Musi posprzątać po Dodzie
Maria Peszek wywarła duże wrażenie na rodzimych krytykach swoim drugim albumem, zatytułowanym "Maria Awaria".
Jako "wulgarną i świetną" określił płytę "Dziennik".
Gazeta wpisuje wokalistkę do nurtu charyzmatycznych, oryginalnych artystek, których znakiem rozpoznawczym są niebanalne teksty - Kora, Edyta Bartosiewicz czy Kasia Nosowska.
"Ten układ sforsowała dopiero niedawno Doda - estradowa indywidualność o rockowym rodowodzie, która zdobyła wielką popularność skandalami i epatowaniem tanią erotyką. Teraz musi po niej posprzątać Peszek" - czytamy.
"Peszek tworzy niegłupie teksty i razem z kompozytorem Andrzejem Smolikiem przygotowała świetną muzykę, której klimat nawiązuje do pierwszych albumów Bjork. 'Maria Awaria' jest pełna wulgaryzmów, ale nie burzy dobrego smaku, lecz porządek w polskiej muzyce" - uważa "Dziennik".
Wokalistka w rozmowie z Piotrem Najsztubem z "Przekroju" zdradziła, że początkowo tytuł płyty miał brzmieć "Mi mokro", co, jak przyznała Peszek, brzmiało nieco... japońsko.
"Podsłuchuję, jak ludzie mówią. Na ulicy można usłyszeć rzeczy straszne, radykalne i takie przerażające, ale to nie znaczy, że ci ludzie przestają być dla siebie czuli. O tym chciałam powiedzieć na tej płycie, a nie o seksie. A mam słabość do wyrazów, czasami jakiś wyraz za mną chodzi, tak na przykład było ze wzwodem, oczywiście wzwód to rzecz fantastyczna i w ogóle mistyczna..." - powiedziała artystka Najsztubowi.
Pierwszy album Marii Peszek, "Miasto mania", rozszedł się w liczbie ponad 50 tysięcy egzemplarzy.
Zobacz teledyski Marii Peszek na stronach INTERIA.PL.