"To jest masakrujący wynik"
Doda w ciągu kilku lat, jako wokalistka zespołu Virgin, wypracowała sobie pozycję najpopularniejszej gwiazdy w Polsce. Po zabraniu szyldu Virgin przez lidera grupy Tomasza Luberta i nagraniu przez Dodę solowej płyty "Diamond Bitch" wokalistka tylko umocniła swoją pozycję na rynku. Tuż po odebraniu nagród Viva Comet 2007 Doda w rozmowie z Pawłem Kasą opowiedziała jak wdzięczna jest fanom za solowy sukces, o tym czy Virgin rzeczywiście jest historią, o radości koncertowania w małych miejscowościach, o konflikcie z Grupą Operacyjną czy niemuzycznych planach na przyszłość.
Witaj serdecznie. Doda, jak wrażenia po zdobyciu aż trzech nagród Viva Comet?
Bardzo się cieszę, tym bardziej, że solowa kariera z przymusowego odejścia z zespołu jest zawsze ciężką sytuacją. Mimo, że ma się swoich fanów, to z jakąś dozą niepewności podchodzi się do tego typu konkursów.
A tutaj taki "bum", że masakra. Mnie to po prostu powaliło na kolana, co z resztą pokazałam, robiąc wielkie pokłony dla publiczności. Dziękuję Wam bardzo z całego serca.
Twoja solowa płyta "Diamond Bitch" weszła od razu na 1. miejsce oficjalnej listy sprzedaży w Polsce. To jest wyżej niż bestsellerowy album "Ficca" zespołu Virgin i czy spodziewałaś aż takiego solowego sukcesu?
Tak naprawdę niczego właściwie nie można się spodziewać. Polscy odbiorcy są dosyć zaskakujący i różnie to bywa. Natomiast z pewnością fakt, że ona stała się "złotym" albumem już w przedsprzedaży i przez wiele tygodni pozostała na liście najlepiej sprzedawanych płyt, to jest masakrujący wynik.
Ja jestem w takim szoku, że codziennie rano się budzę, całuję po prostu moje odbicie w lustrze i przesyłam dobre wibracje do wszystkich, którzy mają tę płytę. Cieszę się ogromnie.
A czy trudno było skompletować nową ekipę muzyków i producentów?
My nie kompletowaliśmy muzyków. Cały czas gra z nami ten sam zespół Virgin. Oprócz tego, że odszedł gitarzysta to nic się nie zmieniło. Cały czas jest wszystko to samo. W związku z tym też ich bardzo serdecznie pozdrawiam, bo okazali się bardzo lojalni i "charakterni". I teraz cały czas na koncertach i wszędzie tworzymy tę sama grupę, co wcześniej.
Jako najpopularniejsza w tej chwili gwiazda w tym kraju myślisz pewnie o specjalnej oprawie swojego koncertowego show? Ale podobno w Polsce trzeba do tego dokładać.
Tak to prawda, trzeba dokładać. Każdy jęczy, jakie te koncerty w Polsce są beznadziejne i w ogóle "jedźcie za granicę". Tak naprawdę realia polskich funduszy są tak tragiczne, że naprawdę my polscy artyści nie jesteśmy tego w stanie zrobić nie dokładając do tego ze swoich pieniędzy.
To jest po prostu niemożliwe. Naprawdę marzę, żeby mieć scenę, wyjeżdżać z niej gdzieś tam na skrzydłach i zmiatać, mieć "milion" tancerzy i tancerek w klatkach... To są moje marzenia i może kiedyś tam uda mi się je spełnić.
Natomiast, jeśli ludzie nie chcą płacić 70 czy tam 100 zł za bilet na koncert, to póki co muszą zadowolić się rockendrollowym brzmieniem na koncertach, które im prezentuję i którym ich obdarowywuję.
A dlaczego koncertujesz często w bardzo małych miejscowościach, skoro spokojnie zapełniłabyś duże hale w dużych miastach?
Ale to nie jest tak. My jeździmy tam, gdzie nas zapraszają. W ogóle w tamtym roku "zaorałam" już całą Polskę. W związku z powyższym nie jest to dla mnie jakiś kompleks, czy że się źle czuję, bo nie gram w większych miejscowościach.
Tak naprawdę wiele razy się zdarza, że małe miejscowości są bardziej przyjazne i takie spontaniczne, bo w Warszawie czy Poznaniu jest "milion" koncertów. Każdy może tam pójść na jaki chce, w związku z czym jest do tego przyzwyczajony, więc nie jest tak żywo i fajnie jak w tych mniejszych miejscowościach, gdzie koncert jest raz na rok.
Jeździmy więc wszędzie tam, gdzie nas zaproszą i nie czuję żadnego obciachu i za każdym razem cieszę się, że mogę wystąpić nawet w Koluszkach Małych, o ile taka miejscowość istnieje.
Chciałbym zapytać cię teraz o mniej przyjemną sprawę. Chodzi o tekst kontrowersyjnej piosenki Grupy Operacyjnej, w której nazwano cię "blacharą"...
Miałam okazję spotkać się z nimi w windzie. Są totalnymi babami. Zapytałam, dlaczego nie powiedzą mi tego prosto w twarz. Nic nie wydukali, jednemu trzęsła się broda. Drugi zaczął coś tam na mnie krzyczeć i mnie szturchać.
Jak moi ochroniarze wyprowadzili go z windy to zadzwonił na policję. To takie babsztyle i takie c**y. Ja jestem załamana, do czego może doprowadzić chęć bycia na okładkach. Tragedia, tragedia. Ale im mniejsze pieski, tym głośniej szczekają.
Kolejny raz potwierdziła się moja teza, że najmądrzejsi są ci, którzy nie widzą się w cztery oczy. Przychodzi co do czego i jest "d**pa zimna" i Mamo pomóż mi.
A kim dla ciebie jest teraz Tomasz Lubert
To na pewno jest jakiś zawód. Nie chcę się na ten temat wypowiadać, bo to był mój naprawdę ogromny przyjaciel. Przez dłuższy czas musiałam wyzdrowieć z tej całej relacji, bo przeżyłam ciężki okres i jakiś tam cios w serce, bo kochałam go jak przyjaciela.
Nie, to była słaba sytuacja. Póki co on jest jakimś tam niemiłym wspomnieniem, które chcę teraz zapomnieć po prostu.
Poruszmy oczywiście także temat mody. Czy korzystasz czasem z rad stylistów?
Nie, nie mogę po prostu korzystać z rad stylistów, ponieważ nie ma takiego stylisty, który dobrze doradziłby mi. Wszyscy, którzy uważają, że mogą mi doradzić, to żyją w wielkim błędzie. Mój styl określany jest jako totalny brak określonego stylu.
W związku z powyższym co tydzień mi się zmienia, ale mam totalne "kabrio" i zryty beret, jeżeli chodzi o ciuchy. Jestem totalną zakupoholiczką.
Uwielbiam fajne rzeczy, szczególnie jak jest sexy, obcisło, krótko i z dekoltem - yes! (śmiech).
A co słychać z twoją linią bielizny?
Moja linia bielizny stanęła w martwym punkcie, ponieważ tyle jest roboty, że nawet nie zdążyłam tego do końca zaprojektować. W związku z powyższym poszło tam jakieś echo, jak to bywa ze mną, że będzie linia, a nie stworzyliśmy jeszcze jakichkolwiek produktów.
Musimy trochę odczekać, żeby było trochę więcej czasu, bo teraz tak naprawdę nie mogę się nawet "w tyłek podrapać". Co z tego, że wypuszczę trzy staniki, jak nie będą to staniki, które mi się podobają. Więc na pewno wszystko pójdzie jeszcze dobrze i tak, jakbym chciała.
Na koniec chciałbym poruszyć sprawę, o której rozmawialiśmy trzy lata temu. Miałaś wydać swoje pamiętniki. Co się stało z tymi planami?
Jak ja bym wydała pamiętniki to raz, że zwiększyłby się procent umieralności tych wszystkich starszych babć i w ogóle byłaby jakaś masakra - ale w sumie to byłoby dobre przed wyborami (śmiech).
Dwa, że nie wiem czy Polska zniosłaby to. Tam jest taki hardcore, że szok. Ale i tak napiszę jakąś książkę, na pewno to uczynię. Ja zawsze miałam same szóstki z polskiego. Rozprawki, które pisałam były takie, że w ogóle moje nauczycielki lizały mi stopy ze szczęścia. Na pewno to zrobię, z pewnością.
Dziękuję za rozmowę.