Dawid Podsiadło na Open'erze. Bilans wpadek: zero
Monika Brodka to wyjątkowa artystka i kobieta - tak na miłe słowa koleżanki po fachu odpowiedział Dawid Podsiadło. Wokalista otworzył w środę (3 lipca) 12. edycję gdyńskiego festiwalu Open'er.
"I co, może jeszcze Magdę Welc zaprosicie"? - wkurzał się jeden z uczestników Open'er Festival, wyraźnie sugerując, że zwycięzca "X Factora" nie pasuje do gdyńskiego święta muzyki alternatywnej.
Ale mylne to wrażenie, bo repertuar z albumu "Comfort And Happiness" po prostu się broni - artystycznie i, jak się okazało, również koncertowo.
Mimo wczesnej pory, występ Dawida Podsiadły podczas pierwszego dnia Open'era zgromadził całkiem pokaźny tłumek. Po koncercie udało nam się dorwać Dawida, a nie było to łatwe - konkurować trzeba było z wianuszkiem fanek, czekających po autograf, i z innymi dziennikarzami. Tak to właśnie z młodym wokalistą jest - z każdym tygodniem coraz bardziej popularny i coraz bardziej rozchwytywany.
Oto co powiedział nam Dawid w rozmowie pół-żartem, pół-serio podczas Open'er Festival 2013.
Dawidzie, czy teraz, kiedy jesteś już sławny, fanki składają ci różne niemoralne propozycje?
Dawid Podsiadło: - Dzisiaj najwyżej, gdzie się podpisałem (podczas rozdawania autografów - przyp. MM), to na przedłokciu, więc jeszcze nie.
Długa droga przed tobą...
- Myślę, że długa, bo został nam jeszcze biceps, ramię, później, wiadomo, obojczyk... Jeżeli zamierzamy iść w odpowiednim kierunku, to jeszcze trzeba by trochę w dół zejść. Zobaczymy, jak to się rozwiąże. Mam nadzieję, że to ruszy do przodu, i że marker w końcu trafi tam, gdzie powinien. Ale trzeba poczekać, bo sukces nie dzieje się z dnia na dzień.
Jak wrażenia po koncercie? Przyznam, że o tak wczesnej porze pod sceną namiotową nie widziałem jeszcze tylu ludzi.
- Jako że jestem tu pierwszy raz, to też nie widziałem tylu ludzi w tym namiocie.
Musisz mi uwierzyć na słowo.
- No tak, cztery piąte namiotu było, prawda? Albo sześć siódmych. Było naprawdę magicznie. Słyszałem już od wielu osób, że nie zawsze o tej porze ludzie chcą tu być i słuchać muzyki, tylko wolą się rozluźnić i w ogóle... A teraz się rozluźnili przy muzyce, więc pięknie. Jak śpiewali "Trójkąty i kwadraty", albo nucili "No" - to było niesamowite.
A były jakieś wpadki podczas koncertu, zapomniane słowa?
- Właśnie udało mi się nie zapomnieć ani jednego słowa i, o dziwo, nie miałem żadnych wpadek wokalnych. Mimo że dzisiaj na próbie takie wpadki małe były...
Dość zaskakujący dobór repertuaru - było mnóstwo utworów z albumu "Comfort And Happiness". Czy to ulubiony album w twojej dyskografii?
- (śmiech) Dobre. To jest na pewno ważny album w mojej dyskografii. To jest pierwsza płyta, na której pokazałem odbiorcom, jaki jestem. Utwory z tej pierwszej płyty były dla mnie zawsze ważne. Kiedy powstawały, ...to były dobre czasy i nigdy nie będę chciał o nich zapomnieć. Ale myślę, że z późniejszych płyt też coś wrzucimy.
Monika Brodka powiedziała nam, że jesteś superzdolny, i że trzyma za ciebie kciuki. Bardzo jej się spodobało określenie "męska Brodka". Czy tobie też się podoba, kiedy jesteś tak nazywany?
- Na pewno jest plastyczne. Może faktycznie przez to, że uwielbiam "Grandę", jest na mojej płycie coś z tego. Poza tym otaczają nas też podobni ludzie. Jeżeli jest jakieś podobieństwo, to jest to dla mnie komplement i ogromne wyróżnienie, bo Monika Brodka to wyjątkowa artystka i kobieta też.