Dojenie fanów krok po kroku
Jak zarobić, ale się nie narobić - to pytanie od wieków nie traci na aktualności. Muzycy znaleźli na nie odpowiedź.
Po co się męczyć i rozpaczliwie błagać niebiosa o wenę, skoro można przepakować to, co już jest, i sprzedać to wiernym fanom raz jeszcze. Ci najwierniejsi łykną wszystko.
Pisanie nowych utworów w takiej liczbie, żeby sklecić z tego cały album, to zadanie pracochłonne, wymagające, a na końcu fani i tak pewnie orzekną, że to nie to co kiedyś, i że ich idol się skończył.
Okazało się, że sentencja inżyniera Mamonia znajduje również ściśle biznesowe zastosowanie.
Justin Bieber wydał właśnie swoją płytę "Believe" raz jeszcze, tyle że w wersji akustycznej. Plus trzy nowe utwory (wow!). Eric Clapton publikuje już drugą z rzędu płytę z coverami. Sting najpierw wyśpiewał zimowe piosenki, by potem zarejestrować swoje przeboje z orkiestrą. Andrea Bocelli też wie, o co w te klocki chodzi: na święta kolędy, na walentynki piosenki o miłości, a w międzyczasie płyta live. Nasza Maryla Rodowicz także wyspecjalizowała się ostatnio w różnego rodzaju "rarytasach". A Lady Pank i Perfect zgodnie rzucili się w objęcia orkiestry symfonicznej.
Usystematyzujmy. Oto lista niezawodnych patentów na wydojenie fanów z resztek oszczędności:
The best of
Najpopularniejsze piosenki na jednej, a może nawet dwóch płytach. Na wyciągnięcie ręki. Wspaniała gratka. Nawet jeśli masz je wszystkie na starych płytach, to po cóż ta żonglerka, po cóż to szukanie. Daj sobie dogodzić za jedyne 50 złotych.
Kiedyś "the best of" wydawało się pod koniec kariery. Teraz byle wokalistka z dwoma albumami na koncie potrafi wciskać fanom swoje "największe przeboje".
Covery
Weź znane piosenki znanego artysty i zaprezentuj światu swoje "wyjątkowe", "poruszające" interpretacje, licząc że skuszą się zarówno twoi fani, jak i fani tego drugiego.
Akustycznie
Czyli "bez prądu". Fantastyczny chwyt marketingowy. Wiadomo że każdy lubi ballady i każdy lubi brzmienie gitary akustycznej.
Symfonicznie
Z orkiestrą utwory nabierają głębi, rozmachu, brzmią potężnie i dostojnie. Nie szkodzi, że aranżacje pisano na kolanie, że całość brzmi pompatycznie i pretensjonalnie i że nie wszystkie kompozycje potrzebują sekcji smyczkowej.
EP-ka
Czyli minialbum. Wygrzeb z szuflady utwory, które uznałeś za zbyt słabe, by znalazły się na poprzednim albumie, i sprzedaj je jako unikatowe, niepublikowane dotąd kompozycje.
Remastering
To już akt desperacji, ale cóż, takie czasy. Weź swój najlepszy album i opublikuj go w "zremasterowanej wersji". Nie szkodzi, że 90 proc. słuchaczy nie usłyszy różnicy. Ważna jest sama świadomość, że kupiło się wersję ulepszoną, niemal doskonałą.
Box
Weź wszystkie swoje albumy i wydaj je w jednym pudełku. W jednym, zremasterowanym pudełku. Po promocyjnej cenie 250 złotych. Najwierniejsi fani nie mają problemu z kupieniem albumów, które już posiadają, tyle że w jednym pudełku. A gdyby tak sprzedawać samo pudełko?
Live
Nic prostszego. Zarejestrować koncert i wydać go jako album. Fani uwielbiają rozsmakowywać się w tej "niepowtarzalnej atmosferze" występów na żywo.
Świąteczne piosenki
Można by co prawda przypisać to do kategorii "covery", ale sądzę, że warto osobną wzmianką wyróżnić artystów, którzy podpinają się pod atmosferę Świąt, a pod choinką znajdują czek z wytwórni.
Remiksy
Niech wytwórnia obdzwoni kilku didżejów i producentów, którzy za nieduże pieniądze dodadzą swój bit do twoich piosenek. Całość wydawać jako najbardziej zaskakującą płytę roku.
Edycja kolekcjonerska
Do płyty dorzuć plakat, breloczek, autograf, plastikową trumnę (autentyk), ręcznie pisane teksty piosenek, książeczkę, t-shirt. Sprzedawać w cenie boxu.
Zakończenie kariery
Jak już z kasą jest naprawdę krucho, wyrusz w ostatnią, pożegnalną trasę koncertową. Zespół Scorpions już od 2010 roku kończy karierę, gra "ostatnie" koncerty i coś skończyć nie może.
A teraz, drogi fanie, wyskakuj z pieniędzy. Kredyt sam się nie spłaci.
Michał Michalak