Gwiazdor opluł DJ-a?
Justin Bieber zwyzywał moich rodziców i opluł mnie - twierdzi DJ z klubu Social Room w Columbus w stanie Ohio.
DJ, który w ostatni piątek (12 lipca) przygrywał gościom klubu Social Room, został rzekomo zaatakowany przez kanadyjskiego piosenkarza Justina Biebera.
Mężczyzna twierdzi, że początkowo został sterroryzowany przez ochroniarzy gwiazdora, którzy stanowczo zabronili mu wykonywania zdjęć 19-letniego wokalisty. Dodajmy, że wejście do klubu dozwolone jest dla osób powyżej 21. roku życia.
Później DJ-a zaatakował sam piosenkarz.
"Powiedział coś nieładnego o mojej mamie, później o moim tacie, o mnie i wreszcie napluł mi w twarz" - żalił się DJ w rozmowie z lokalnym radiem.
Mężczyzna przyznał również, że postanowił przejść badania. Rzekoma ofiara napaści piosenkarza obawiała się bowiem, że mogła zostać zarażona jakąś chorobą przenoszona przez ślinę. Na szczęście testy dały wynik negatywny.
To jednak nie koniec problemów Justina Biebera. Mężczyzna postanowił bowiem wnieść sprawę do sądu.
A co na to Justin Bieber? Przedstawiciele piosenkarza zaprzeczyli rewelacjom mieszkańca Columbus.
"To podłe kłamstwa. Taka sytuacja nie miała miejsca. Ten człowiek szuka po prostu okazji do łatwego zarobku, a Justin Bieber stał się celem. To wygląda jak polowanie na czarownice" - twierdzą przedstawiciele piosenkarza.