Reklama

Aresztowali ich, bo są gwiazdami?

Raperzy Paul Wall i Baby Bash zostali zatrzymani pod zarzutem posiadania marihuany. Hiphopowcy są oburzeni zachowaniem policji.

W sobotni wieczór (10 września) Paul Wall i Baby Bash wystąpili w El Paso w Teksasie. Po koncercie raperzy zostali zatrzymani przez policję, po tym jak u artystów znaleziono blisko 50 gramów marihuany.

Raperzy zostali zwolnieni z aresztu po 12 godzinach po wpłaceniu kaucji w wysokości 300 dolarów.

O incydencie hiphopowcy poinformowali fanów za pośrednictwem Twittera.

"Właśnie wyszedłem z Baby Bashem z więzienia w El Paso. To ta sama ciupa, w której siedzieli Willie Nelson i Johnny Cash" - "pochwalił się" Paul Wall.

Reklama

Natomiast Baby Bash oskarżył policjantów o nadgorliwość.

"Nie ma nic gorszego, niż policjant-ważniak z El Paso, który wykorzystuje swoją władzę tylko dlatego, że ja i Paul Wall jesteśmy artystami" - oskarża raper.

"Nie mam zamiaru obrażać wszystkich policjantów, bo ich praca jest bardzo trudna i z tego powodu mam do nich szacunek. Ale zawsze znajdzie się kilku takich, którzy odgrywają się na innych, bo pewnie w liceum byli pośmiewiskiem klasy" - napisał Baby Bash.

Raper twierdzi, że został zatrzymany wraz z Paulem Wallem tylko dlatego, że policjant zorientował się, że ma do czynienia z raperami.

"Nawet jego kolega z policji powiedział mi później, że ten który nas zatrzymał, jest f**em" - dodał Baby Bash.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Paul Wall | wall
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy