Jeszcze hip hop czy już pop?

Pierwsze trzy miejsca amerykańskiej listy przebojów publikowanej przez magazyn "Billboard": Eminem z Rihanną, Katy Perry i Snoop Dogg oraz B.o.B. z Hayley Williams. Również polscy wykonawcy trzymają rękę na pulsie: Tede promuje swój nowy album "Fuck Tede / Glam Rap" utworem nagranym w duecie z Natalią Lesz. Raper i wokalistka - oto najnowszy przepis na muzyczny hit.

Eminem i Rihanna przypadli sobie do gustu
Eminem i Rihanna przypadli sobie do gustuAgencja FORUM

Pomysł tyleż prosty, co genialny. Zmiękczenie hiphopowej zadziorności popowym refrenem i popową produkcją, spowodowało, że utwory raperów mogą hulać we wszystkich klubach czy w komercyjnym radiu. Pani domu, która szykuje obiad w takt letnich przebojów raperów, nie ma już wrażenia, że ktoś jej każe słuchać pozbawionego melodii, wykrzyczanego prostestu, zrozumiałego jedynie dla jej nastoletnich dzieci i ich rówieśników.

Oprócz tego, takie duety wyglądają bardzo atrakcyjnie pod względem wizerunkowym: on - poważny, szorstki, zbuntowany, ona - młoda, seksowna, śpiewająca o uczuciach.

Eminem znany był do niedawna jako artysta, który gardzi popem, w swoich tekstach i teledyskach wyszydzał m.in. Jessikę Simpson, Amy Winehouse czy Moby'ego. Dziś nagrywa z Rihanną i Pink, ale zmiany poszły jeszcze dalej. Album "Recovery" to album piosenkowy, wystarczy posłuchać dwóch singli - "Not Afraid" (zobacz teledysk!) i "Love The Way You Lie". W pierwszym Eminem zaskakuje tym, że śpiewa. Wcześniej jego wstawki wokalne miały raczej charakter przedrzeźniania śpiewania, było to wzięte w nawias, a tutaj proszę - na rozluźnionym gardle, przyjemny dla ucha wokal. Z kolei w piosence "Love The Way You Lie" zaskakuje nie tylko sam fakt duetu z Rihanną, ale także brzmienie utworu. To już nie są ostre bity, do których wschodzące gwiazdy rapu dissują się w zatłoczonych klubach obskurnych, nowojorskich dzielnic. Rihanna rozpoczyna na tle melodyjnego, bujającego fortepianu, natomiast rapowi Eminema towarzyszy łagodna, akustyczna gitara i sample rodem z przebojów Robbiego Williamsa.

Podobnych pod względem estetycznym doznań doświadczamy po odpaleniu przeboju debiutującego rapera B.o.B. i Hayley Williams, wokalistki grupy Paramore. "Airplanes" również zaczyna się fortepianem i przebojowym refrenem, wyśpiewanym z gracją przez rudowłosą wokalistkę. W refrenie urocza Hayley pyta, czy samoloty można traktować jak spadające gwiazdy, ponieważ bardzo by jej się przydała opcja życzeń, które się spełniają. Przyznacie, że trudno o coś bardziej odległego od, dajmy na to, gangsta rapu...

Zobacz teledysk do "Airplanes":

Przypadek Katy Perry i Snoop Dogga to trochę inna historia. "California Gurls" jest popowym przebojem z hiphopową wstawką, ten patent był w przeszłości dużo częściej ogrywany niż odwrotny, który właśnie teraz staje się naprawdę modny. Przypomnijmy, że zanim na szczyty list przebojów wspięły się "Love The Way You Lie" i "Airplanes", triumfy święcili Jay-Z i Alicia Keys z "Empire State Of Mind".

Oczywiście, atrakcyjna piosenkarka w refrenie i na teledysku, liryczny tekst i popowa produkcja to nie nowy wynalazek. Akon chwali się, że jako pierwszy z raperów spopularyzował hip hop śpiewany. Ważnym momentem było wydanie elektronicznego albumu "808s & Heartbreak" w 2008 roku przez Kanye Westa. Artysta w swoim stylu obwieścił miastu i światu, że oto zapoczątkował nowy gatunek muzyki (nie sprecyzował niestety, jaką nadaje mu nazwę). Gdyby zapytać kogoś, kto nie zna Kanye Westa, ile w singlach "Love Lockdown" albo "Heartless" słyszy hip hopu, zrobiłby wielkie oczy.

Zobacz teledysk do przeboju Jay'a-Z i Alicii Keys:

Pytanie, czy to jeszcze hip hop, czy już pop, można zadać przy wielu innych przebojach ostatnich dwóch lat. W pulsującym "Lollipop" Lil Wayne'a zwrotki są raczej rapowane, ale w "Wavin' Flag" K'naana hiphopowych korzeni należy doszukiwać się z lupą w ręku. Podobnie jak w przypadku utworu "She Said" utalentowanego Brytyjczyka, występującego jako Plan B. Choć jest to piosenka soulowa, która równie dobrze mogłaby być wykonywana przez Amy Winehouse, wciąż jednak etykietuje się Benjamina Drew (bo tak w rzeczywistości nazywa się artysta) jako hiphopowca. Ach, byłbym zapomniał - w trzeciej minucie piosenki pojawia się kilka rapowanych wersów. Taka ozdoba.

Michał Michalak

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas