Iza Lach nie imprezuje
Iza Lach, która zadebiutowała niedawno albumem "Już czas", od samego początku była nazywana polską Lily Allen. Wokalistka uważa, że to nie do końca trafne porównanie.
- Nie jestem podobna do Lily Allen. Ani muzycznie, ani z wyglądu, ani z charakteru. Porównanie wynikało tylko z tego, że zamieściłam, podobnie jak ona, piosenki w internecie i tak zostałam dostrzeżona - powiedziała Iza w rozmowie z INTERIA.PL.
Wokalistka przyznała również, że podczas wielomiesięcznych przygotowań do debiutu miała dużą swobodę decydowania o swoim wizerunku. Do tego stopnia, że pozwoliła sobie odrzucić niektóre sugestie ze strony szefów.
- Pojawiły się pomysły, żeby schować się za pseudonimem, żeby zatrudnić stylistę, ale postanowiłam, że pozostanę Izą Lach a nie kimś innym. Chcę się czuć dobrze, z tym co pokazuję - podkreśla.
Iza zdradziła, że kiedy nie pisze piosenek (18-latka jest autorką zarówno tekstów jak i muzyki na albumie), oddaje się... oglądaniu pokazów mody w telewizji. W odróżnieniu od rówieśniczek nie przepada za imprezowym stylem życia.
- Jestem typem domowym. Imprezy mnie nie pociągają i nigdy nie pociągały - ucina wokalistka.
Pod koniec września odbędą się pierwsze koncerty Izy w życiu. Jak przyznaje, nie może się już doczekać.
Sprawdź profil Izy Lach w serwisie Muzzo.pl.