Reklama

#182 Pełnia Bluesa: W jej domu jazz grał od zawsze. Nie od razu poszła tą drogą

Choć w domu rodzinnym jazz grał od zawsze, nie była to jednak jej pierwsza ścieżka kariery. Eugenie Jones dopiero po trudnych doświadczeniach życiowych zwróciła się w stronę takich brzmień. Niedawno wydała album "The Originals" będący kompilacją wybranych piosenek z lat 2013-2022. - Czasem jestem zaskoczona, słuchając moich nagrań sprzed lat, bo wtedy nie wiedziałam nic! - przyznaje ze śmiechem w głosie podczas rozmowy z Interią.

 Eugenie Jones to wybitna, wielokrotnie nagradzana, piosenkarka jazzowa. W 2023 roku otrzymała tytuł Jazz Heroes od Jazz Journalist Association. Jakie były jej początki? Wychowywała się w rodzinie z muzycznymi tradycjami.

- Mój ojciec kochał Raya Charlesa i BB Kinga, moja mama Nancy Wilson, Marvina Gaye’a i innych artystów spod szyldu Motown. Szczególnie Nancy Wilson i Carmen Rey były popularne w naszej rodzinie. Kiedy dorosłam i poszłam do college'u odkryłam innych artystów, jak choćby Wynton Marsalis oraz jego kolegów po fachu zajmujących się klasyką jazzu. Ella Fitzgerald też była, taki miks, trochę wszystkiego - opowiada w rozmowie z Interią.

Reklama

Jazz z Seattle

Nie od początku jednak zajmowała się muzyką. Przełomem w jej zawodowym życiu okazała się śmierć matki. Wtedy to Jones zdecydowała się pójść tą ścieżką. Na co dzień mieszka w Seattle, mieście kojarzonym z Wielką Czwórką i grungem. Łatwo tam grać jazz?

- Wyzwaniem jest granie go gdziekolwiek w USA, gdzie jest może jeden procent odbiorców. Ale zakochałam się w tym gatunku. Zaczęłam śpiewać właśnie jazz, bo najbardziej mi się spodobał. Choć w Seattle faktycznie mamy sporo historii z grungem, jest też to jazzowe dziedzictwo lat 30.,40. Czy 50. Ludzie jak Ernestine Anderson, Quincy Jones, Ray Charles - oni kończyli liceum w moim mieście I tu zaczynali.

Jej najnowszy album "The Originals" zawiera zremiksowane i zremasterowane kompozycje z lat 2013-2022. Jak Jones zmieniła się przez tę niemal dekadę?

- Czasem jestem zaskoczona, słuchając moich nagrań sprzed lat, bo wtedy nie wiedziałam nic. Starałam się najlepiej, jak umiałam, pisałam piosenki. Stykając się z nimi ich znów, mam wrażenie, że byłam jednak całkiem niezła jak na kogoś, kto dopiero zaczyna. Przez te lata mój głos stał się mocniejszy, dorosłam. Moje zdolności komunikacyjne też się zwiększyły. To czyni moją muzykę bardziej realną.

Obejrzyj całą rozmowę poniżej:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pełnia Bluesa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy