Reklama

Ta piosenka jest hitem internetu. Kryje się za nią tragiczna historia

Wnętrze samochodu. Na fotelu pasażera siedzi niezbyt zadowolony z życia Nicolas Cage, który odwraca się w stronę kierowy. Tu z kolei pojawia się beztroski, uśmiechnięty od ucha do ucha Pedro Pascal. Ta scena z filmu "Nieznośny ciężar wielkiego talentu" stała się ostatnio jednym z największych hitów internetu i została wykorzystana w milionach filmików. Wraz z nią jedna piosenka - "Make Your Own Kind of Music" Cass Elliot. Niewiele osób wie, że za tym optymistycznym utworem kryje się tragiczna historia.

Wnętrze samochodu. Na fotelu pasażera siedzi niezbyt zadowolony z życia Nicolas Cage, który odwraca się w stronę kierowy. Tu z kolei pojawia się beztroski, uśmiechnięty od ucha do ucha Pedro Pascal. Ta scena z filmu "Nieznośny ciężar wielkiego talentu" stała się ostatnio jednym z największych hitów internetu i została wykorzystana w milionach filmików. Wraz z nią jedna piosenka - "Make Your Own Kind of Music" Cass Elliot. Niewiele osób wie, że za tym optymistycznym utworem kryje się tragiczna historia.
Cass Elliot zmarła w wieku zaledwie 33 lat /Donaldson Collection /Getty Images

Internet, zwłaszcza TikTok, często daje utworom drugie życie. Już wiele razy zdarzyło się, że dzięki wiralowym filmom świat na nowo odkrył starsze piosenki, które po latach wróciły dzięki temu na listy przebojów. Podobnie stało się z "Make Your Own Kind of Music", chociaż tutaj zadziałała jeszcze jedna rzecz: ogromna ostatnio popularność Pedro Pascala. Ktoś przypomniał sobie scenę z filmu z jego udziałem, ludzie zaczęli ją kopiować i ruszyła lawina. Dzięki temu wiele osób poznało i pokochało piosenkę, która powstała, kiedy nikt nawet nie wyobrażał sobie czegoś takiego jak internet. 

Cass Elliot byłaby zachwycona takim sukcesem swojej piosenki. Byłaby, bo artystka nie żyje niemal od pół wieku. Wokalistka naprawdę nazywała się Ellen Cohen i urodziła się w Baltimore. Wszyscy jej dziadkowie byli rosyjskimi emigrantami żydowskiego pochodzenia. W Stanach musieli od nowa układać sobie życie, dlatego rodzina nie należała do najbogatszych. Cohenowie sami kochali operę, ale nie byli zachwyceni artystycznymi aspiracjami swojej córki. Woleliby dla niej jakiś bardziej stabilny zawód, jednak Ellen tak bardzo chciała występować na scenie, że w końcu odpuścili. 

Reklama

Kariera nastolatki rozpoczęła się od małej roli w sztuce, ale Cohen upewniła się dzięki niej, że właśnie to chce w życiu robić - grać i śpiewać. Dziewczyna rzuciła szkołę tuż przed jej zakończeniem, przeprowadziła się do Nowego Jorku i postawiła na karierę aktorską. Od tej pory występowała już jako Cass Elliot. Imię Cassandra wzięło się od przezwiska, jakie nadał jej ojciec, poza tym miało związek z uwielbianą wtedy aktorką Peggy Cass. Nazwisko z kolei miało być hołdem dla przyjaciela, który zginął w wypadku samochodowym. 

Jak Cass Elliot trafiła do The Mamas & The Papas?

Wyjazd do Nowego Jorku wydawał się świetnym planem. Kłopot w tym, że na podobny pomysł wpadało co tydzień wielu aspirujących aktorów, a ról nie przybywało. Cass występowała co prawda w musicalu "The Music Man", ale przegrała kilka innych castingów, na których bardzo jej zależało. W tym jeden, w którym rolę zgarnęła jej sprzed nosa pewna młoda, jeszcze nieznana aktorka - Barbra Streisand. Elliot stwierdziła więc, że wróci do szkoły i przeprowadziła się do Waszyngtonu. Tam czekała na nią niespodzianka. W tej części kraju wyjątkowo dobrze rozwijała się folkowa scena muzyczna i artystka nareszcie miała okazję zająć się swoją drugą pasją, czyli śpiewaniem. 

Wokalistka udzielała się w grupie The Triumvirate, która zmieniła nazwę na The Big 3, a później, po roszadach personalnych, przerodziła się w The Mugwumps. To były miłe, chociaż skromne początki w porównaniu do zespołu, dzięki któremu Cass zasłynęła - The Mamas & The Papas. To ona zresztą wymyśliła nazwę dla formacji, do której dołączyła. Zespół działał zaledwie przez kilka lat, ale to wystarczyło, żeby stał się jedną z najpopularniejszych wtedy grup w Ameryce. "California Dreamin'" i "Monday Monday" okazały się ponadczasowymi hitami, a muzycy zostali nowymi idolami. W tym oczywiście Elliot, którą ludzie uwielbiali nie tylko za świetny głos, ale też za optymistyczne podejście do życia. 

Na tym obrazku pojawiła się jednak rysa. The Mamas & The Papas byli uwielbiani i chwaleni, ale w przypadku Elliot częściej niż o muzyce mówiło się o jej tuszy. Okazało się, że nawet koledzy z zespołu mieli z nią problem. Artystka bardzo chciała dołączyć do ekipy, która stworzyła później The Mamas & The Papas, ale lider zespołu, John Philips, zwodził ją przez wiele miesięcy. Media obiegła nawet sensacyjna historia o tym, w jakich okolicznościach Elliot ostatecznie dogadała się z grupą. John miał na początku twierdzić, że głos wokalistki nie bardzo pasuje do muzyki jego zespołu, jest za niski. Tak się jednak złożyło, że artystka miała wypadek w barze. Pracownicy, którzy remontowali lokal, upuścili rurkę, która spadła Cass na głowę. Po tym wypadku wokalistka skarżyła się złe samopoczucie, za to kiedy ono minęło, odkryła, że zmieniła się jej skala głosu i nagle mogła zdecydowanie wyżej śpiewać. Niesamowite, prawda? 

Tyle że to bajka dla mediów. Prawdziwa historia była taka, że Elliot różniła się od pozostałych członków zespołu. Miała większe niż oni możliwości wokalne, ale też ze swoją otyłością wyróżniała się na scenie, tym bardziej że jej koledzy byli dość szczupli. Siostra artystki zdradziła w biografii "Dream a Little Dream of Me": "John […] nie miał oporów, żeby powiedzieć jej prosto w twarz: 'Przykro mi, Cass, ale jesteś za gruba'. Nie w żaden złośliwy sposób. Zwyczajnie stwierdził: 'Cass, przykro mi, za dużo ważysz'". Nic dziwnego, że dla Johna i Cass historyjka o rurze była bardzo wygodna, dla wokalistki dodatkowo mniej upokarzająca. Najlepsze jest to, że taki wypadek faktycznie się wydarzył, ale nie miał nic wspólnego ze skalą głosu piosenkarki i nie dał jej niczego poza bólem głowy. Philips jednak nawet później nie ukrywał, że ma problem z wagą koleżanki ze sceny. "Nikt nie tyje, poza Mamą Cass" - śpiewali muzycy w piosence "Creeque Alley". 

Drakońska dieta i porażka na scenie

Po rozpadzie zespołu z powodu romansu między muzykami oraz problemów części grupy z alkoholem i narkotykami, Cass postawiła na solową karierę. Była już wtedy popularną i cenioną wokalistką, więc wszyscy wokół uważali, że jest skazana na sukces. Poza tym nareszcie miała okazję pozbyć się przydomka "Mama Cass", który w pewnym momencie znienawidziła. Artystka wydała debiutancki solowy album w 1968 roku. Przy okazji miała kontrakt na trzy tygodnie występów w słynnym Ceasar's Palace w Las Vegas. Cass wiedziała, że to spore wydarzenie i wszyscy będą się przyglądać, jak poradzi sobie po rozpadzie zespołu, więc postanowiła porządnie przygotować się do koncertów. 

W kilka miesięcy wokalistka zrzuciła ponad 40 ze swoich 130 kilogramów. Przypłaciła to problemami zdrowotnymi, bo nabawiła się kłopotów z żołądkiem oraz gardłem. Elliot piła więc ciągle mleko i śmietanę, dla złagodzenia dolegliwości, ale w ten sposób odzyskała sporą część zgubionych kilogramów. Tuż przed pierwszym koncertem artystkę dopadło przeziębienie. Cass nie zgodziła się na odwołanie występu, tym bardziej że na widowni siedzieli między innymi Liza Minelli i Jimi Hendrix. Wokalistka szybko pożałowała tej decyzji, bo na scenie ledwo śpiewała i nie radziła sobie z ogromnym stresem. Trzytygodniowe show skończyło się więc po jednym dniu, na dodatek nazwanym przez recenzentów całkowitą tragedią. Artystka poleciała do Los Angeles - oficjalnie na pilny zabieg usunięcia migdałków. 

Cass Elliot jak Feniks z popiołów

Pozbierać się po takiej porażce nie było łatwo, tym bardziej że media były bezlitosne i chętnie pisały o nieudanym występie. Cass jednak postanowiła się nie poddawać i skupiła się na telewizji. W kolejnych miesiącach wokalistka pojawiła się w wielu programach, w których śpiewała i udzielała wywiadów. Wkrótce miała też okazję promować nową płytę. Wytwórnia, którą nieudana "operacja Las Vegas" sporo kosztowała, koniecznie chciała mieć sukces. Szefowie stwierdzili więc, że najlepszym rozwiązaniem będzie album w stylu The Mamas & The Papas - "Bubblegum, Lemonade &… Something for Mama". Płyta nie okazała się spektakularnym sukcesem, ale to właśnie z niej pochodzą jedne z najbardziej znanych utworów Elliot, poza tym album pozwolił artystce wrócić na scenę i znowu zbierać pochwały. 

Jeszcze tego samego roku ukazała się reedycja krążka, z dodatkową piosenką, którą było właśnie "Make Your Own Kind of Music". Wytwórnia była pewna, że utwór stanie się przebojem i wcale się nie pomyliła. Cass na nowo rozgościła się na scenie, wydawała kolejne płyty, stała się częstym gościem programów telewizyjnych i ulubienicą publiczności. Zdążyła nawet wrócić do Las Vegas i tym razem zagrać koncerty, które zebrały rewelacyjne recenzje. Dobra passa nie trwała niestety długo.

Wiosną 1974 roku wokalistka zasłabła na planie jednego z programów telewizyjnych, tuż przed wejściem na antenę. Gwiazda błyskawicznie trafiła do szpitala, ale równie szybko z niego wyszła. Dziennikarzom tłumaczyła, że to skutek przemęczenia i dużej ilości pracy. Niecałe trzy miesiące później artystka była już w Londynie, gdzie miała zaplanowane dwa tygodnie występów. Wszystkie koncerty były wyprzedane, a ludzie dosłownie walczyli o bilety. Sue Cameron, przyjaciółka artystki, wspominała w magazynie "People": "Po dwóch występach zadzwoniła i wręcz płakała z radości, mówiła, że każdego wieczoru dostała owacje na stojąco, sala była wypełniona po brzegi. Nigdy nie widziałam ani nie słyszałam jej tak szczęśliwej". 

Po zakończeniu trasy Elliot miała powody do świętowania. Wokalistka została zaproszona na urodziny Micka Jaggera, które odbywały się w jego londyńskim domu. Następnego dnia artystka poszła na brunch zorganizowany na jej cześć, a wieczorem na eleganckie przyjęcie. Eddi Fiegel wspominał w biografii piosenkarki, że owego drugiego dnia artystka kaszlała i miała problemy z oddychaniem. Tłumaczyła to jednak zmęczeniem po występach, poza tym była w świetnym humorze. Cass wróciła wieczorem do mieszkania, które zresztą udostępniał jej kolega po fachu, Harry Nilsson. Następnego dnia świat obiegła wiadomość: Cass Elliot nie żyje. 

Jak zmarła Cass Elliot?

Artystka zmarła we śnie. To, z czym mierzyła się przez całe życie, prześladowało ją również po śmierci, bo media twierdziły, że wokalistka zmarła z powodu… łakomstwa. Prasa z lubością donosiła, że Cass zadławiła się kanapką z szynką. Lekarze wyjaśnili później, że to kłamstwo, a wokalistka dostała po prostu ataku serca, zapewne w związku z otyłością. W kolejnych latach specjaliści zaczęli jednak twierdzić, że śmierć Elliot rzeczywiście miała sporo wspólnego z jej wagą, ale raczej ze zrzucaniem zbędnych kilogramów. Artystka próbowała za szybko pozbyć się nadwagi. Owen Elliot-Kugell, córka gwiazdy, powiedziała magazynowi "Esquire", że jej matka przed śmiercią urządzała sobie głodówki: "Przez pięć dni piła tylko wodę, a potem przez dwa jadła steki". Znajomi artyści nie ukrywali też, że Cass nie stroniła od używek. 

Na pogrzebie artystki w Los Angeles pojawiło się ponad 400 osób. Nic dziwnego, bo Cass była nie tylko gwiazdą. Dla wielu ludzi była po prostu osobą, której optymistyczne podejście do życia oraz piosenki o tym, żeby się nie martwić i robić swoje, rozjaśniały trochę szarość życia. Przy okazji, mieszkanie, w którym znaleziono wokalistkę, okazało się wyjątkowo pechowe. Cztery lata później, w tym samym pokoju i w takim samym wieku, zmarł tam Keith Moon z The Who

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama