"Jak Tusk i Kaczyński"

Mnogość projektów w podziemiu jest tak duża, że bardzo łatwo się pogubić w gąszczu podobieństw i kopii. Projekt, który stara się przebić przez tą warstwę to Rasmentalism, powstały w wyniku współpracy Rasa i Menta z Lublina. Przeczytajcie, co obaj mają do powiedzenia na temat nowej płyty, wspólnej pracy, oraz o sensie wydawania płyt w podziemiu. Z raperami (razem i osobno) rozmawiał Janca ("Magazyn Hip Hop").

Rasmentalizm
Rasmentalizm 

Rozmowa z Rasem

Jesteś już na scenie rozpoznawalnym raperem, nie bałeś się zatem współpracy z debiutantem? Dlaczego akurat Ment, a nie tak jak poprzednio - Najsbit?

Kamil jest najświeższym producentem, jakiego znam, a "znam" to tutaj kluczowe słowo. Nie chciałem płyty raper/producent w stylu "ty dajesz bit, ja się dogram, zrób aranż i puszczamy", więc ta płyta nie jest moja i jego - jest nasza. Wszelkie internetowe koneksje wolałbym zostawić parę kroków za sobą.

Na płytę trzeba było czekać 3 lata, a gościnnie również niewiele się działo. Dlaczego?

W między czasie był mixtape z Przemkiem, koncerty, wyjście z portalo-labelu 311 i trochę życia. Ja jestem fanem i słuchanie muzyki idzie mi dużo lepiej niż nagrywanie czegokolwiek, poza tym nie chciałem zaczynać jakichkolwiek projektów na odległość, bo to nie ma sensu. Z Kamilem nad tą płytą siedzieliśmy około roku, bo w sumie wyjścia na piwo, imprezy, koncerty to też "siedzenie nad płytą". W kwestii featów zawsze jest tak, że mówię, że nagram i chyba już jak to mówię to wiem, że kłamię, chociaż kilka udało mi się nagrać.

Odnośnie mixtape'u - mówiłeś, że prędzej wolałbyś o nim zapomnieć, stąd pytanie - czy o "Rasgrzewce" też? Nagrywasz jeszcze z Najsbitem? Co się z nim dzieje?

To są stare projekty, nie zapominam o nich, ale nie chcę ich słuchać. Jestem też dumny, że pani Lilu swoją zwrotkę życia dała na naszym materiale. A co się dzieje z Najsbitem to pytanie dla Michała Fajbusiewicza. Sławek odezwij się.

Rapujesz, że to, co daje legal już masz w kieszeni, więc odnoszę wrażenie, że wiąże się to tylko z pieniędzmi, które można zrobić nawet w podziemiu. Nie uważasz, że wprowadzasz w błąd słuchacza i sam się w tym utwierdzasz?

Tych, którym legal daje pieniądze można policzyć na palcach, pieniądze to koncerty i jakieś biznesy poboczne. Trochę inaczej interpretuję ten wers. Żyję ładnie, mam wszystko, czego mi trzeba i legal nie da mi niczego ponad to.

Mi jednak legal kojarzy się z pewnym prestiżem, wybiciem się, nie tylko z zyskami, ale również popularnością. Uważasz, że nie warto dlatego wyjść z podziemia?

Warto, ale ja absolutnie nie odczuwam takiej potrzeby i nie chodzi o to, że jestem minimalistą, bo moje potrzeby mają ogromne dupsko, a moje ego ma zdecydowanie inny adres niż ten, który mam w dowodzie. Chodzi o to, że rap nie jest dla mnie drogą do realizowania potrzeb, rap sam w sobie jest potrzebą, którą czuję, że muszę zaspokoić. Jak chcesz łapać za mikrofon tylko po to, żeby się nażreć prestiżu, zysków i popularności to zostań w domu.

Więc przez sytuację panującą na scenie nie traktujesz rapu poważnie? Rap nie jest w stanie zaspokoić twoich potrzeb?

Tak na dobrą sprawę nie wiem jaka sytuacja panuje na scenie, bo średnio ją śledzę. Wybrałem inne sposoby na zaspokajanie potrzeb materialnych, bo nie czuję, że byłbym w stanie "zrobić sobie pracę z hobby".


Ok, zostawmy potrzeby i przejdźmy do twojej znajomości z Al-Fatnujah. Powiedz czy to jakoś wpływa na twój rap? Zdarza ci się czasem inspirować czymś z twórczości chłopaków?

My z Kamilem nie robimy coverów. A tak poważnie, to w sposób materialny chłopaki wpłynęli na kilka kawałków na płycie, ja mam szczęście wpływać na warstwę tekstową ich produkcji, ale przede wszystkim to jesteśmy rodziną jak Backstreet Boys i trzymamy się blisko... Plus - mam darmowy wjazd na imprezy.

"Kupuj polskie rap płyty" to kawałek, który został nawinięty pod beatbox Jahdecka. Czy istnieje możliwość, że w przyszłości nagrasz całą płytę w ten sposób, jak zrobił np. Enson?

Całą płytę pod beatbox?

Tak, albo chociaż EP-kę...

Nie, raczej nie ma takiej opcji. Chodziło mi raczej bezczelne xero Doug E Fresha & Slick Ricka, oczywiście z zachowaniem proporcji: beatbox plus storytelling, taka zapomniana zajawka.

Rozmowa z Mentem

Debiutujesz na scenie, więc powiedz coś o sobie, żeby słuchacze wiedzieli, z kim mają do czynienia. Na czym tworzysz swoją muzykę?

Debiut to oficjalnie. Nieoficjalnie robiłem różne rzeczy wcześniej, ale na tyle mało popularne, że nie ma po co do tego wracać. Poza tym ich poziom daleko odbiegał od przynajmniej normalności. Rasmentalism uznaję za swój debiut, w dużej części bity na płycie w jakiś sposób mnie - sorry za seksizm - spełniają. A bity? Najpierw był sampling Bonnie Tyler i Mike'a Oldfielda, ale to w 2000 roku jak kupiłem komputer z kartą Live 5.1. Sound Blastera. Wiesz, Fruity Loops i bębny tylko z programu - coś jak prosta prostota. Czyli straszna chałtura... Jakieś 7 lat zajęło mi osiąganie poziomu, jaki jest na Rasmentalismie, mówiąc w dużym uproszczeniu. Od pewnego czasu bity siekam na Akai 2000 XL i jestem wdzięczny producentom za stworzenie tego cuda.

Skąd czerpiesz inspiracje do swoich utworów?

Inspiracje to czerpie DJ Shadow albo czerpał Fela Kuti, do bitów opartych na pętli nie potrzeba inspiracji. Liczy się zajebisty sampel i nie zawsze niewykorzystany przez innych. To czy ktoś coś samplował nie jest wyznacznikiem i zakazem w stylu "samplowany, zajęty". Jak słyszę coś co się nadaje jako podłoże do mocnych bębnów, to biorę to. Chyba to się nazywa inspiracją. Będę też trochę typowy i powiem, że muzyki szukam w latach 70. i w 90% procentach wśród czarnych artystów, często stricte afrykańskich.

Jak określisz swój beatmaking, potrafiłbyś go scharakteryzować?

Oj, ciężko samemu określać swoje bity. Ja to mogę widzieć/słyszeć inaczej niż czytelnicy. Wydaje mi się, że najlepiej będzie jak powiem, że to klasyczny sampling, z różnych źródeł, przeważnie soulowych i często afrykańskich. Dużą uwagę przykładam do bębnów. Muszą do siebie ładnie pasować, bez tego bit leży. Mało kiedy same sample bujają, dobre bębny za to mają fajny "wajb".

Skoro sampling to winyle... Kolekcjonujesz czarne płyty?

Tak, tak. Winyle kolekcjonuję nie w stopniu, w jakim bym chciał, ale staram się powoli to zmieniać i przechodzić na system: dom-winyle, out-mp3. Analogi, które kupuję, jeśli już to następuje, to często płyty, które szanuję i lubię i znam na pamięć. Materialny nośnik sprawia więcej przyjemności, co nie znaczy, że wyklucza np. mp3. Nie jestem przeciwnikiem samplowania wszystkiego, co się da. Pewnie gdybyśmy teraz gadali w Nowym Jorku, to odpowiedziałbym inaczej - tylko woski, woski, woski. Zdarza mi się samplować różne formaty i nie czuję się z tym gorzej ani trędowaty.


Dlaczego w ogóle wziąłeś się za produkcję bitów? Od początku wiedziałeś, że akurat to będziesz robił czy przedtem była zajawka na rap?

Zajawki na rap nie miałem nigdy. Brzmiałbym jak wielu innych raperów z beznadziejnym głosem i flow. Lepiej wziąć się za to, w czym jest się w miarę dobrym. Z bitami zaczęło się jak z obecnością Tomasza Kammela w TVP - rzecz naturalna i przyzwyczajenie.

Jesteś samoukiem czy ktoś pomagał ci na starcie?

100% to sprytne ręce i upór. Wszystko robię sam - sorry za seksizm znów. Wiesz, jak sam się uczysz to praktyczniej korzysta się z tego, co już umiesz i wiesz. Pomoc kogoś przy np. obsłudze softu do muzyki prowadzi z reguły do tego, że w którymś momencie nie wiesz jak np. nałożyć wtyczkę VST czy zmniejszyć delay. Lepiej uczyć się samemu, chociaż przy MPC na początku korzystałem z podpowiedzi innych.

Który z zagranicznych producentów jest dla ciebie wzorem godnym naśladowania i kogo szanujesz? Domyślam się, że wspomniany DJ Shadow może być jednym z nich...

Nie, DJ Shadowa słuchałem kilka lat temu, kiedy miałem ochotę zastanawiać się nad muzyką. Teraz jestem na etapie po prostu słuchania. Styl, który jest najlepszy dla mnie to przede wszystkim Dilla. Jak ktoś powie, że każdy tak mówi - mam to w dupie. Dilla stał za najlepszymi bitami w historii rapu - zwłaszcza lat 90. To ważny element sukcesu Pharcyde, ATCQ, De La Soul i wielu innych. To też koleś, który zrobił fenomenalne albumy, zaczynając od "Welcome 2 Detroit", kończąc na wydanych po śmierci rzeczach, które trzymają tak samo wysoki poziom. To człowiek, który z klasycznego soulu na "Donuts" zrobił fajną fuzję często przy samplu mało grzebiąc. Dla mnie to w pewnym stopniu wizjoner i bitmejker, którego nikt nie dogonił i nie dogoni. Dilla bitami wybiegał w przyszłość. Tak jak nikt nie zaśpiewa lepiej soulu w dzisiejszych czasach niż pani Badu. Inny, ale w czymś podobny klimat udaje się zrobić Waajeedowi z Bling47 i Platinum Pied Pipers. To jak dla mnie kolejny mocny producent, który jeszcze wiele namiesza tak jak jego płyta z Sadiqiem jako PPP "Triple P". Producenci z Sa-Ra stawiają wysoko poprzeczkę. Oczywiście wielki szacunek i podziw mam dla Pete Rocka, dla Madliba (podobnie jak Dilla), dla Diamonda D i całemu D.I.T.C. Jest ich naprawdę dużo, od każdego można coś podebrać i z tego stworzyć jakoś tam własny styl. Wielka czwórka to: Dilla, Madlib, Waajeed i Pete.

Czy planujesz w przyszłości nagrać album producencki, na który zaprosisz różnych gości z podziemia i legalnej sceny?

Dokładnie tak jak mówisz. Po Rasmentalismie, otrzymaniu Fryderyków, Telekamer i Złotych Świerszczy, planuję zrobić coś "mniej hiphopowego", ale w pozytywnym sensie. Jak to wyjdzie zobaczymy i usłyszymy. Pomysł wydaje mi się fajny, ale nie będę na razie o tym mówił, bo nie wiem na ile procent uda mi się zrobić to, co mam w bani. Nie chciałbym dzielić raperów, artystów, muzyków i resztę wiary na podziemie i legalną scenę, chociaż rzeczywiście tak jest. Wygodniej dokonać podziału na linii umiejętności.


Rasmentalism

Rasmentalizm to wasz pierwszy wspólny projekt, więc od razu nasuwa się pytanie: jak i kiedy zaczęliście współpracę?

Ras: Poznaliśmy się przez naszego wspólnego brata Huberta, znanego jako Jahdeck. Kamil nie bardzo wiedział, co chce robić, ja nic nie chciałem robić, więc nagraliśmy najgorszy numer na świecie. Po roku rzucania mięsem, kłótni, wyrzucania kolejnych moich tekstów i kręcenia głową na jego kolejne bity wyklarował się Rasmentalism, który trzymasz w rękach drogi słuchaczu, chyba, że nas okradłeś.

Gości na płytę dobieraliście wspólnie czy o tym decydował Ras?

Ras: Moja wersja jest taka, że goście na płycie to efekt kompromisu. Ja nie chciałem "gości z sieci, bo Fat bierze refreny", w związku z czym jedynym gościem, z którym nie miałem okazji porozmawiać przy piwie jest Jot, którego jestem fanem.

Ment: To coś jak teraz Tusk i Kaczyński. Decydował Ras zasięgając mojej opinii i w sumie decydował sam, kto i jak ma się nagrać. Arek wymyślał patenty na refreny i jakich ludzi brać na płytę. Jak mówi - znamy każdego w taki czy inny sposób, bo zapraszanie przez My Space: "Cześć, nagrasz z nami numer?" nie miało sensu.

Ras: Z tym, że ja jestem Tusk.

Ment: Ola Tusk.

Macie na płycie gości z zagranicy, zapewne wielu słuchaczy interesuje jak nawiązała się ta współpraca i kim są raperzy, których słyszymy na "Dobra muzyka ładne życie"?

Ras: Rebels To The Grain, czyli MP i Cheddy to ludzie, z którymi graliśmy w Amsterdamie. Są fanami takiego rapu, jakiego ja jestem fanem i nawijają tak, że wiadomo było, że będą pasować do tej płyty. Być może usłyszymy ich jeszcze na bitach Kamila, jak zaczną więcej zarabiać.

Kwestia skreczy. Były dogrywane na odległość, czy DJ-e są waszymi znajomymi?

Ment: DJ Positive jest znany Arkowi z hymnu HH Kempu i z mixtape'u. Ze mną zna się internetowo. DJ Emesde, a raczej producent to nasz wspólny znajomy "normalny", czyli taki, którego widzieliśmy osobiście, mało kiedy trzeźwego, bo on nie bardzo uznaje taki stan, jeśli się pojawia publicznie.

Co sądzicie o undergroundowej scenie, którą sami m.in. tworzycie? Czy nie uważacie, że rozpowszechnione zjawisko udostępniania albumów za free w sieci powoduje zanik kupowania płyt i wyrabianie złego nawyku, jakim jest ściąganie mp3 z sieci?

Ras: Bez różnicy czy udostępniasz płytę czy nie - ona i tak jest do ściągnięcia za darmo w mp3, w gorszej jakości zazwyczaj, z kiepskiego serwera, często bez tagów i z błędami. Nie widzę sensu w druku 200 digipacków i czekaniu, aż ktoś wrzuci płytę żeby ludzie mogli jej posłuchać. Muzyka jest do słuchania, a czy słuchasz w mp3, czy wolisz ładne CD do odtwarzacza to tylko twoja sprawa. W każdym razie słuchaczu "kupowanie rąk nie brudzi" i jak ściągnąłeś Rasmentalism, to wydaj te dwie dyszki.

Ostatnio popularne jest wydawanie materiału własnymi siłami spójrzmy chociażby na Jimsona, Dinal czy VNMa. Jaki jest tego cel? Nie lepiej poszukać majorsa, który wyda to profesjonalnie i wypromuje? A może wysyłanie demówek uważacie za poniżenie i wolicie zrobić to po swojemu (śmiech)?

Ment: Cel jest jeden i podstawowy - fajnie mieć płytę w postaci materialnej. Sytuacja jest taka, że można zrobić to samemu, jest dużo firm, które się tym zajmują i nawet może się to opłacać w takim stopniu, że jeśli robisz dobrze muzykę i dobrze ją promujesz, to masz duże szanse, że zwrócą ci się koszty. Kwestia wydania płyty w wytwórni takiej czy siakiej, to jest cel dla mnie, np. trzeba mieć trochę pokory i cierpliwości. Dlatego my nie pchaliśmy się z Rasmentalismem nigdzie. Myślę, że teraz mamy dzięki temu większe możliwości. Album przyjmuje się co najmniej dobrze. Nie żyjemy z muzyki żeby za wszelką cenę na niej zarabiać. Buntu w sobie nie mam jakoś za dużo, więc wysyłanie do wytwórni demówek nie jest żadnym poniżeniem.

Dzięki za wywiad. Jeżeli chcecie kogoś pozdrowić, to macie ku temu okazję.

Ras: Ja chce podziękować Flamastrowi, bo czuję, że on czuje, że go nie doceniamy, a to nie prawda.

Ment: (śmiech) Tak, a ja Kryszpinowi, że zadbał o nasz wizerunek ładnie.

mhh.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas