Reklama

Zmarł w Wigilię. Rick Parfitt (Status Quo) i jego burzliwe życie

Wydawał tysiąc funtów tygodniowo na nielegalne substancje, a kolejne 500 na wódkę. Rick Parfitt, gitarzysta grupy Status Quo, prowadził niezwykle burzliwe życie.

Wydawał tysiąc funtów tygodniowo na nielegalne substancje, a kolejne 500 na wódkę. Rick Parfitt, gitarzysta grupy Status Quo, prowadził niezwykle burzliwe życie.
Rick Parfitt i Francis Rossi w latach 80. /Phil Dent/Redferns /Getty Images

W połowie lat 60. Rick Parfitt poznał innego dobrze zapowiadającego się gitarzystę - Francisa Rossiego. Panowie szybko się zaprzyjaźnili, a po kilku latach razem stanęli na czele grupy ostatecznie nazwanej Status Quo.

Wczesne lata Parfitta wcale nie były kolorowe - jego ojciec był nie tylko pijakiem, ale i hazardzistą (grywał na konnych wyścigach). Pod wpływem alkoholu często sięgał po pas. Gdy zmarł, mama przyszłego muzyka powiedziała: "Wreszcie będę mieć trochę spokoju".

Reklama

Samouk gitarzysta na tyle szybko opanował podstawy instrumentu, że jeszcze jako nastolatek zarabiał za grę podczas obozów młodzieżowych. Pierwsze poważniejsze sukcesy ze Status Quo przyszły na początku lat 70. Szybko okazało się, że z sukcesami przyszły używki. W szaleństwach młodości towarzyszył mu Francis Rossi. Gitarowy duet potrafił wydawać tysiąc funtów tygodniowo na nielegalne substancje, a kolejne 500 na wódkę.

Ryzykowny tryb życia po latach odbił się na zdrowiu lidera rockowej formacji. Po ataku serca pod koniec lat 90. przeszedł operację wszczepienia by-passów. To wówczas od lekarzy usłyszał, że może umrzeć w każdej chwili, jeśli nie zmieni swoich nawyków. W jednym z wywiadów z 2014 r. muzyk ujawnił, że nie pali trawki od 27 lat, a twardych używek nie zażywa od dekady.

Po kolejnym ataku serca w połowie 2016 r. oficjalnie ogłoszono, że ze względów zdrowotnych Parfitt kończy występy na scenie ze Status Quo. Menedżer grupy przyznał później, że lekarze w Turcji uratowali mu wtedy życie. Jak się później okazało, nie na długo - dwa dni przed Wigilią 68-letni rockman trafił do szpitala w Marbelli (Hiszpania) w związku z komplikacjami po operacji ramienia, którą muzyk przeszedł po niedawnym upadku. Okazało się, że wdała się sepsa - Rick Parfitt zmarł 24 grudnia 2016 r.

Gitarzysta był współtwórcą największych przebojów Status Quo, w tym m.in. "Whatever You Want", "Again and Again" czy "Rain". Wraz z Francisem Rossim był jedynym członkiem oryginalnego składu grupy. Razem z współliderem w 2010 r. otrzymał tytuł Oficera Orderu Imperium Brytyjskiego (OBE).

Przypomnijmy, że to właśnie Status Quo otwierało charytatywny koncert Live Aid w Londynie (1985). Dwaj liderzy rok wcześniej wzięli udział w nagraniu przebojowego singla "Do They Know It's Christmas" pod szyldem Band Aid.

W marcu 2018 r., już po śmierci, ukazał się jedyny solowy album Parfitta - "Over and Out". Gitarzysta pracował nad nim już po rozstaniu ze Status Quo, ale nie zdążył dokończyć produkcji. Gościnnie zagrali tu Brian May (gitarzysta Queen), Chris Wolstenholme (basista Muse) oraz basiści Status Quo: Alan Lancaster (były) i John "Rhino" Edwards (obecny).

Rick Parfitt miał trzy żony: Marietta Boeker (lata 70.), Patty Beeden (1988-1996) i instruktorkę fitness Lyndsay Whitburn, którą poślubił w 2006 r. po trzymiesięcznej znajomości. Na kilka miesięcy przed śmiercią gitarzysty para była już w separacji. Z pierwszego małżeństwa miał syna Ricka Jr. i córkę Heidi, która utonęła w przydomowym basenie w wieku 2 lat. Druga żona urodziła mu syna Harry'ego, a w trzecim małżeństwie na świat przyszli Tommy i Lily (ur. 2008).

Sprawdź tekst utworu "In The Army Now" w serwisie Teksciory.pl!

Przeczytaj też: Dr Misio i "Wielkie żarcie". Arkadiusz Jakubik: Nie zapomnij co znaczy wolność

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Status Quo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy