Elżbieta Zapendowska: Jest moc!
Startuje piąta edycja "Idola". Talent show wraca na telewizyjne ekrany po 12 latach. – To naprawdę świetny program – mówi nam jego jurorka Elżbieta Zapendowska.
Joanna Bogiel-Jażdżyk, "Tele Tydzień": Jakie to uczucie, po dwunastu latach znowu usiąść za jurorskim stołem "Idola"?
Elżbieta Zapendowska: - Dla mnie to nic nowego (śmiech), bo uczę i występuję w roli sędzi całe swoje życie. Czasami przed kamerą, a częściej poza nią. To tylko ta kwestia. A "Idola" zawsze lubiłam. To program naprawdę bardzo fajnie wymyślony, który w poprzednich edycjach otworzył drzwi do kariery wielu zdolnym wokalistom. Niektórzy z nich doskonale radzą sobie do dziś.
Warto wymienić choćby kilka nazwisk. Monika Brodka, Ania Dąbrowska, Ewelina Flinta, Tomek Makowiecki. Czy, sądząc po odcinkach castingowych, Pani zdaniem "Idol" 2017 ma szansę wyłowić talenty na ich miarę?
- Absolutnie tak! Jest moc! Zobaczyłam i usłyszałam podczas castingów kilka ciekawych, wyrazistych oraz tajemniczych osób. Jestem przekonana, że zainteresują swoim talentem nie tylko widzów, ale i muzycznych producentów.
"Idol" we Wrocławiu - ostatni precasting (26 listopada 2016 r.)
A czy zdarzyło się, że stawali przed Państwem ludzie kompletnie tego talentu pozbawieni?
- Oczywiście. Zastanawiam się zresztą, na czym to polega, że człowiek całkowicie niezdolny przychodzi na przesłuchanie i jest głęboko przekonany o swojej wartości. Bo to, że ktoś nie umie, a lubi śpiewać, jestem w stanie zrozumieć (śmiech). Myślę, że ludzie pozbawieni muzycznego słuchu po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, że coś jest nie tak. Można to porównać do obrazu namalowanego przez kogoś bez talentu plastycznego. "Artysta" nieświadom własnej nieporadności jest pewien, że stworzył wielkie dzieło. Zawód muzyka, wokalisty przyciąga przez fakt, że jest się na świeczniku, w świetle kamer i fleszy. Młodzi ludzie sądzą, że to łatwy fach. A on ma przecież wiele pułapek i mrocznych labiryntów.
Nowa edycja programu to też nowy sędziowski skład. Wojciech Łuszczykiewicz, Janusz Panasewicz, Ewa Farna i Pani. Kto z Państwa będzie tym "złym policjantem"?
- Trudno mi to ocenić. Jeszcze nie umiem spojrzeć na nasz team z "lotu ptaka". Pracujemy i oceniamy bardzo spontanicznie. Zresztą uważam, że werdykty podejmowane na gorąco są najszczersze. Mydlenie oczu nikomu nie służy.
A jest między wami chemia? Dogadujecie się?
- Jest między nami świetna atmosfera. W najlepszych i w najgorszych snach nie wyobrażałam sobie, że będziemy grupą o tak podobnych oczekiwaniach w stosunku do uczestników. Wszyscy stawiamy na artystyczną kreatywność.