Bądź HAPPY z własnym Hitem

Wielokrotnie, wydając singla czy płytę, zastanawiałem się, jakie kroki podejmować, aby dotrzeć do odbiorcy. Nie raz szargały mną mieszane uczucia, czy dodatkowa reklama jest niezbędna muzyce, czy muzyka powinna bronić się sama? Jak podbić oglądalność swoich kanałów na You Tubie?

Kadr z klipu "Happy" Idea Banku
Kadr z klipu "Happy" Idea Bankumateriały prasowe

Zacznijmy od początku. Artystów można podzielić na tych, którzy uważają, że muzyka sama się obroni i na tych, którzy maja świadomość marketingową dość mocno rozwiniętą. Zastanawiają się wraz z menadżerami nad tym, co może pomóc, aby szybciej i trafniej dotrzeć do odbiorcy swojej twórczości. Polacy nie odkrywają Ameryki, ale na pewno coraz częściej sięgają po sprawdzone wzorce. Coraz częściej mam wrażenie, że muzyka w XXI wieku zostaje obdarta, głównie przez media, z jej pierwotnego charakteru, a staje się jedynie tłem lub dodatkiem do reklam.

Jednak dziś pochylę się nad kwestią wideoklipu jako historycznemu aspektowi promocji muzyki. Wideoklip jest zobrazowaniem muzyki i to on właśnie pozwala dostrzegać nas w internecie, stając się bodźcem do klikania i zwiększania oglądalności na kanałach takich jak You Tube. W latach 80. to właśnie eksplozja mody na MTV i wideoklipy stworzyła takie ikony muzyki jak Madonna, Jackson, czy Sting. Tak było dawniej. W wideoklipie nie pojawiali się celebryci, nie pojawiały się nachalne reklamy produktów. Był on sztuką, minifilmem. Czasem nawet długą formą, jak kilkunastominutowa wersja klipu Michela Jacksona - "Thriller".

Jak obecnie to wygląda? Jak radzą sobie współcześni artyści, aby ich klipy były grane przez stacje muzyczne, aby ich klipy miały milionowe wyświetlenia na portalach internetowych? Mam kilka przemyśleń na ten temat. Na pewno wspólnym mianownikiem wszystkich, a może prawie wszystkich, klipów jest pomysł, aby zaskoczyć widza. W obecnych czasach można zaskoczyć w sposób ciekawy, a także prymitywny. Intrygujące klipy mieszają się z klipami prostackimi, głupimi. Obie formy zaskoczenia są dobre, bo prowadzą do efektu - oglądalności. Wszystko jest kwestią smaku Artysty, ekipy, która z nim współpracuje, doradców, potencjalnego odbiorcy i samego widza. Nie mnie tutaj dziś oceniać i rozmawiać o gustach. Interesuje mnie sam mechanizm. Kilka pomysłów współczesnych, jak zwrócić uwagę, jak ściągnąć widza przed monitor komputera lub TV.

Po pierwsze zapraszamy do klipu znane twarze. Już nie tylko sam Artysta jest gwiazdą w tym klipie, ale dodatkowo pojawiają się znani i "lubiani". Tu słowo lubiani w cudzysłowie, bo jak wiemy o gustach się nie dyskutuje. Mamy dwa skrajne przypadki.

Fatboy Slim i gościny udział Christophera Walkena:


i z polskiego podwórka - Red i Spinache z gościnnym udziałem Natalii Siwiec:


W obu przypadkach efekt jest bardzo udany.

Kolejny zabieg marketingowy to bycie kontrowersyjnym. Pokazujemy więcej niż "świat widział" i mamy gwarancję, że portale internetowe nie zostawią na nas suchej nitki. Jak wiadomo, nieważne jak, ważne aby mówili. Kolejne przykłady to:

Miley Cyrus:


z polskiego podwórka - Natasza Urbańska:


Tutaj też zabieg został przeprowadzony tak, aby oglądalność była zadowalająca. Choć ryzyko bywa takie, że zła sława może bardzo niekorzystnie odbić się na Artyście.

To kilka pomysłów dla Artystów, którzy dodają skrzydeł swoim wideo w obecnych czasach. Pojawiają się dodatkowe możliwości, aby zainteresować ludzkość swoją twórczością. Jak być jednak Artystą, któremu muzyka i klipy wymykają się poza wszelkie granice? Odkryciem ostatnich tygodni jest 24-godzinny klip. Tak, nie pomyliłem się, Pharrell Williams nakręcił 24-godzinny klip.


Pomysł, oryginalność i wydawałoby się sukces gwarantowany. Tak też się stało. Myślę nawet, że sukces przerósł wszystkich. Pomysł zaczyna żyć własnym życiem. Bo do muzyki Pharella zaczęły powstawać na całym świecie dodatkowe klipy. Każde miasto, każdy chce mieć własną wersję klipu "Happy". Jako przykład podam najświeższą wersję z przedsiębiorcami współpracującymi z Idea Bankiem:


To działa niczym pączkowanie, a tłusty czwartek już za nami. Jak się okazuje, nadal w muzyce i jej promocji liczy się świeżość i pomysły niestandardowe. Więc wciąż jestem Happy! Jak przedsiębiorcy Pharrella.

DJ Adamus

materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas