"Must Be The Music": Młodzież w ataku

Sprawdźcie co działo się w drugim odcinku 11. edycji muzycznego show Polsatu.

Daniel Koszyk rozłożył jurorów "Must Be The Music" na łopatki
Daniel Koszyk rozłożył jurorów "Must Be The Music" na łopatkiPolsat

Zestaw wykonawców w większości odcinków castingowych "Must Be The Music" jest dość podobnie dobrany: pojawiają się uczestnicy z poprzedniej edycji, discopolowiec, śpiewający o życiu raper, kilka mniej lub bardziej zdolnych nastolatek, profesjonaliści z dorobkiem i kompletni amatorzy. Nie inaczej było w niedzielę.

Tym razem wielkich odkryć nie było, a największe zainteresowanie wzbudziła 16-letnia Zofia "Zoya" Sydor. 16-latka z Krakowa zaśpiewała "I Have Nothing" Whitney Houston.

"Nie przypominam sobie wykonania tak idealnego! Nie jesteś podobna do Whitney, inny masz głos, ale sposób w jak śpiewasz mnie imponuje" - zachwyciła się Kora.

"Dla mnie to nie było wykonanie idealne, ale za miłość do Bacha masz moje tak" - skomentował Adam Sztaba.

Cztery głosy na "tak" zebrała też młoda (średnia wieku 17 lat) grupa Eda, która połączyła w jedno klasyk "Dream A Little Dream Of Me" (najbardziej znaną wersję wykonywał zespół The Mamas & The Papas) i "Płonącą stodołę" Czesława Niemena. "To było wg planu, choć troszkę szkolnie, ale nie wymagajmy za dużo w waszym wieku" - powiedział Sztaba.

Kolejnym "młodziakiem" był 16-letni Daniel Koszyk z Lublina. Mistrz Polski w kickboxingu z gitarą akustyczną zaśpiewał przebój "Thinking Out Loud" Eda Sheerana.

"Masz też talent wokalny, oryginalny głos, dobry feeling" - pochwalił Tymon Tymański. "Masz niezwykłą barwę, która mnie zachwyciła" - dodała Elżbieta Zapendowska.

Tymon Tymański: Wszyscy jestesmy sprzedajniPolsat

Adama Sztabę zachwycił za to kobiecy kwartet wokalny Kagyuma, który zaprezentował utwór "My Favourite Things" z "Tańcząc w ciemnościach" Björk we własnej zespołowej aranżacji. "Przegenialne, wysmakowane, świadome, niezwykłe" - Sztabie zaczynało brakować komplementów. "Idę was uściskać, zrobiłyście mi dzień" - stwierdził, wyskakując na scenę do członkiń grupy z Wrocławia. "Po takim występie chce się człowiekowi żyć" - dodała Elżbieta Zapendowska.

Profesjonalistów reprezentowali poruszający się w dość podobnej wokół bluesowej stylistyce: Jan Gałach Band z Katowic ("Kantrowiec") i Levi z Krakowa ("Mama Say"). Jurorzy nie szczędzili pochwał: wspaniałe, fantastyczne, lekkie, przyjemne i radosne.

W piątej edycji "Must Be The Music" jednym z finalistów była grupa FTS (Fairy Tale Show). Wówczas jako kwartet, tym razem w programie pojawiła się w pięcioosobowym składzie z dodatkowym perkusistą. Ich utwór "Maska" przypadł do gustu jurorom.

"Pokazujecie, że przyjmujecie nasze uwagi. Bas gra jak demon" - cieszyła się Kora.

"Marynareczki pożyczone od Jerzego Połomskiego. Nadajecie na nowo, bardzo mi się to podoba" - Adam Sztaba zwrócił również uwagę na "stylówy" muzyków.

Po trzy głosy na "tak" zebrali studiująca we Wrocławiu 19-letnia Diana Osipchuk z Ukrainy ("Kolorowe jarmarki" Maryli Rodowicz; na "nie" Adam Sztaba niegdyś pracujący z Marylą), rodzinny duet Bucket Guys grający na wiadrach (medley "Where Is My Bucket"; na "nie" również Sztaba) oraz Alphadog z Poznania ("A Day Without You"; na "nie" Kora).

Tradycyjnie nie mogło zabraknąć przedstawicieli disco polo - tym razem był to duet Rompey z Jasła z utworem "Mała, Ty już nie pij". Werdykt cztery głosy na "nie" nie był zaskoczeniem, choć jurorzy znaleźli kilka pozytywów.

"Chcę wierzyć, że disco polo nie jest muzyką straconą, a tu np. tekst był fajny" - stwierdził Tymon Tymański, a Ela Zapendowska uznała, że wokalista "wcale tak źle nie śpiewa".

"W ogóle was nie słuchałam, wyłączyłam się, to nie jest na moje siły i nerwy" - stwierdziła zrezygnowana Kora.

Co wiesz o "Must Be The Music"?

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas