"Kto pociąga za sznurki"
Odejście Macieja Maleńczuka z Püdelsów wcale - jak wielu sądziło - nie pogrążyło zespołu. Liderzy "legendarnej" formacji Püdel i Franz Dreadhunter zaprosili do współpracy wokalistę Szymona Goldberga. W tej konfiguracji grupa nagrała udaną płytę "Zen". Z okazji premiery albumu Artur Wróblewski rozmawiał z Püdlem i Szymonem między innymi na temat odejścia Macieja Maleńczuka, ewentualnej współpracy z Michaelem Jacksonem i nowego stylu muzycznego, jakim jest agrolatino.
Wiele osób nie widzi Püdelsów bez Macieja Maleńczuka. Co chcielibyście powiedzieć ludziom, którzy nie wierzą w wasz zespół?
Püdel: Przede wszystkim to nie jest prawda, bo ten zespół istnieje już bez mała 25 lat, od czasów Düpą, od 1981 roku. Ten zespół istniał do 1985 roku. A w 1986 roku powstali Püdelsi, spadkobiercy tradycji Düpą.
Poza tym w Püdelsach śpiewali inni wokaliści. Kiedyś idąc ulicą zobaczyłem grającego na gitarze wokalistę. Był to Maciek Maleńczuk. Zaproponowałem mu współpracę i tak się zaczął ten melodramat (śmiech). Melodramat, który zaczął się w 1986 roku, a skończył w zeszłym roku.
Teraz jest nowy wokalista Szymuś [Szymon się kłania], którego zasługą jest nowy album "Zen". Szymon jest nie tylko twórcą partii wokalnych, ale też współautorem muzyki.
Temat Macieja Maleńczuka nie jest jednak zamknięty. Na "Zen" jest przecież piosenka "Zemsta"...
Püdel: Masz rację. To jest utwór z zamierzchłych czasów, sprzed paru lat... Zresztą czytałem tekst "Zemsty" Maćkowi - śmiał się z tego. Ten numer to jest pewien zbiór jego przypowieści, ale nie do końca jego. Są to wyrwane z wywiadów różne sformułowania, które są... ciekawe (śmiech). Ale wszystkie są prawdziwe! Życie...
Jeżeli jesteśmy przy temacie wokalistów... Ponoć planowaliście zaprosić na "Zen" Michaela Jacksona (śmiech)?
Szymon Goldberg: (śmiech) Tak. Zamierzaliśmy wysłać Michaelowi ten utwór...
Püdel: Zamierzamy wysłać! To nie jest sprawa zamknięta.
Szymon Goldberg: To znaczy zamierzaliśmy go umieścić na płycie w wersji z Michaelem, ale nam się niestety nie udało. Mogę zapewnić, że Michael dostanie ten kawałek i poprosimy go, by podśpiewał w tym refrenie razem ze śpiewającymi tam dziećmi (śmiech).
Püdel: Michael jest OK generalnie [Püdel pokazuje palcami "V" czyli znak zwycięstwa].
Szymon Goldberg: Tak, on jest po prostu ofiarą show biznesu. To nie jest kawałek który jest przeciwko niemu albo który miałby go ośmieszyć. To jest po prostu cała prawda o nim. Michael Jackson - bardzo fajny gość.
Czyli Püdelsi dołączają do grona wykonawców, którzy chcą pomóc w reaktywacji kariery "Jacko" (śmiech)?
Szymon Goldberg: Oczywiście!
Püdel: Ja wciąż uważam, że to była jednak postać, zwłaszcza w świecie popu. "Król popu" zresztą... Niekwestionowany...
Wasz najnowszy przebój "Anarchia w IV RP" to rzecz trochę w stylu "Wolności słowa". Z małą różnicą - tym razem nie pada żadne nazwisko. Püdelsi stępili swoje ostrze, chcecie zaistnieć w mediach czy raczej postanowiliście nagrać coś ponadczasowego?
Püdel: Czasem utwór, który mówi o czymś wprost, ale nie operuje nazwiskami, jest mocniejszy w wymowie. Już raz użyliśmy tego patentu, właśnie na "Wolności słowa" i nie chcieliśmy się powtarzać.
"Anarchia w IV RP" to jest utwór walczący. Napisaliśmy to co myślimy. Przede wszystkim ludzie uciekają z tego kraju, emigrują... I to ludzie młodzi, którzy są wiarą, nadzieją i siłą tego narodu. Nie chciałbym, żeby to się kończyło w ten sposób, że oni już nigdy nie wrócą do Polski. Musimy wszystko robić - a to jest w naszych i w ich rękach - żeby ten kraj, który zresztą kochamy, był coraz lepszy. I żeby ci ludzi do nas wrócili, bogatsi o doświadczenia.
Szymon Goldberg: A co do wolności słowa i "Anarchia w IV RP"... Zrobiliśmy do tej piosenki teledysk, który jest dowodem na to, że wolności słowa w naszym kraju nie istnieje. Wiele osób boi się puszczać ten obrazek. Został on zablokowany przez wytwórnię, która nie chciała umieścić go na płycie. Odmawiają nam także wszelkie stacje telewizyjne, które nie chcą się zgodzić na emisję tego klipu.
Püdel: Poza INTERIA.PL (śmiech).
Szymon Goldberg: Nie jest wesoło...
Püdel: Ten kawałek nie jest w ogóle wesoły. Może klip, który jest o partii BiN.
Szymon Goldberg: Generalnie ten kawałek ma mocniejszą wymowę z klipem. Jak go słuchasz, to jest napierdalanie, ale teledysk jest ostrzejszy - sugeruje pewne partie, pewne osoby...
Püdel: Tak, ale jest to partia BiN, która ukradła... ten krawat. Ta partia nazywa się Bezprawie i Niesprawiedliwość (śmiech).
"Skóry" to był pierwszy numer nagrany z Szymonem. Ta piosenka ma już rok i wydawało mi się, że ze względu na temat szybko się przeterminuje. Jednak ostatnio mieliśmy kolejną - trochę sztucznie napompowaną przez rząd - aferę z lekarzem w roli głównej...
Szymon Goldberg: "Skóry" powstały jakiś rok temu, dokładnie na początku 2006 roku. Jak powiedziałeś to był pierwszy utwór nad którym pracowałem z zespołem. Wiadomo o czym traktuje piosenka - o niecnym procederze w łódzkim pogotowiu, o "łowcach skór". Wbrew temu, że jest on odrobinę okraszony humorem, to sprawa jest bardzo poważna. W żadnym wypadku nie chcieliśmy wyśmiewać się z tej akcji... Dowodem na to są ostatnie słowa piosenki" "Łowcy skór dla was sznur".
Püdel: Co do tej ostatniej sytuacji, to wydaje mi się że minister sprawiedliwości trochę zbyt pospiesznie wypowiadał się i ferował wyrok. Czego nie powinien był robić. To mi się nie podobało. Ja rozumiem, że mogły się tam zdarzać jakieś nieprawidłowości, ale nie można tak "ściągać "człowieka, który pracuje na otwartym sercu. Przecież on też jest pod ogromną presją, trzeba to zrozumieć. Nie można od razu nazywać go "mordercą". Dla mnie to było nieprofesjonalne. A jak było naprawdę, o tym powinien zadecydować sąd. Niezależny, miejmy nadzieję...
W tekście znajduje się wers "Oko za oko ząb za ząb". Rozumiem, że jesteście za zaostrzeniem kar, a nawet za karą śmierci...
Püdel: Ja jestem.
Szymon Goldberg: Za zaostrzeniem tak, za karą śmierci nie. Uważam, że człowiek nie ma prawa odbierać człowiekowi życia. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Od tego są inne czynniki. Ale jestem za poważnym zaostrzeniem kar. Jeżeli tylko dałoby się pokonać problem z przepełnionymi więzieniami, byłoby to możliwe. Niestety, sprawa tutaj tak a nie inaczej wygląda, więc trudno o tym dyskutować...
Jeżeli już jesteśmy przy temacie więzienia... Kiedyś śpiewaliście o "babie, która siała mak", teraz jest "Manuela" i "THC ślimaki"...
Püdel: "Ćmiła baba mak"...
"Nie wiedziała jak. Dziadek wiedział, że ma przydział"...
Püdel: "A Chinki na wspak" (śmiech). Ja bym do piosenki "Manuela" żadnej filozofii nie dorabiał. To nie jest piosenka o marihuanie, to jest piosenka o miłości, melodramat...
Ale na "zielono"...
Püdel: Tak, na "zielono". Ale miłość ma wiele obliczy. Można kochać rośliny, kotki, pieski, żółwiki...
Ślimaki...
Püdel: Ślimak to wredna bestia!
Szymon Goldberg: "Manuela" to agrolatynowski numer o miłości.
Püdel: Także bez żadnej filozofii, bo musiałbym opowiedzieć tutaj kilka historii (śmiech). To jest ballada, a jej tekst opowiada prawdziwą historię w całości. Posłuchajcie zresztą. Chciałbym zachwalać, ale mogę tylko zachęcić... Oczywiście do słuchania piosenki (śmiech).
Szymon Goldberg: Pozdrawiamy wszystkich plantatorów i zachęcamy do posłuchania opartej na faktach "Manueli".
"Syn kota i kury" to totalny odlot w stylu tekstów Piotra Marka i muszę powiedzieć, że chyba mój ulubiony numer na "Zen". Püdel, co z płytą Düpą? Nie chcesz by młodzież zapoznała się z dokonaniami geniusza jakim był Piotr?
Püdel: Tak, masz rację - to odlot w stylu Piotra. Ja to tłumaczę w ten sposób: "Anarchia w IV RP" dotyczy teraźniejszości, a "Syn kota i kury" to jest utwór opisujący przeszłość. Tą z lat 70. i 80. Nie wszyscy ją pamiętają, nie wszyscy są z nią emocjonalnie związani. Ja tak.
Powiem tyle - Piotr Marek zawsze nam towarzyszy. Pisząc tekst czy piosenkę zastanawiam się czy jemu by się to podobało czy nie. Był to człowiek, który wywarł na mnie olbrzymi wpływ artystyczny, ale byłem z nim również związany emocjonalnie, jako przyjaciel. To była twórcza przyjaźń. Bardzo mi go szkoda i do dzisiaj nie mogę odżałować, że nie było mnie wtedy z nim... Choć mogłem być, kiedy zdarzyła się ta tragedia, kiedy popadł w ta straszną depresję i popełnił samobójstwo...
Pytasz się mnie o Düpą - ta płyta już jest gotowa. Ona nie wyszła z pewnych względów, o których opowiadałem już wcześniej i nie chcę tego powtarzać. Jeden z kolegów po prostu powstrzymał wydanie rocznicowej płyty Püdelsów i Düpą. Miał wyjść taki trójpak: "Viribus Unitis", "Narodziny Zbigniewa" plus oryginalne nagrania Düpą przeplatane sformatowanymi obrazami Piotra, które udało mi się od jego szanownego ojca pana profesora Józefa Marka uzyskać. Pozdrawiam go serdecznie, bo to wspaniały człowiek. Piotr bardzo go kochał, był z nim mocno związany.
"Zen" zamyka utwór "Zaćmienie", który dotyczy konfliktu światopoglądowego na linii Wschód-Zachód. Widzicie jakieś rozwiązane dla tej patowej sytuacji?
Szymon Goldberg: W skali globalnej moim zdaniem z tej sytuacji wyjścia nie ma. Jak dla mnie jest to tak naprawdę spór religijno-gospodarczy. Nie da się tego rozwiązać, bo nikt, żadna strona, nie odpuści. Być może da się to załagodzić lokalnie, ale jeśli chodzi o problem światowego terroryzmu, to będzie on trwał. Dopóki, dopóty jedna ze stron całkowicie nie padnie...
Ale "Zaćmienie" nie tyle traktuje o terroryzmie, ile jest to kawałek który powstał po 11 września. Püdel jest autorem, on może więcej na ten temat powiedzieć. Ja ten utwór odbieram jako modlitwę o pokój. Zarzucono nam, że chcemy obrazić pewne grupy religijne. Nie, wręcz przeciwnie...
Püdel: To jest utwór chwili. Zarówno ja, jak i Franz byliśmy w Nowym Jorku i spoglądaliśmy z World Trade Center na przepiękny widok, który się rozpościerał z tego budynku. W momencie kiedy doszło do tej tragedii, byliśmy na próbie. To był impuls. Franz napisał muzykę, ja tekst. Zbierałem pewnego rodzaju mocne sformułowania, które byłyby ponadczasowe. Bo o to chodzi.
Tak jak powiedział Szymek - zapalnikiem dla tego utworu były wydarzenia z 2001 roku. Natomiast myślę, że po tym okresie pojawiło się mnóstwo tego typu akcji: Madryt, Londyn... Widmo terroryzmu cały czas nam zagraża. Taka beznadzieja... Bo jak to może być, że jacyś faceci pakują się do pasażerskiego samolotu i atakują budynki, w których jest kwiat świata, młodzi, fantastyczni ludzie. Niewinni. Bezsens. Kompletna bryndza.
Po to są armie, żeby ze sobą walczyły. Taka jest rola zawodowych żołnierzy, a nie ludzi kompletnie niewinni, kompletnie "poza". My też jesteśmy poza tym. Uważam, ze zagrożenie istnieje dalej, jestem bardzo zmartwiony tym, że ten tekst nie traci na aktualności. Wręcz staje się coraz bardziej aktualny.
"Zaćmieniem" nie chcemy nikogo obrażać. Chcemy tylko pokazać kto pociąga za sznurki. Odpowiedź jest w klipie, który możecie obejrzeć na "Zen".
Dziękuję za rozmowę.