"Potencjał hip hopu zdechł"
Jego synowie to czołowi przedstawiciele ambitnego hip hopu. On sam jest jednym z najważniejszych polskich muzyków alternatywnych. Wojciech Waglewski, bo o nim mowa, komentuje krajową scenę hiphopową, której swego czasu był orędownikiem.
"Potencjał hip hopu zdechł. Niezależna scena podwórkowa stała się znowu sprawą niszową, a artyści samodzielnie myślący schowali się w cień. Ubolewam nad tym, bo przecież Ty jesteś Bogiem i kilka innych numerów Paktofoniki czy Kalibra 44 to bezwzględnie najważniejsze utwory w najnowszej muzyce polskiej" - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" lider Voo Voo.
"Miałem nadzieję, że rozwinie się to w takim kierunku, jak wcześniej w Wielkiej Brytanii, gdzie działa prężna, ciekawa i niezależna od amerykańskiej scena hiphopowa".
"My tymczasem chcieliśmy być bardzo murzyńscy - nosić łańcuchy i brylować na basenie z kobietami - a jednocześnie epatować jakimiś socjalistycznymi hasłami o ucisku mas. To zwyczajnie nieautentyczne i dlatego musiało paść" - twierdzi Wojciech Waglewski.
Synowie artysty, Bartek i Piotr, to odpowiedni Fisz i Emade, jedne z najjaśniejszych punktów krajowej sceny hiphopowej:
"Na szczęście twórczość moich synów i kilku innych artystów dowodzi, że forma hiphopowa przetrwała, choć niestety poza głównym nurtem" - komentuje Waglewski senior, który nagrał z Bartkiem i Piotrem album.
"Nasza wspólna płyta to naturalny owoc wieloletnich poszukiwań trójki dojrzałych artystów. Ja miałem ochotę wydać płytę z piosenkami w innym składzie niż Voo Voo. Chłopcy, którzy operują na co dzień samplerami i dźwiękami syntetycznymi, zapragnęli stworzyć coś opartego na brzmieniach akustycznych" - zdradza pan Wojciech.