Shakira: Biodra nie kłamią
Finałowy przebój "Hips Don't Lie" i żywiołowe hiszpańskojęzyczne piosenki to najmocniejsze punkty sobotniego (3 marca) koncertu Shakiry w Pradze.
Sazka Arena, hala położona blisko centrum stolicy Czech, przypomina nieco większy katowicki "Spodek". Wejściówki na Shakirę musiały się rozejść z dużym wyprzedzeniem, bo w dniu koncertu w ścisłym centrum Pragi nie widziałem żadnego plakatu zapowiadającego sobotni występ (były za to plakaty młodzieńców z Tokio Hotel i metalowców z Cannibal Corpse).
Hala, obliczona na 18 tysięcy miejsc, była wypełniona niemal całkowicie - na samej płycie zgromadziło się z 10 tysięcy osób.
Zanim na scenie pojawiła się Shakira, publiczność próbował rozgrzać duet DJ-ów, dowodzony przez Cut Chemista.
Próba wypadła dość słabo, bo duet zaprezentował dość sztampową dawkę hip hopu podlaną elektroniką, wplatając m.in. sample z "Song 2" grupy Blur. Ciekawiej zrobiło się gdy Cut Chemist z kolegą łączyli rytmy jungle z etnicznymi brzmieniami, a na telebimie wyświetlono filmik pokazujący brazylijską capoeirę, czyli połączenie tańca i sztuki walki.
Shakira na trasie "Oral fixation tour" promuje w Europie hiszpańskojęzyczny album "Fijacion Oral vol. 1" i anglojęzyczny "Oral Fixation vol. 2", dzięki czemu w programie dominowały roztańczone latynoskie klimaty. To akurat trzeba zapisać na plus, bo jednak w anglojęzycznych przebojach typu "Illegal" (z santanowską gitarą, jednak w wykonaniu gitarzysty Shakiry, a nie samego Carlosa Santany, jak to jest na płycie) czy oklepany "Underneath Your Clothes" Shakira niebezpiecznie zbliżyła się poziomem do tłumu popowych gwiazdek rodem z MTV, różniących się od siebie głównie kolorem i długością włosów.
Żywiołem Shakiry jest scena. W Pradze jak zwykle bosa, skąpo ubrana (krótki top narzucony na srebrny stanik, czarne spodnie) wokalistka niemal przez cały czas biegała, skakała i tańczyła. Uspokajała się tylko w lirycznych fragmentach jak wspomniany "Illegal" czy dużo lepszy "La Pared".
Zgodnie z tytułem największego przeboju Shakiry "Hips Don't Lie" - jej biodra nie kłamią. Wokalistka śmiało mogłaby startować w konkursie tańca brzucha - jej popisy najlepiej wypadły w "Whenever, Wherever". W Pradze wersja tego przeboju z płyty "Laundry Service" (2001) została wzbogacona o etniczne, orientalne motywy (ojciec Shakiry pochodzi z Libanu), a sama Kolumbijka wybrała się na spacer na płytę Sazkiej Areny, by tam pośpiewać z publicznością.
Po raptem 70 minutach show dobiegł końca. Choć reakcje braci Czechów moim zdaniem dalekie były od szaleńczego entuzjazmu, Shakira z 7-osobową ekipą wykonała na bis jeszcze dwa utwory: "Ojos Asi" i finałowy "Hips Don't Lie". W tym ostatnim partie Wyclefa Jeana z The Fugees śpiewał kubański klawiszowiec z dreadami niemal do samej ziemi, a na scenie dodatkowo pojawiło się sześć tancerek ubranych w pomarańczowe szaty.
Żywioł, dynamika, pozytywna energia, zabawy muzyków na scenie i kolorowe konfetti na koniec - po prostu przyzwoity koncert najlepszej latynoskiej wokalistki. Ale nic ponad to.
Zobacz teledyski Shakiry na stronach INTERIA.PL.
Michał Boroń, Praga