Reklama

Beatlesi spotkali się po raz ostatni. "Now and Then" to ich łabędzi śpiew

To już pewne! Wyczekiwana przez lata, owiana tajemnicą piosenka The Beatles "Now and Then" w końcu się ukaże. Utwór, który w pod koniec lat 70. w domowym zaciszu stworzył John Lennon, z pomocą nowej technologii nabrał pełniejszego kształtu. To ostatni raz, gdy usłyszymy premierowy utwór legendarnego zespołu. Premiera już 2 listopada.

To już pewne! Wyczekiwana przez lata, owiana tajemnicą piosenka The Beatles "Now and Then" w końcu się ukaże. Utwór, który w pod koniec lat 70. w domowym zaciszu stworzył John Lennon, z pomocą nowej technologii nabrał pełniejszego kształtu. To ostatni raz, gdy usłyszymy premierowy utwór legendarnego zespołu. Premiera już 2 listopada.
The Beatles znów razem w ostatniej piosence, "Now and Then" /BRUCE MCBROOM & APPLE CORPS LTD /materiały prasowe

Który mamy rok? 1965 czy 2023? Można odnieść wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie, bo idole tamtych czasów, The Rolling Stones, wydali w ubiegłym tygodniu nowy album. Idąc za ciosem ich "konkurenci" z tej epoki odpowiadają naprawdę mocnym kalibrem - premierą utworu "Now and Then". Zgodnie z zapowiedziami żyjących muzyków zespołu, to ostatnia kompozycja pod szyldem The Beatles. Singel ukaże się 2 listopada o godzinie 15.

Reklama

"To nie jest tak, że coś udajemy. To naprawdę głos Johna, głos i gra na basie Paula, George [Harrison] na gitarze rytmicznej i ja na perkusji" - mówił Ringo Starr w wywiadzie dla "Variety" w lipcu tego roku. Początkowo w sieci wrzało, bo niejednoznaczne zapowiedzi Paul McCartney zostały zrozumiane jakoby głos Lennona został stworzony przy użyciu sztucznej inteligencji.

W nagraniu obok archiwalnych partii Johna Lennona i George'a Harrisona usłyszymy premierowe partie, zagrane w ostatnim czasie przez McCartneya i Starra. "Dwie nowe rzeczy to bas Paula i ja na perkusji... Naprawdę pracowałem nad tym kilka miesięcy temu. I to działa" - dodawał perkusista. "To piękna piosenka. Wiesz, mimo całego szaleństwa, które się wokół niej dzieje, to wciąż piękny utwór. I nasz ostatni" - zapowiadał.

Premiera "Now and Then" - ostatniej piosenki The Beatles

"Now And Then" to kompozycja nagrana przez Johna Lennona w 1978 roku. Demo do piosenki wpadło w ręce McCartneyowi w 1994 roku, gdy Yoko Ono przekazała mu kasetę z nagraniami Lennona z 1980 roku zatytułowaną "For Paul". Demówki zostały nagrane z użyciem pianina w nowojorskim apartamencie Johna Lennona. Rok później rozważano wydanie piosenki jako dodatek do "Antologii", ale z uwagi na kiepską jakość nagrania pomysł porzucono. 

Dzięki technologicznej rewolucji, która zadziała się w ciągu ostatnich trzech dekad, udało się poprawić i wyczyścić z zakłóceń ścieżkę wokalną Lennona. "(...) Żeby było jasne, nic nie zostało stworzone sztucznie ani syntetycznie. Wszystko jest prawdziwe i wszyscy na tym gramy. Wyczyściliśmy kilka istniejących nagrań - proces ten trwał od lat. Mamy nadzieję, że spodoba wam się tak bardzo, jak nam" - ekscytował się jakiś czas temu Paul McCartney, gdy usłyszał o pozytywnym odzewie fanów na nowy projekt.

Ale to nie wszystko - przy okazji premiery "Now and Then" w sklepach po latach ponownie pojawią się składanki zespołu: Red, czyli najlepsze utwory z lat 1962-1977, a także Blue, obejmujące okres 1967-1970 - te trafią do sprzedaży 10 listopada. W porównaniu do wydań sprzed lat zaszło parę zmian, bo dodatkowo zamieszczono kilka utworów z "Revolvera", a także "Let it Be". Całość wieńczy ostatnia, nowa piosenka. Wszystkie utwory mają być dostępne w wersji stereo.

Wydanie "Now and Then" w przeszłości wstrzymał... George Harrison

"Now and Then" przez lata było owiane sporą tajemnicą. Mimo że w sieci pojawiały się bootlegowe wersje i niemal każdy fan Czwórki z Liverpoolu miał okazję słyszeć demo Lennona, to Beatlesi nie byli zadowoleni z prac nad utworem w 1994 roku. Dwa nagrania, które wówczas opublikowali, zostały wydane w 1995 i 1996 roku - mowa o "Free As a Bird" oraz "Real Love". "Now And Then" porzucili. "Majstrowaliśmy przy tym jeden dzień, jedno popołudnie" - wspominał producent nagrań Jeff Lynne. "Piosenka miała refren, ale prawie całkowicie brakowało jej wersów. Zrobiliśmy podkład, surową wersję, której tak naprawdę nie dokończyliśmy" - dodawał.

Paul McCartney natomiast twierdził, że to George Harrison chciał przerwania prac uważając jakość piosenki za "śmieciową". "Nie miała zbyt dobrego tytułu, wymagała trochę przeróbek, ale miała piękny wers i śpiewał go John" - mówił dla Q Magazine. "[Ale] George'owi się to nie podobało. Beatlesi to demokracja, więc tego nie zrobiliśmy" - wyjaśniał wówczas basista.

Ponadto mówiło się o uporczywym buczeniu słyszanym na oryginalnej kasecie demo. W 2009 roku w sieci pojawiła się nowa wersja, wydana na bootlegu. Ta była pozbawiona szumów i oczyszczona. Paul McCartney przez całe lata mówił o swoim pragnieniu ukończenia piosenki, która zaczęła krążyć w różnych wersjach po nielegalnych źródłach. "Zamierzam więc dogadać się z Jeffem i to zrobić. Dokończyć to pewnego dnia" - mówił w dokumencie z 2012 roku. I jedenaście lat później nadszedł ten dzień.

"Now and Then": Co już wiemy o ostatniej piosence The Beatles?

Poza wokalem Johna, na "Now and Then" znajdą się partie elektrycznej i akustycznej gitary nagranej w 1995 przez George'a, nowa partia perkusji Ringo oraz bas, gitara i pianino Paula dopasowane do pianina Johna. Paul dodał slide'owe solo na gitarze zainspirowane George'em. Paul i Ringo są także odpowiedzialni za chórki w refrenie. 

Paul McCartney nadzorował sesje nagraniowe w Capitol Studios w Los Angeles, gdzie do utworu nagrano melancholijne smyczki - ich brzmienie to kwintesencja The Beatles. Autorami tej partii są Giles Martin (syn oryginalnego producenta The Beatles, George'a Martina), Paul oraz Ben Foster. Paul i Giles dodali także ostatni, subtelny element: chórki z oryginalnych nagrań "Here, There And Everywhere", "Eleanor Rigby" i "Because", wplecione w nową piosenkę za pomocą technologii dopracowanych przy pracach nad albumem i koncertami "LOVE". Gotowy utwór został wyprodukowany przez Paula i Gilesa oraz zmiksowany przez Spike’a Stenta.

"To był głos Johna, taki wyraźny. Było to bardzo emocjonalne. Wszyscy tam jesteśmy, to najprawdziwsze nagranie The Beatles. Kto by pomyślał, że w 2023 roku będę wciąż pracował nad muzyką Beatlesów i że czeka nas premiera nowego utworu, którego słuchacze nie znają. To bardzo ekscytujące" - mówi Paul McCartney. I wtóruje mu Ringo Starr: "Już nigdy nie będziemy tak blisko tego poczucia, jakby John był z nami z powrotem w tym samym pokoju. Dlatego to było bardzo emocjonalne dla nas wszystkich. Naprawdę czuliśmy, jakby John był z nami. To było niezwykłe".

"W 1995, po kilku dniach pracy w studiu nad kawałkiem, George czuł, że techniczne problemy z tą demówką są nie do przeskoczenia. Doszedł do wniosku, że nie jest możliwe dokończenie piosenki w odpowiednio wysokim standardzie. Gdyby był tu dziś z nami, ja i Dhani wiemy, że całym sercem zaangażowałby się w prace z Paulem i Ringo nad dokończeniem nagrania 'Now and Then' - dodaje wdowa po Harrisonie, Olivia.

Głos zabrał także Sean Ono Lennon, który przejął od Yoko Ono pieczę nad dorobkiem ojca. "Byłem poruszony, gdy usłyszałem wszystkich pracujących razem po tych wszystkich latach od śmierci mojego taty. To ostatnia piosenka, którą tata, Paul, George i Ringo mogli ukończyć razem. To jak wehikuł czasu, zadziałało przeznaczenie" - mówi.

"Now and Then" trafi do sklepów na kolorowych winylach, a na stronie B znajdzie się pierwszy singel Beatlesów, "Love Me Do" z 1962 roku.

Sztuczna inteligencja "oczyściła" słynne taśmy. Rewolucja przyszła z "Get Back"

Wszystko zaczęło się wraz z projektem "Get Back", nad którym Paul McCartney przez ostatnie lata pracował z legendarnym reżyserem Peterem Jacksonem. Ten stworzył technologię pozwalającą na wyczyszczenie ścieżek dźwięku tak, by móc oddzielić wokal od instrumentów. W ten sposób można było wydzielić sam wokal Johna Lennona z piosenki "I've Got a Feeling", który wykorzystano na ostatniej trasie Paula McCartneya.

"On [Peter Jackson] był w stanie wydobyć głos Johna z kiepskiej [jakości] kasety" - powiedział McCartney w BBC Radio 4. "Mieliśmy głos Johna i fortepian, a on mógł je rozdzielić za pomocą sztucznej inteligencji. Mówił maszynie: "To jest głos. To jest gitara. Wyrzuć gitarę" - wyjaśniał 81-letni muzyk.

"Więc kiedy zdecydowaliśmy, że zrobimy ostatnie nagranie Beatlesów, to było to demo Johna i byliśmy w stanie uzyskać jego czysty głos dzięki tej sztucznej inteligencji. (...) Następnie możemy zmiksować nagranie, tak jak normalnie byśmy to zrobili. Daje to więc pewną swobodę" - mówił. 

Zobacz również:

Największy przegrany w historii muzyki? Pete Best został wyrzucony z The Beatles

Przez dekady oskarżano ją o rozbicie The Beatles. Ale to nie wina Yoko Ono

Nie tylko Beatle. Najlepsze solowe piosenki Paula McCartneya

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: beatles | john lennon | Paul McCartney | Ringo Starr | George Harrison
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy