Maroon 5 w Krakowie: Jestem Adam i sercami kobiet władam (relacja i zdjęcia z koncertu)

Adam Levine. Gwiazdor uwielbiany przez miliony fanek na całym świecie. Kochają go zarówno nastolatki, jak i starsze panie, blondynki oraz szatynki. Miłość na koncertach i w sieci wyznają mu zarówno Amerykanki, Brytyjki, a także Polki. Te ostatnie mogły zobaczyć wokalistę wraz ze swoim zespołem Maroon 5 w akcji 1 czerwca w krakowskiej Tauron Arenie.

Adam Levine (Maroon 5), władca serc polskich fanek
Adam Levine (Maroon 5), władca serc polskich fanekfot. Bartosz Nowicki

Gwoli wyjaśnienia, koncert nie przypominał scen z kultowej "Seksmisji". Mężczyźni mieli na wydarzeniu swoją solidną reprezentację, jednak było ich zdecydowanie mniej i można było to zauważyć już w momencie wchodzenia na obiekt.

Jeszcze przed rozpoczęciem widowiska dało się wyczuć pewne napięcie i wcale nie dotyczyło to potężnego frontu, który nadciągał nad Kraków. "Nie pier*ol, że będzie śpiewał z playbacku" - oburzała się jedna z fanek. "Myślę, że na takim wydarzeniu, powinny być kontrole podobne do tych na lotnisku" - dywagowała inna osoba z publiczności, zastanawiając się, czy występ Maroon 5 nie zostanie przerwany alarmem bombowym.

Na szczęście obyło się bez nieprzyjemnych incydentów. Bombowo zaprezentowali się natomiast panowie z BeMy. Mimo iż bracia Elie i Mattia Rosinski dopiero docierają się ze swoim koncertowym repertuarem, opartym na debiutanckiej płycie "Grizzlin", już można przewidywać, że młodzi muzycy, czy tego chcą czy nie, wkrótce staną się bożyszczami nastolatek w Polsce. Co jednak ważniejsze, ich numery nie przynoszą im wstydu. Nieźle skrojone, indierockowe kompozycje skutecznie rozgrzały publiczność. Sam duet (koncertowo powiększony do kwartetu) swoją przygodę z Maroon 5 zapamięta raczej pozytywnie. W końcu nie wszystkim na początku kariery zdarza się grać dla kilkunastotysięcznej widowni.

BeMy po krótkim występie szybko zwinęli manatki i oddali scenę zdecydowanie bardziej doświadczonym graczom. Ci, w trakcie swojego pierwszego występu w Polsce, odbywającego się ramach trasy "M5 On The Road", pokazali, dlaczego uważani są za jeden z najpopularniejszych zespołów na świecie.

Maroon 5 z Levinem na czele nie stawiają na efektowność. Jeżeli ktoś wybiera się na ich koncert, aby zobaczyć tuzin tancerek na scenie lub latające drony, to pomylił adresy. Jeśli natomiast ktoś miał zamiar wysłuchać wykonania na żywo jednych z najpopularniejszych utworów muzyki rozrywkowej w ostatnich latach, to dobrze trafił.

Maroon 5 w Krakowie - 1 czerwca 2016 r.

Absolutnym liderem i magnesem dla (zwłaszcza) fanek jest wokalista Adam Levine.fot. Bartosz Nowicki
PJ Morton wspiera Maroon 5 od 2010 r., a dwa lata później dołączył do zespołu na stałe.fot. Bartosz Nowicki
Wokalista kilka razy informował o stanie zdrowia dziewczyny, wyprowadzonej przez służby medyczne na zaplecze.fot. Bartosz Nowicki
Levine okazał się być nie tylko świetnym frontmanem, ale i czułym gospodarzem wieczoru, który dba nawet o te fanki, które mdleją pod sceną.fot. Bartosz Nowicki
Maroon 5 z Levinem na czele nie stawiają na efektowność. Jeżeli ktoś wybiera się na ich koncert, aby zobaczyć tuzin tancerek na scenie lub latające drony, to pomylił adresy.fot. Bartosz Nowicki
W 2006 r. Matt Flynn w składzie Maroon 5 na stałe zastąpił Ryana Dusicka, któremu kontuzja uniemożliwiła występy.fot. Bartosz Nowicki
Adam Levine podczas "Sunday Morning" przedstawił swoich mniej znanych, ale odwalających kawał roboty, kolegów. fot. Bartosz Nowicki
Grupa na całym świecie sprzedała ponad 20 mln płyt.fot. Bartosz Nowicki
Perkusista Matt Flynn.fot. Bartosz Nowicki
W programie nie zabrakło takich przebojów, jak m.in. "Sugar", "Moves Like Jagger", "This Love" czy "Wake Up Call".fot. Bartosz Nowicki
Występ w Tauron Arenie Kraków był pierwszym koncertem Maroon 5 w Polsce.fot. Bartosz Nowicki
Amerykańska formacja umiejętnie wykorzystuje potencjał swoich największych przebojów.fot. Bartosz Nowicki
James Valentine.fot. Bartosz Nowicki
Owacje, piski i wrzawa, jaką otrzymał zespół oraz tłumy, jakie zawitały do Tauron Kraków Areny, mogą przekonać gwiazdora, aby znów tu przyjechał.fot. Bartosz Nowicki
Gitarzysta James Valentine.fot. Bartosz Nowicki
Zobacz zdjęcia z koncertu grupy Maroon 5 w Krakowie!fot. Bartosz Nowicki

Amerykańska formacja umiejętnie wykorzystuje potencjał swoich największych przebojów. Tych uzbierałoby się kilkanaście i właśnie wokół nich zbudowana jest setlista. Dodajmy, że niezbyt zmieniana na trasie koncertowej. Zresztą, któż zmieniałby coś, co działa bez najmniejszych problemów?

Koncert rozpoczęto od przeboju "Animals", jednak w dużo bardziej zadziornej wersji. Rockowe zapędy muzyków pojawiały się niemal co chwilę. Fani słodkich melodyjek mogli kilkakrotnie się zawieść, ale oczywiście i dla nich znalazły się pewne smaczki.

Kolejnymi utworami, które usłyszała polska publiczność były odpowiednio: "One More Night", "Stereo Hearts" oraz "Harder To Breathe". Jeżeli komuś faktycznie ciężko się oddychało, chwilę wytchnienia przynieść mógł mu "Lucky Strike", numer rozbujany, ale na pewno nie aż tak popularny, jak znane i lubiane single. A skoro jesteśmy już przy ciężkim oddechu, Levine okazał się być nie tylko świetnym frontmanem, ale i czułym gospodarzem wieczoru, który dba nawet o te fanki, które mdleją pod sceną (wokalista kilka razy informował o stanie zdrowia dziewczyny, wyprowadzonej przez służby medyczne na zaplecze).

Świetnie wśród przebojów odnalazł się "Wake Up Call", o euforii podczas utworu "This Love", który rozpoczął się od zabawy z publicznością, również nie należy zapomnieć. Przełomowym momentem koncertu były niewątpliwie numery "Maps" (na którym polscy fani zaprezentowali kartoniadę) oraz "Sunday Morning", rozciągnięty do granic możliwości, w trakcie którego Levine przedstawił swoich mniej znanych, ale odwalających kawał roboty, kolegów. Wtedy też ktoś z publiczności podrzucił biało-czerwoną flagę wokaliście. Ten początkowo zupełnie sobie z nią nie radził, chcąc zawiązać ją niczym fartuszek. Po kilku pomysłach, ostatecznie Levine wymyślił, że obwiąże nią mikrofon.

Standardową część koncertu zakończyły numeru "Payphone" (zaśpiewany przez wszystkich członków zespołu) oraz "Daylight". Nikt jednak nie opuszczał swoich miejsc, gdyż największe hity nie zostały jeszcze zagrane. Maroon 5 po krótkiej przerwie powrócili na scenę i na bis zaprezentowali romantyczną balladę "She Will Be Loved"  (w tym czasie Levine zachęcił wszystkich do włączenia latarek w telefonach i rozświetlenia Areny) oraz dwa taneczne przeboje - "Moves Like Jagger" oraz "Sugar".

Czy Maroon 5 i Adam Levine, w nieokreślonej przyszłości ponownie wrócą do Polski? Słaby ze mnie prorok, ale wydaje się, że owacje, piski i wrzawa, jaką otrzymał zespół oraz tłumy, jakie zawitały do Tauron Kraków Areny, mogą przekonać gwiazdora, aby znów tu przyjechał i po raz kolejny oczarował tysiące Polek (i Polaków) swoim wdziękiem i przebojami.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas