Eurowizja: Jest beznadziejnie?
Błyskawiczna zmiana regulaminu i tylko 4 (słownie: cztery) wybrane utwory spośród 122 propozycji muzycznych! Czy i tym razem fakty mówią same za siebie, a poziom nadesłanych piosenek walczących o krajowy finał Eurowizji był tak skandalicznie niski?
W środę (25 listopada) Telewizja Polska nagle poinformowała o zmianie regulaminu Krajowych Eliminacji do Konkursu Piosenki Eurowizja Oslo 2010. Zmiana wydawałoby się niezauważalna, prawie nieznacząca, ale doskonale odzwierciedlająca poziom piosenek zaproponowanych Komisji Konkursowej.
Cztery zamiast pięciu
Według regulaminu sprzed 25 listopada 2009 roku do finału miało trafić co najmniej 5 piosenek (górny limit wynosił i wciąż wynosi 10). W środę ten punkt zmieniono na jedynie 4 utwory! Okazuje się, że wśród 118 piosenek (liczonych bez 4 finałowych) nie znalazł się ani jeden utwór, który według Komisji byłby wystarczająco dobry, by nie tyle powalczyć o Oslo, co zostać zaprezentowany 14 lutego 2010 roku telewidzom.
Tak pośpieszna zmiana regulaminu, co więcej ogłoszona w dniu zaprezentowania finalistów krajowych preselekcji, budzi mieszane uczucia. Chciałoby się aż rzec, że nie zmienia się przecież przepisów i zasad w trakcie gry! Decyzja pewnym sensie ośmiesza Komisję, która swoją decyzją znowuż skompromitowała wykonawców zgłaszających swój akces do polskiego finału, odrzucając ich w brutalny i bezpardonowy sposób. A wśród nich jest przecież kilka znanych na rynku nazwisk: Iwona Węgrowska, Michał Rudaś, Ewa Maria Lewandowska, grupa Skankan czy nawet przedstawiciele disco polo (Bayer Full, Boys czy Marcin Siegieńczuk). Być może rzeczywiście ich piosenki nie były wystarczająco dobre, być może odrzucając ich utwory kierowano się innymi kryteriami... Jeśli tak, to jakimi? Ale czy wymagało to kompromitująco aż pospiesznej zmiany regulaminu?
Dzika karta na ratunek
Tonący brzytwy się chwyta, a Komisja postanowiła wykorzystać instytucję tzw. "dzikiej karty". Tym samym czwórka finalistów zostanie "wzbogacona" o kolejne 4-5 wykonawców, pewnie o medialnych nazwiskach, znanych nie tylko fanom Eurowizji, ale Polakom w ogóle. Decyzja TVP jest zrozumiała. Telewizja w ten sposób chce sobie zagwarantować jak najwyższą oglądalność finałowego koncertu preselekcji. Bo z całym szacunkiem dla Anety Figiel, Anny Cyzon, Dziewczyn i nawet najbardziej znanego w tym gronie zespołu PIN, te nazwy magnesem dla widzów nie są.
Tak mocne postawienie na "dzikie karty" budzi pytanie o sens obecnej formy zgłaszania propozycji do eurowizyjnych preselekcji. Być może Telewizja Polska zamiast zmieniać regulamin na chybcika, powinna zastanowić się nad głębszą zmianą formuły eliminacji? Albo w ogóle - jak to proponują niektórzy internauci - zrezygnować z udziału w Eurowizji? Coś na pewno trzeba zmienić, bo na razie wszystko zmierza w kierunku końca ślepej uliczki. Zresztą ostatnie eurowizyjne "osiągnięcia" reprezentantów Polski mówią same za siebie.
Na Opole za słaba, na Eurowizję w sam raz
By jeszcze dodać dziegciu, być może czwórka finalistów zostanie wkrótce obcięta do trójki, bo forumowicze na stronie OGAE Polska podnoszą, że propozycja Anety Figiel "Myśl o Tobie" została zgłoszona do opolskich "Premier". Żeby było jeszcze ciekawiej, piosenka nie zakwalifikowała się do Opola, zajmując dopiero 23. miejsce w eliminacjach. To zastanawiające, że kompozycja za słaba na Opole, ma - według Komisji - odnieść sukces w Oslo podczas finału Konkursu Piosenki Eurowizja. Była zbyt światowa na krajowy festiwal?
Przeczytaj również:
Dołącz do fanów Eurowizji w serwisie Muzzo.pl.