A gdzie piękne wokalistki?
Na liście najpiękniejszych kobiet świata opublikowanej przez "Vanity Fair" znalazły się tylko dwie wokalistki i to na odległych miejscach.
Beyonce zdobyła 2% głosów czytelników magazynu, a Carla Bruni mniej niż 1%. Bezapelacyjną zwyciężczynią okazała się Angelina Jolie (58%).
Czy to oznacza, że światowa muzyka pop cierpi na deficyt urody? Czy mamy do czynienia z muzycznym kryzysem estetycznym? Niekoniecznie. Autorzy rankingu pominęli m.in. takie wokalistki jak Shakira, Nicole Scherzinger czy Alicia Keys.
Nie zmienia to jednak faktu, że aktorki i modelki totalnie zdominowały ranking "Vanity Fair", spychając piosenkarki do "okręgówki" jeśli chodzi o estetyczno-wizualną stronę show-biznesu.
Można to jednak łatwo przekuć w sukces muzycznej branży. Obalony został bowiem stereotyp, że karierę w tym biznesie robi się przede wszystkim dzięki przyjemnej aparycji. Amy Winehouse czy Duffy z Angeliną Jolie mierzyć się nie mogą, jednak ich pozycja na światowym rynku jest niezwykle mocna.
Poza tym, jak pisała Agnieszka Osiecka: "Uroda, uroda, uroda/ Już po urodzie/ (...) Po co nam to/ Na co nam to"... Nie należy jednak popadać w skrajności - brak atrakcyjnych wokalistek mógłby się skończyć "tragicznie" dla przemysłu klipowego.
(mim)