Reklama

Jimi Hendrix wiecznie żywy

Jimi Hendrix, który zmarł dokładnie 40 lat temu, wielkim gitarzystą był. I kropka. Sprawdzamy jednak, kto próbuje do jego spuścizny podejść nie na kolanach, lecz choć trochę szarpiąc rockową świętość.

O życiu, śmierci, twórczości, innowacyjności, wpływie na rozwój muzyki nie tylko rockowej, Jamesa Marshalla Hendrixa napisano opasłe tomy, a internet wypchany jest po brzegi wiadomościami na temat słynnego gitarzysty. Niemal każdy początkujący muzyk za punkt honoru poczytuje sobie nagranie własnej wersji "Hey Joe".

Przypomnijmy zatem trochę faktów, które znają wszyscy, lecz być może już ich nie pamiętają. 18 września mija bowiem dokładnie 40 lat od śmierci Hendrixa. To tragiczne zdarzenie zainaugurowało nieformalny Klub 27, zrzeszający znanych muzyków zmarłych w wieku 27 lat, często w niewyjaśnionych okolicznościach. Wcześniej, 3 lipca 1969 roku, w basenie utopił się Brian Jones, gitarzysta The Rolling Stones. Wkrótce w ślady Hendrixa poszli Janis Joplin (4 października 1970 r.) i Jim Morrison, charyzmatyczny lider The Doors (3 lipca 1971 r.).

Reklama

Przed śmiercią Hendrix wydał zaledwie trzy płyty studyjne ("Are You Experienced?", "Axis: Bold As Love" i "Electric Ladyland") i jedną koncertową ("Band Of Gypsys"). Jednak później dyskografia muzyka napęczniała w imponującym tempie, czyniąc go prawdopodobnie rekordzistą w ilości pośmiertnie wydanych albumów. Ostatni z nich, "Valleys Of Neptune", ukazał się na początku marca tego roku. Choć był reklamowany jako album zawierający niepublikowane rarytasy, to część z tych utworów pojawiła się wcześniej w nieco innych wersjach.

Piłeczki golfowe z Hendrixem

Wytwórnia już zapowiedziała, że "Valleys Of Neptune" to początek przedsięwzięcia "The 2010 Jimi Hendrix Catalog Project", które ma towarzyszyć 40. rocznicy śmierci Hendrixa. Wkrótce mają się pojawić specjalne (które to już?) edycje wcześniej wydanych płyt. No, ale kto z fanów się nie skusi?

"Firmy nagraniowe wolą, gdy gwiazda umrze, niż się wypali. (...) Śmierć natomiast zwiększa sprzedaż i umożliwia pozbycie się starych, zalegających w magazynach płyt. Klienci w panice reagują na hasła typu 'To jest wszystko, co zostało. Lepiej to kup'. Za życia Jimiego rynek zajmujący się rozprowadzaniem jego produktów był dobrze zorganizowany, a jego śmierć nie tylko go usprawniła, ale także spowodowała ukazanie się artykułów, których nie można było dostać, kiedy Jimi żył" - pisał Noel Redding, basista zespołu Hendrixa, w książce "Czy jesteś doświadczony?", nawiązującej tytułem do płyty "Are You Experienced?".

O prawa do majątku po Hendrixie trwały długoletnie sądowe spory. W 1995 roku ustalono, że prawa do zarządzania muzyką Jimiego otrzymał jego ojciec Al, a po jego śmierci w 2002 roku przejęła je Janie Hendrix (przyrodnia siostra gitarzysty), prowadząca firmę Experience Hendrix L.L.C. Z takiego obrotu spraw nie był zadowolony brat Jimiego, Leon, który zarzucał siostrze wyłącznie merkantylne podejście, w wyniku którego pojawiały się m.in. piłeczki golfowe i odświeżacze powietrza z wizerunkiem gitarzysty.

Co zrozumiałe, Hendrix czczony jest głównie w ojczystych Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii, gdzie rozpoczęła się jego wielka kariera i gdzie dał pamiętny występ na festiwalu na wyspie Wight w 1970 roku. To właśnie w Londynie zmarł na skutek zatrucia środkami nasennymi i zachłyśnięcia się własnymi wymiocinami. Co ciekawe, sam muzyk wielokrotnie mówił, że chciałby zostać pochowany w Anglii (ojciec jednak sprowadził ciało Jimiego do Stanów, gdzie zostało złożone w Renton, w stanie Waszyngton).

Polacy kochają Hendrixa

To jednak w Polsce, tradycyjnie 1 maja we Wrocławiu, od 2003 roku odbywa się Thanks Jimi Festival, organizowany przez znanego gitarzystę Leszka Cichońskiego. Postanowił on pobić rekord Guinessa we wspólnej grze na gitarach i w latach 2006-09 ustanawiał go, gromadząc 6346 osoby, które jednocześnie zagrały "Hey Joe" wybrane na hymn imprezy. W tym roku pojawiło się nieco mniej, bo "zaledwie" 4 tys. gitarzystów.

Cichoński z okazji 40. rocznicy śmierci zorganizował kolejny koncert z muzyką Hendrixa, tym razem w symfonicznym opakowaniu. We Wrocławiu wraz z m.in. muzykami Orkiestry Filharmonii Dolnośląskiej z Jeleniej Góry wykonał najbardziej znane utwory, jak "Hey Joe", "Foxy Lady", "Little Wing" czy "Voodoo Child". Choć Cichoński zapowiadał, że uczestnicy koncertu będą "zaskoczeni" aranżacjami, to sam z oddaniem podchodzi do twórczości swojego idola.

Jako ciekawostkę dodajmy, że w Dąbrowie Górniczej pojawiła się inicjatywa nazwania ronda w centrum miasta imieniem Jimiego Hendrixa. Skąd Jimi w Dąbrowie? Jeden z pomników po przemianach na przełomie lat 80. i 90. miał zniknąć, lecz mieszkańcy go pomalowali, zadedykowali gitarzyście i obronili przed likwidacją. W 2006 roku "Hendrixowi" przywrócono dawną nazwę, stąd pomysł na nazwanie ronda.

Poza autorskimi utworami, Jimi Hendrix sięgał także chętnie po utwory innych wykonawców, w tym takich gigantów, jak Bob Dylan (którym się inspirował), The Beatles, Led Zeppelin czy Cream. Potrafił odcisnąć na nich swoje piętno, jak choćby w "All Along The Watchtower" Dylana:

Leworęczny mistrz gitary wpłynął na całe rzesze muzyków na całym świecie, którzy do dziś z jego dorobku czerpią inspiracje, rozwijając takie gatunki, jak blues, rock, hard rock, heavy metal, funk rock czy hip hop.

Poniżej prezentujemy różne interpretacje Hendrixowskich klasyków:

Hardrockowcy z Deep Purple - "Hey Joe":

Brytyjski skrzypek Nigel Kennedy - "Purple Haze":

Australijski mistrz mrocznych opowieści Nick Cave - "Hey Joe":

Łączący rap z ostrym graniem Body Count (na czele Ice-T) - "Hey Joe":

Niepokorna wokalistka i pianistka Tori Amos - "If 6 Was 9":

Amerykański deathmetalowcy z Six Feet Under - "Purple Haze":

Afrykańskie rytmy Angelique Kidjo - "Voodoo Child":

Punkowy przytup: Offspring - "Hey Joe":

Klasycznie i niepokojąco: Kronos Quartet - "Foxy Lady":

Sting - "Little Wing":

Michał Boroń

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rock | hendrix | Wiecznie żywy | Jimi Hendrix
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy