Hozier: Idol młodzieży nie zmawia pacierzy
Gdy Mikołaj Ziółkowski ogłosił, że na tegorocznego Open'era przyjedzie Hozier (wystąpi 4 lipca), tabuny nastolatków zaczęły sprawdzać, co będą robić na początku lipca. Nie mogą oni bowiem przegapić przyjazdu swojego nowego idola do Polski.
Kim jest Hozier?
Andrew Hozier-Byrne urodził się 17 marca 1990 roku w Bray w Irlandii. Pasją do muzyki zaraził go ojciec, John Byrne. Pierwsze kroki do kariery zrobił już w wieku 15 lat. Wtedy to rozpoczął naukę śpiewu oraz gry na gitarze. Irlandczyk przerwał studia, stawiając w całości na muzykę. Jak się okazało, ryzyko się opłaciło, co najlepiej pokazuje popularność, jaką Hozier zdobył w 2013 roku.
Skąd popularność?
2013 rok był dla Hoziera absolutnie przełomowy. Wtedy właśnie światło dzienne ujrzał jego singel "Take Me To Church" oraz EP-ka o tym samym tytule. Minialbum oraz utwór promujący wydawnictwo szybko zdobyły popularność. EP-ka wpadła ucho szczególnie młodszym słuchaczom, których uwiódł swoim wokalem oraz ładnie podaną muzyką gitarową. Efekt? 150 milionów wyświetleń teledysku (stan na 19 marzec 2015) "Take Me To Church" i całkiem niezłe notowania singla na listach przebojów.
Irlandczyk poszedł za ciosem i w 2014 roku pojawiła się druga EP-ka "From Eden" oraz debiutancki album długogrający "Hozier", który sprzedał się na całym świecie w nakładzie 190 tysięcy egzemplarzy. Muzyk dzięki swojemu singlowi został nominowany do MTV Music Awards 2014 oraz Grammy 2015 (mimo iż przegrał z Samem Smithem, to może poszczycić się wspólnym występem z Annie Lennox, z którą wykonał własny utwór oraz "I Put a Spell On You").
Wydaje się, że kluczem do sukcesu Hoziera jest nie tylko charakterystyczny wokal oraz dobrze skrojone utwory, ale i autentyczność. Muzyk nie próbuje udawać kogoś, kim nie jest. W napływie popowych gwiazdek, kreowanych od podstaw przez specjalistów, Hozier wydaje się być kolejnym artystą, który mimo obecności w mainstreamie, nie stawia na wizerunek, a na twórczość.
Najlepszym przykładem takiego zachowania jest walka Hoziera z wytwórnią, która gorąco zachęca go do rozpuszczania włosów w trakcie występów w telewizji. Dlaczego? Ponieważ z kucykiem wygląda niekorzystnie. Irlandczyk nie chce ustąpić: "Nigdy nie przejmowałem się tym, jak wyglądam i tym co na siebie zakładam" - przyznaje młody gitarzysta.
Dlaczego nie jest mu po drodze z religią?
Hozier, którego obecnie wychwalają pod niebiosa osoby młode, jest na czarnej liście środowisk konserwatywnych. Dlaczego? W "Take Me To Church" bez zbytnich ogródek poparł on związki homoseksualne oraz poruszył problem przemocy wobec homoseksualistów. Ponadto w jednym z wywiadów skrytykował restrykcyjną politykę Rosji, dotyczącą środowisk LGBT.
Hozier, który nie chce jednoznacznie definiować się jako antyklerykał, ma na swoim koncie kilka kontrowersyjnych tez. Uważa on bowiem, że Kościół w Irlandii wyrządził ludziom nieodwracalne szkody, a sama wiara jest mu niepotrzebna.
Kontrowersyjne poglądy muzyka nie wpłynęły jednak na jego popularność. Wygląda na to, że nikt z fanów (zarówno tych starszych, jak i młodszych) nie przykłada bowiem wagi do tego, czy Hozier jest bardziej lewicowy czy prawicowy. Dla nich liczy się interesująca muzyka, którą Irlandczyk stara się im serwować.