Lider Primal Fear grozi Sinergy
Mat Sinner, basista niemieckiej formacji Primal Fear, zagroził sprawą sądową Kimberly Goss, wokalistce fińskiej grupy Sinergy. Goss, która na łamach francuskiej edycji magazynu "Rock Hard" nazwała Sinnera "współczesnym Hitlerem", ma zapłacić mu 450 euro odszkodowania za "urażenie jego uczuć". Jeśli wokalistka jeszcze raz wypowie się nieprzychylnie na jego temat, Mat zamierza domagać się nałożenia na nią kary w wysokości 10 tysięcy euro.
Sinnera oburzył wywiad we francuskim magazynie "Rock Hard", w którym Kimberly wspomina wspólną trasę Sinergy i Primal Fear z 1999 roku. Wokalistka fińskiej grupy nazwała basistę niemieckiej formacji "współczesnym Hitlerem", twierdząc, że Mat uniemożliwiał Sinergy spożywanie posiłków, utrudniał korzystanie z prysznica, kilkakrotnie zmusił do rozpoczęcia koncertu zanim ludzie w ogóle zaczęli być wpuszczani na salę, a podczas występu w Helsinkach kazał im wyłączyć światła.
"Nie żywię urazy do Kim. Jest utalentowaną wokalistką, ale powinna skupić się na swojej karierze i przestać żyć przeszłością. Czyny przemawiają głośniej niż słowa!" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez Mata Sinnera.
"Być może jestem po części winny zachowaniu naszego tour-menedżera w 1999 roku, ale scena metalowa powinna trzymać się razem. Nie ma sensu roztrząsać tych spraw publicznie, tym bardziej, że nie możemy zmienić tego, co stało się w 1999 roku. Porównanie mnie do najgorszego mordercy w historii ludzkości... to już zbyt wiele. Tego typu język nie powinien mieć miejsca w metalowym świecie."
Na odpowiedź Kimberly Goss nie trzeba było długo czekać:
"Jeżeli Mat nie chce żyć przeszłością, dlaczego grozi mi za te kilka słów sprawą sądową. A są to słowa, które moim zdaniem najlepiej określają jego zachowanie na tamtej trasie. Mam już za sobą przynajmniej 30 tras koncertowych z różnymi zespołami, ale nigdy wcześniej, ani później nie spotkałam zespołu z takimi kompleksami gwiazd rocka. Jeżeli Sinner naprawdę uważa, że scena metalowa powinna trzymać się razem, okazuje to w zabawny sposób! Wyłączył nam światła w trakcie trwania koncertu, nie pozwalał na wzięcie prysznica, zjedzenie posiłku czy w ogóle wejście do garderoby, dopóki nie uznał tego za słuszne, a nasze intro z taśmy puszczał zanim zaczęto wpuszczać ludzi. Kiedy pytaliśmy, dlaczego traktuje nas w ten sposób, odpowiadał: Tak już jest na trasie. Gdybyście jeździli z Manowar czy DIO, byłoby jeszcze gorzej, więc cieszcie się z tego, co macie" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez Kimberly.