"Licz na siebie"
Poza Nukturnal Mortum, ukraińska scena metalowa to dla fana w Polsce przysłowiowa czarna magia. Szkoda, bo u naszych wschodnich sąsiadów dzieje się coraz więcej, i nie są to ani Euro 2012, ani A/H1N1.
Jedną z interesujących, młodych grup z Ukrainy jest death / thrashmetalowy Hell:On, którego drugi album "Re:Born" ukazał się pod koniec 2008 roku w barwach... EMI! Tuż przed serią koncertów w Polsce (w październiku 2009), z muzykami Hell:On (znanych wcześniej pod szyldem Hellion) rozmawiał Bartosz Donarski.
Jak nastawienie przed koncertami w Polsce?
Bardzo dobre, cieszymy się na możliwość pogrania w Polsce. Historia naszych krajów jest ze sobą ściśle powiązana. Poznanie waszej kultury i zwyczajów jest dla nas czymś bardzo interesującym.
Z tego, co wiem wasz zespół jest na Ukrainie dość dużą nazwą. Niestety w Polsce mało który fan metalu w ogóle o was słyszał.
To prawda. W naszym kraju jesteśmy dość popularni, głównie dzięki zabiegom naszych wytwórni i sporej ilości koncertów, w których bierzemy udział. Nigdy, niestety, nie byliśmy w Europie i stąd niewielu ludzi o nas słyszało. Teraz jest szansa, by fani metalu dowiedzieli się o nas i naszej muzyce. Wciąż jesteśmy dość młodym zespołem i dopiero teraz zaczynamy pokazywać się na zewnątrz.
Warto jednak wspomnieć, że dzieliliście już scenę ze znanymi formacjami.
Tak, mieliśmy już szczęście grać z takimi tuzami muzyki metalowej jak Arch Enemy, Kreator, Sodom, Napalm Death, Vader czy Amorphis. To jest zawsze wspaniałe doświadczenie - móc obserwować ich pracę od środka. To daje nam też wskazówki do dalszego rozwoju.
Choć działacie od niedawna, na lokalnej scenie udało się wam sporo osiągnąć. Jak to się robi?
Jak już wspomniałem, bierzemy udział w wielu koncertach. A poza tym uważamy (co zresztą potwierdzają reakcje naszych fanów), że to, co gramy jest świetne. Mamy nadzieję, że spodoba się to również fanom w Polsce. Nasza recepta na sukces to dwie kwestie: pierwsza to muzyka, druga zaś to, jak przekazujemy ją fanom. No i zawsze dajemy z siebie wszystko.
Podpisaliście kontrakt z dużą wytwórnią. Jak wygląda taka współpraca?
No tak, pierwszy album ukazał się w barach wspaniałej Moon Records, potem z kolei podpisaliśmy nowy kontrakt z Comp Music / EMI Ukraine, i to ich logiem sygnowana jest nasza druga płyta. Warto jednak pamiętać, że sytuacja metalu na Ukrainie nie jest łatwa i lwią część pracy wykonujemy sami. W tym również należy szukać źródła naszego sukcesu - jeśli chcesz coś zrobić, przede wszystkim licz na siebie.
Z relacji jakie do mnie dotarły po festiwalu ProRock w Kijowie, widzę, że jest spore zapotrzebowanie na tego typu imprezy wśród rodzimych fanów metalu. Macie tam u was jakieś większe metalowe festiwale?
Na Ukrainie odbywają się trzy duże festiwale: ProRock, Global East i Metal Heads Mission. Zainteresowanie takimi imprezami jest na Ukrainie coraz większe i wydaje się, że w przyszłości będzie ich przybywać. Zwłaszcza dużych festiwali.
Szczerze mówiąc nie znam zbyt wielu grup z Ukrainy. Co mógłbyś polecić?
Mamy świetną blackmetalową scenę w Charkowie, z takimi nazwami jak choćby Nokturnal Mortum i Khors. Jeśli chodzi o grindcore i death metal, wymieniłbym Mental Demise, Epicrise, Datura, z kolei w power metalu Conquest, a alternatywnym Tol. Zaś co się tyczy nas, w naszym kraju postrzegani jesteśmy za grupę thrashową.
Wcześniej znani byliście pod nazwą Hellion. Skąd zmiana na Hell:On?
Po wydaniu debiutu dowiedzieliśmy się o istnieniu amerykańskiego Hellion, musieliśmy więc zmienić szyld z powodu praw autorskich.
W swoim dorobku macie już dwa duże albumu i EP-kę. Jak radzą sobie te wydawnictwa?
Dystrybucja pierwszego albumu ("Strong Enough", 2006) ograniczona była do terytorium naszego kraju, gdyż większość działań Moon Records dotyczy wyłącznie Ukrainy. Za granicą próbowaliśmy korzystać z pomocy Nocturnus Records. I to właśnie wtedy napotkaliśmy problem z nazwą, dowiadując się o amerykańskim Hellion.
Dzięki EP-ce "Beyond The Fake" udało nam się zainteresować Comp Music / EMI, stąd też nasza druga płyta ukazała się pod ich skrzydłami. Jaki będzie los tego albumu zagranicą, czas pokaże.
Co dalej?
Po powrocie z Polski chcemy zabrać się za pracę nad trzecim albumem, a wiosną wybrać się w trasę po Niemczech, Austrii i Węgrzech.
Czy bycie przysłowiowym metalowcem, granie metalu na Ukrainie ma jakieś negatywne konsekwencje? Jakie jest nastawienie do metalu?
Wiadomo, jakieś problemy zawsze są. Niemniej, po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości, sytuacja dla nas i innych ludzi związanych z muzyką metalową, stała się bardziej przyjazna. Z policją też nie ma większych kłopotów. Społeczne nastawienie jest raczej negatywne, ale nie dlatego, że gramy metal, tylko dlatego, że wyglądamy i myślimy inaczej. Podobną postawę można zaobserwować w stosunku do didżejów, hipisów czy innych subkultur.
Dzięki za rozmowę.