Reklama

Roskilde tapla się w błocie

Skandynawska aura nie rozpieszcza uczestników festiwalu Roskilde 2007...

Na razie na jednym z największych europejskich festiwali najważniejszą sprawą jest... zdobycie kaloszy. Cały obszar imprezy - ze wskazaniem na pole namiotowe - pokryty jest kilkunastocentymetrową warstwą błota, ewentualnie kałużami przypominającymi małe jeziorka.

Prognozy nie są pocieszające, gdyż padać ma aż do soboty. Zatem o ile na gdyńskim Open'erze festiwalowicze zastanawiali się kiedy przestanie padać, teraz pozostaje im czekać, aż zacznie... mniej padać.

Oczywiście kiepska aura nie przeszkodzi w zabawie. A tym roku w Roskilde w ciągu czterech dni do obejrzenia będzie aż 180 koncertów!

Reklama

Organizatorzy imprezy w tym celu stworzyli dwie nowe sceny: Astorię i Cosmopol.

Pierwsza z nich będzie gościła awangardowych twórców i ma - z racji swoich rozmiarów i wystroju - zapewniać bliski kontakt wykonawców z publicznością.

Natomiast Cosmopol stawia na szeroko rozumiane "miejskie" klimaty i ma być w opinii twórców sceny "rogiem ulicy w twoim mieście". Tam usłyszymy artystów hiphopowych, grime'owych, r'n'b, czy dancehallowych.

Interesująco przedstawia się tematyczny podział pola namiotowego. Olbrzymi kemping został podzielony na tak zwane "agory".

Każda z nich reprezentuje inny aspekt szeroko pojętej kultury. Jest agora dla wszelkiej maści artystów, performerów, komików, wynalazców i naukowców ("Zostań nowym Einsteinem!"), sportowców, aspirujących polityków, miłośników tańca i moli książkowych.

Ciekawie zapowiadają się także agora... ciszy i teren dla singli ("Nowe doświadczenia w imię miłości!").

W Roskilde jak co roku można zarobić... zbierając śmieci. Za worek odpadów z terenu festiwalu można otrzymać sześciopak piwa. Tym razem złocisty trunek - zdecydowanie najpopularniejszy i "oficjalny" napój imprezy - sprzedawany jest w puszkach.

Organizatorzy postanowili zrezygnować ze sprzedaży piwa w butelkach, gdyż w zeszłym roku rozbite szkło poraniło wiele osób. Dodajmy, że podczas Roskilde 2006 zebrano 1,8 miliona butelek po piwie!

Festiwal to jednak nie tylko muzyka i i hektolitry alkoholu. Przypomnijmy, że zysk ze sprzedaży karnetów i gadżetów przekazywany jest organizacjom charytatywnym, a festiwalowiczom zwraca się uwagę na globalne, społeczno-polityczne problemy.

Tym razem hasłem przewodnim jest "Act Fair - Fair Trade". Roskilde 2007 wspomoże fundacje pomagające w rozwoju infrastruktury w najbiedniejszych afrykańskich państwach, co w konsekwencji ma stworzyć tam miejsca pracy oraz zapobiec wymuszonej i nielegalnej imigracji z Czarnego Lądu do Europy.

A co jeszcze przygotowano dla uczestników imprezy? Kino, kółka zainteresowań, spotkania i innego rodzaju "eventy".

"Jesteśmy alternatywą dla normalnego społeczeństwa. Możesz po prostu się bawić, ale możesz się też rozwijać" - podkreślają organizatorzy.

Dodajmy, że nad obsługą imprezy pracuje aż 23 tysiące wolontariuszy.

Już na "dzień dobry" uczestnicy festiwalu będą mieli twardy muzyczny orzech do zgryzienia. Pierwszy dzień Roskilde 2007 o godzinie 18. otworzą koncerty szwedzkiego wokalisty Jensa Lekmana i kanadyjskiej formacji Arcade Fire. Niżej podpisany wciąż jeszcze nie zdecydował się który koncert obejrzy...

Później wystąpią między innymi nowojorski disco-punkowy LCD Soundsystem, muzyczne laboratorium dźwięku i rytmu - Matmos, spadkobierca tradycji Marvina Gaye'a i Steviego Wondera - John Legend, muzyczni anglofile z Las Vegas - The Killers, Bjork ze swoim parateatralnym przedsięwzięciem i brutalni stoner-rockowcy z Mastodon.

Do wszystkich, niewątpliwie fantastycznych, muzycznych doznań pogoda zapewnia gratisowe strugi deszczu...

Artur Wróblewski, Roskilde

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: festiwal | aura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama