Masłowska i Lis o pisaniu

Podczas Akademii Sztuk Przepięknych najwięcej uczestników zgromadziły spotkania z dziennikarzem telewizyjnym Tomaszem Lisem, młodą pisarką Dorotą Masłowską i z abp. Józefem Życińskim.

Dorota Masłowska nieśmiała, ale zadowolona. Fot. Tomasz Przewrocki
Dorota Masłowska nieśmiała, ale zadowolona. Fot. Tomasz PrzewrockiINTERIA.PL

Na rozmowę z Tomaszem Lisem przybyło ponad 2500 woodstokowiczów. Opowiadał on zgromadzonym o swoich początkach jako dziennikarz. Udało mu się skupić na sobie uwagę tłumu, łatwo nawiązał kontakt z młodzieżą, która reagowała bardzo żywiołowo. Co jakiś czas można było usłyszeć gromkie oklaski czy spontaniczne okrzyki. Nie bał się także poruszać kontrowersyjnych tematów. Namawiał młodych ludzi do czynnego udziału w wyborach i "wzięcia sprawy w swoje ręce" strasząc, że w polskiej polityce może być coraz gorzej, jeśli młodzi ludzie nic nie zmienią. Opowiadał również o uczciwości dziennikarskiej, o tym jak wielka odpowiedzialność ciąży na dziennikarzach, gdyż to ich oczami patrzymy na świat.

Dorota Masłowska od początku twierdziła, że nie lubi spotkań autorskich, ale mimo to zgodziła się zostać gościem Zbigniewa Hołdysa. Okazała się bardzo nieśmiałą osobą, wtulona w krzesło, w kapturze na głowie wyglądała na jeszcze młodszą niż w rzeczywistości. Twierdzi, że pisanie jest dla niej łatwiejsze od mówienia, ale jeśli może wybierać, to woli się spotykać z młodymi ludźmi niż z tymi, którzy zapraszając ją na spotkanie nie chcą się od niej niczego dowiedzieć. Na pytanie, co robiła po napisaniu swojego głośnego debiutu "Wojna polsko-ruska pod flagą biało czerwoną" odpowiedziała z wrodzoną nieśmiałością: "Po wojnie? Nudziłam się. Dostałam się na studia, urodziłam córkę... A! Napisałam kolejną książkę i dostałam Nike". Twierdzi także, że mimo iż ma tylko 24 lata, to czuje się jednak staro. - Jestem dziewczyną po przejściach - dodaje.

O tym, że arp Józef Życiński zrobił bardzo dobre wrażenie na młodzieży. Zgromadzeni ludzie próbowali sprowokować arcybiskupa do radykalnych wypowiedzi, lecz ten nie dał się wyprowadzić z równowagi i na wszystkie kontrowersyjne tematy miał zawsze przygotowaną stonowaną, wyważoną acz wymijającą odpowiedź. Spytany, jak zamierza rozwiązać kwestię ojca Tadeusza Rydzyka, stwierdził "Sam chciałbym wiedzieć". Fakt pojawienia się arcybiskupa na Przystanku Woodstock może być odebrany jako celowe działanie mające na celu podkreślenia, że nie wszyscy duchowni uważają Przystanek Woodstock za siedlisko "wszelkiego zła".

Jednym z pomysłów zmienienia formuły festiwalu Woodstock jest ograniczenie go tylko do Akademii Sztuk Przepięknych z całkowitym pominięciem części koncertowej. Pozostaje tylko pytanie, czy to jeszcze byłby przystanek Woodstock? A jeśli tak, to kto byłby jego głównym dowodzącym - Jurek Owsiak czy Zbigniew Hołdys?

Zobacz nasz raport specjalny o Przystanku Woodstock 2007!

Kasia Małysa, Radio Bez Kitu, Kostrzyn nad Odrą

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas