" - napisał Alain Levy w liście do udziałowców.
Ostatnio krążą plotki, że nowy szef EMI chce firmę postawić na nogi tylko po to, by później odsprzedać ją z zyskiem. Na liście potencjalnych kupców nieoficjalnie wymienia się Microsoft, a także BMG oraz firmę Festival Mushroom Group, należącą do giganta medialnego Ruperta Murdocha.
Jedną z "ofiar" planu oszczędnościowego wprowadzanego obecnie w EMI stał się ostatnio Mick Jagger. Wytwórnia Virgin, należąca do EMI, nie przedłużyła z nim kontraktu ze względu na słabą sprzedaż ostatniego solowego albumu frontmana grupy The Rolling Stones.
"Straciliśmy fortunę na płycie i singlach Jaggera. Przed laty być może ludzi na górze przymknęliby na to oko, byle tylko mieć u siebie kogoś z takim nazwiskiem. Ale teraz jest recesja i nie możemy sobie pozwolić na wydanie jego kolejnej solowej płyty" - powiedział jeden z szefów Virgin Records.
W skład EMI Recorded Music (taka jest obecnie oficjalna nazwa firmy) wchodzi obecnie 70 różnych wytwórni, które wydają płyty ok. 1500 artystów, takich jak The Beatles, Paul McCartney, Lenny Kravitz, Janet Jackson, Moby, Radiohead i Pink Floyd.