Jej przeznaczenie to fado
Ana Moura to jedna z najważniejszych artystek śpiewających muzykę fado. Urodzona w Portugalii pieśniarka cieszy się dużą popularnością na całym świecie, czego dowodem są liczne nagrody. Jej talentem zachwycił się sam Mick Jagger.
Z wokalistką, z okazji wydania albumu "Leva-me Aos Fados", rozmawiała Justyna Tawicka.
Pierwsze pytanie dotyczy twojego dzieciństwa - kiedy byłaś bardzo, bardzo małą dziewczynką, twoja mama powiedziała, że twój głos błyszczy najbardziej w pieśniach fado. Ty jednak zwróciłaś się najpierw ku innym gatunkom muzycznym - były to rock i pop. Dlaczego?
- Urodziłam się w bardzo muzykalnym środowisku. W naszym domu nie tylko słuchało się dużo różnej muzyki. Oboje rodzice śpiewają, mój ojciec gra również na gitarze. Weekendy spędzałam, słuchając ich śpiewu. Nie zajmowali się oni jednak tym profesjonalnie. Ja po raz pierwszy zaśpiewałam fado, kiedy miałam sześć lat. Potem jednak, gdy zaczęłam dorastać, zainteresowałam się innymi gatunkami muzycznymi. Przez jakiś czas śpiewałam w zespole pop-rockowym - graliśmy covery, ale też nasze oryginalne kompozycje. Zawsze jednak żywiłam ciepłe uczucia w stosunku do fado, bo wśród takiej właśnie muzyki wyrosłam.
- Wreszcie zdarzyło się coś, co można nazwać zrządzeniem losu - pewnego dnia wybrałam się z przyjaciółmi do baru, nie wiedząc, że tego wieczoru ma być tam grane fado. Moi przyjaciele poprosili mnie, abym zaśpiewała. Moje wykonanie spodobało się gitarzystom, którzy mi akompaniowali, i postanowili oni przedstawić mnie ludziom związanym ze środowiskiem fado. Tak właśnie potoczyły się sprawy - był to po prostu zbieg okoliczności; wierzę, że takie było moje przeznaczenie.
Wszystko zmieniło się, kiedy spotkałaś Marię da Fé, słynną na cały świat pieśniarkę fado. Czy zakochałaś się w fado za jej sprawą, czy też taką drogę podpowiedziała ci intuicja?
- Maria słyszała, jak śpiewam i zaprosiła mnie do występu w swoim domu w Lizbonie, bardzo popularnym miejscu, gdzie można posłuchać tego rodzaju muzyki. Tam właśnie zaczynałam. Niemal każdego wieczoru śpiewałam w domu fado Marii i tam właśnie zakochałam się w tym wyjątkowym stylu życia. Jest to bowiem zupełnie inny tryb życia, związany głównie z nocnym funkcjonowaniem i z przebywaniem w środowisku fado: mam na myśli zarówno pieśniarzy i gitarzystów tworzących ten gatunek, jak również te tajemnicze i osobliwe miejsca, którymi są domy fado.
Czym jest dla ciebie fado? Nie jest chyba tylko muzyką i pasją; wydaje mi się, że to rodzaj życiowej filozofii?
- To prawda. Fado jest dla mnie sposobem na wyrażenie mojej duszy. Śpiewacy fado mogą poprzez te pieśni opowiedzieć o tym, co dzieje się w ich wnętrzu.
Wróćmy do twoich doświadczeń pop-rockowych. Wspólnie z Mickiem Jaggerem wykonałaś utwór "No Expectations". Jakie wrażenia wyniosłaś z tej współpracy?
- To było cudowne, magiczne doświadczenie. Zostałam zaproszona do współtworzenia drugiej płyty, zawierającej "muzykę świata", w ramach "The Rolling Stones Project". Wzięło w nim udział wielu różnych artystów jak Norah Jones czy Sheryl Crow. Mieli oni wykonać utwory Stonesów w swoim własnym stylu, interpretując je na swój sposób. Była to forma hołdu dla tego wielkiego zespołu.
- Każdy z tej czwórki - Mick Jagger, Keith Richards, Ronnie Wood i Charlie Watts - towarzyszył w danym utworze zaproszonemu wokaliście lub wokalistce, grając na jednym, wybranym instrumencie. Ja nagrałam dwie piosenki, "Brown Sugar' i "No Expectations", ponieważ okazało się, że The Rolling Stones są wielkimi fanami fado i wiecznie żywej Amálii Rodrigues. Miałam to szczęście, że usłyszeli mnie w Japonii, podczas swojego tournee. Będąc tam, wstąpili do pewnego sklepu muzycznego, gdzie przesłuchali mnóstwo płyt, by ostatecznie to mi zaproponować uczestnictwo w projekcie. To było niesamowite doświadczenie.
- Później, kiedy przyjechali z koncertem do Portugalii, zaprosili mnie do wspólnego występu na scenie. Spotkanie z nimi było dla mnie bardzo ważne ze względów osobistych, ponieważ owszem, są oni gwiazdami rocka, ale jednocześnie ludźmi, których cechuje prostota i pokora. Wydaje mi się, że w muzyce jest to bardzo ważne. Myślę, że są bardzo prawdziwi. Pomogli mi się wyluzować, ponieważ przed wyjściem na scenę cała się trzęsłam! Kiedy już się tam znalazłam, zobaczyłam Keitha Richardsa i Ronnie Wooda grających na gitarach i dających mi znaki: "Chodź tutaj, Ano!" Gdy podeszłam do Micka Jaggera, czułam się już zupełnie komfortowo. Publiczność zgromadzona na stadionie zaczęła skandować moje imię, by mnie w pewien sposób ośmielić.
To była ogromna publiczność!
- Tak, tak! To była wielka scena, pełna ludzi - to było niesamowite przeżycie.
Skoro już mowa o piosence "No Expectations", chciałam zapytać cię o twoje oczekiwania - jakie masz oczekiwania względem muzyki, względem życia?
- Właściwie to nie jestem osobą, która wyznacza sobie cele i stawia oczekiwania. Dlatego fakt, że zaśpiewałam właśnie w piosence zatytułowanej "No Expectations" był taki osobliwy. Takie właśnie jest moje życie - staram się nie mieć żadnych oczekiwań, praktycznie nie myśleć o przyszłości. Interesuje mnie tylko to, by dawać z siebie wszystko, jeśli chodzi o moją muzykę. Tylko to jest dla mnie istotne, to jest moim głównym celem i zamierzeniem. Nie marzę o występach w słynnych miejscach i tym podobnych rzeczach. Chcę jedynie odnieść sukces jako solistka.
Jak możesz opisać słowami - chociaż czasami słowa nie wystarczą - swoją najnowszą płytę? Czy możesz spróbować?
- Ciężko to rzeczywiście ująć w słowa, ponieważ na płycie tej nie ma motywu przewodniego. To album, który opowiada wiele historii. O tym właśnie jest fado - pieśni fado opowiadają o ludzkich przeżyciach i o uczuciach. Nie są to tylko smutne uczucia - wiem, że ludzie kojarzą fado ze smutkiem. Ale to nie tak; to bardzo emocjonalny, silny przekaz, który może być jednak wesoły. Przy fado można tańczyć! Istnieją pieśni fado, które są bardzo szybkie i rytmiczne, które naprawdę zapraszają do tańca. Tak więc, wracając do mojej płyty, są to różne historie o życiu. Nowa generacja śpiewaków fado śpiewa o uczuciach, które z pokolenia na pokolenie się nie zmieniają, ale my odczuwamy je nieco inaczej. Wybieramy słowa pod takim kątem, by stały się one dla nas sposobem na wyrażanie naszych uczuć.
Tłum. Katarzyna Kasińska