Reklama

Najsłynniejsze filmowe piosenki. Mało kto zna ich prawdziwe historie

Pechowy upadek, odmowa wielkiej gwiazdy albo sprawna dyplomacja - wiele filmowych piosenek powstało w okolicznościach, które same świetnie nadawałyby się na scenariusz. Utwory, które pojawiają się w kinie, mają uzupełniać to, co dzieje się na ekranie - ale to tylko teoria. Niektóre z nich zrobiły taką samą, a nawet większą karierę niż filmy, którym towarzyszyły. Części z nich do zostania hitami wystarczyło samo pojawienie się na napisach końcowych. Oto najsłynniejsze filmowe piosenki świata.

Pechowy upadek, odmowa wielkiej gwiazdy albo sprawna dyplomacja - wiele filmowych piosenek powstało w okolicznościach, które same świetnie nadawałyby się na scenariusz. Utwory, które pojawiają się w kinie, mają uzupełniać to, co dzieje się na ekranie - ale to tylko teoria. Niektóre z nich zrobiły taką samą, a nawet większą karierę niż filmy, którym towarzyszyły. Części z nich do zostania hitami wystarczyło samo pojawienie się na napisach końcowych. Oto najsłynniejsze filmowe piosenki świata.
Celine Dion zasłynęła dzięki "My Heart Will Go On" /Brian Rasic/WireImage /Getty Images

Przy tych "najsłynniejszych" powinna się właściwie pojawić gwiazdka. Świetnych i znanych kawałków z filmów jest tyle, że pewnie do jutra moglibyśmy je wymieniać. A czas to pieniądz, więc wybraliśmy dla was bezdyskusyjne przeboje. Gwiazdka numer dwa: kolejność nie ma znaczenia. 

Whitney Houston - "I Will Always Love You"

Nagrodę za drugoplanową rolę w historii powstania tej piosenki otrzymuje... Kevin Costner! Aktor nie tylko wystąpił w filmie "Bodyguard", ale też pracował przy jego produkcji. To właśnie gwiazdor upierał się (słusznie, jak się okazało) przy pomyśle zatrudnienia wokalistki do roli, a później spędził godziny na słuchaniu płyt, żeby znaleźć idealną piosenkę dla swojej koleżanki z planu. Pewnego dnia Kevin przyszedł do Whitney z pomysłem zrobienia coveru "I Will Always Love You" Dolly Parton

Reklama

W oryginale utwór ma klimat country i trudno było wyobrazić go sobie w wykonaniu Houston, ale artystka odważnie powiedziała: "Czemu nie?". Costner miał wtedy jeszcze jedno bojowe zadanie: poprosić Dolly Parton o zgodę Aktor zadzwonił, grzecznie wyjaśnił, o co chodzi, a Parton - chociaż nie wiedziała, jaki będzie efekt - bez problemu użyczyła piosenki. Nie żałowała. Dolly przyznała, że po raz pierwszy usłyszała wersję Whitney w samochodzie i musiała szybko zjechać na pobocze, żeby nie spowodować wypadku. Tak dobry był ten utwór.

Prince - "Purple Rain"

Aktorski debiut Prince'a wymagał dobrej ścieżki dźwiękowej, więc artysta, na co dzień i tak perfekcjonista, tutaj dodatkowo się postarał. Muzyk chciał, żeby na płycie było słychać moc i energię zespołu, więc nie żałował partii gitar, syntezatorów, a do tego efektów. Tytułowa piosenka do dzisiaj jest jednym z największych przebojów artysty, chociaż pół branży muzycznej łapało się za głowy, kiedy okazało się, że Prince chce wydać prawie 9-minutowy popowy singel. Ostatecznie z utworu została połowa, ale to nie była jedyna zmiana planów w tej historii. 

Oryginalnie wokalista planował, że "Purple Rain" będzie piosenką country, a swoje trzy grosze dołoży Stevie Nicks z Fleetwood Mac. Prince podesłał artystce utwór i poprosił o napisanie tekstu, a Stevie posłuchała i stwierdziła, że nie da rady. Muzyk postanowił, w ramach chwili oddechu, zagrać tę piosenkę na próbie ze swoim zespołem. Chwila przerodziła się w sześć godzin, podczas których utwór zyskał tekst, za to stracił klimat country. Chyba dzisiaj nikt nie żałuje.

Survivor - "Eye of the Tiger"

Już nawet naukowcy (amerykańscy, wiadomo) udowodnili, że trening z muzyką daje znacznie lepsze efekty niż ten bez niej. Sylvester Stallone musiał mieć najlepszą playlistę świata, skoro - nawet dzisiaj - wygląda jak wygląda. Nic więc dziwnego, że do filmu "Rocky III" szukał najlepszych możliwych kawałków. Aktor chciał użyć jako tła do sceny treningu utworu Queen "Another One Bites the Dust", ale nie dostał zgody, więc wymyślił coś innego. Sly zgłosił się do Jima Peterika i Frankiego Sullivana z grupy Survivor. Aktor dokładnie wytłumaczył muzykom, czego potrzebuje, a oni napisali "Eye of the Tiger". Piosenka była dosłownie skrojona pod film, bo nawet uderzenia perkusji na początku pasują do ciosów Rocky'ego na ekranie.

Celine Dion - "My Heart Will Go On"

Reżyser James Cameron nie chciał na końcu filmu "Titanic" popowej piosenki, bo uważał, że to będzie niestosowne. Ten "niestosowny" utwór stał się później największym hitem w karierze Celine Dion, ale po kolei. Kompozytor James Horner przerobił instrumentalny fragment ścieżki dźwiękowej na piosenkę, Will Jennings napisał tekst i zaczęły się poszukiwania wokalistki, która zaśpiewa utwór. Jeden ze współpracowników Hornera zasugerował Celine Dion, z którą wcześniej wiele razy pracował. Pomysł spodobał się wszystkim oprócz samej wokalistki. 

Celine miała już na koncie filmowe hity i uznała, że na razie nie potrzebuje kolejnego. Mąż artystki, a przy okazji producent, namówił ją jednak, żeby się zdecydowała. W tej sytuacji została jeszcze jedna osoba do przekonania - James Cameron. Horner czekał na moment, kiedy reżyser będzie mieć dobry humor, a wtedy zaprezentował mu piosenkę. James posłuchał jej kilka razy i stwierdził, że w sumie nie jest zła. Przekonało go to, że studio - aż trudno uwierzyć - bało się porażki filmu, więc taki hit miał zagwarantować mu, że "Titanic" zostanie dokończony bez przeszkód. Jak to się skończyło - sami wiecie.

Eminem - "Lose Yourself"

Kiedy Eminem zaczynał swoją karierę, chyba nikt nie postawiłby złamanego grosza na to, że muzyk zgarnie kiedyś Oskara. Niespodzianka! Bohaterem filmu "8. mila" jest B-Rabbit, który marzy o karierze rapera. Nie jest wielką tajemnicą, że historia była oparta na życiu Eminema, który zagrał główną rolę, a przy okazji zachwycił krytyków i to wcale nie dla dlatego, że w sumie zagrał tam siebie. Raper napisał też do filmu jedną z najlepszych piosenek w swoim życiu. Utwór powstał na planie, w przerwach między zdjęciami. Muzyk nawet zorganizował sobie na miejscu przenośne studio, w którym nagrał piosenkę. Bez powtórek, tak samo zresztą jak w tekście: "Look, if you had one shot, one opportunity". Kartka ze słowami "Lose Yourself" też "zagrała" w filmie, bo to właśnie na niej raper spisuje swoje myśli w scenie w autobusie.

Bryan Adams - "(Everything I Do) I Do It For You"

Niewiele brakowało, żeby tę piosenkę zaśpiewała Kate Bush. Producenci filmu "Robin Hood: Książę złodziei" mieli już ścieżkę dźwiękową, ale brakowało im głównego utworu. Wymyślili sobie, że piosenka ma być oparta na motywie "Maid Marian" Michaela Kamena. Zgłosili się więc do Kate Bush, a artystka posłuchała kompozycji i stwierdziła, że jest "zbyt nijaka". Kamen wysłał więc fragmenty Bryanowi Adamsowi, który akurat pracował nad swoją muzyką w Londynie. Adams i jego producent szybko zabrali się do pracy. Panowie unowocześnili całość, przerobili ją na rockową balladę, dodali tekst, odjęli część instrumentalną. To taki skrócony przepis na sukces. Bryan Adams pamięta, że to jeden z nielicznych momentów w jego życiu, gdy wiedział, że ma coś genialnego. Nieźle jak na 45 minut pracy, prawda?

Kenny Loggins - "Footloose"

Film "Footloose" przyniósł oczywiście sławę piosence Bonnie Tyler "Holding Out for a Hero", ale nie ma wątpliwości, że produkcja najbardziej kojarzy się z tytułowym utworem. Na początku lat 80. Kenny Loggins miał już na koncie sukcesy związane ze ścieżkami dźwiękowymi, chciał też odświeżyć swoją karierę, więc cieszył się z każdej propozycji związanej z kinem. Muzyk dostał ofertę napisania piosenki do innego późniejszego hitu, "Flashdance", ale prace się przeciągały, a artysta ruszał akurat w trasę i wiedział, że nie zdąży. Loggins odrzucił więc ofertę. Teraz najlepsze: przy okazji pierwszego występu Kenny spadł ze sceny, potłukł się, złamał trzy żebra i wylądował w szpitalu. Rehabilitacja trwała kilka tygodni, więc muzyk dał znać producentom, że jednak da radę stworzyć piosenkę. 

Tak myślał, ale kiedy posłuchał efektów swojej pracy pod wpływem silnych leków, zrezygnował. Tak, po raz drugi. Na szczęście muzyk miał w zanadrzu jeszcze jeden projekt, nad którym pracował i było to właśnie "Footloose". Piosenka do filmu powstawała w ciągu wielu spotkań z Deanem Pitchfordem, scenarzystą, a przy okazji kompozytorem, ale została dokończona w... pralni, jedynym cichym pomieszczeniu w domu muzyka. Utwór oczywiście okazał się wielkim przebojem, był nawet nominowany do Oscara. Co prawda nie zdobył statuetki, ale przegrana z "I Just Call to Say I Love You" to przecież żadna przegrana.

Bee Gees - "Stayin' Alive"

"Gorączka sobotniej nocy" zrobiła z Johna Travolty gwiazdę kina, z disco nowy ulubiony gatunek muzyczny milionów ludzi, a z Bee Gees - królów dyskotek. Zaproszenie braci Gibb na ścieżkę dźwiękową było najlepszym możliwym pomysłem producentów. Zespół przygotował do filmu kilka piosenek, między innymi: "Night Fever", "How Deep Is Your Love" i właśnie "Stayin' Alive", więc spokojnie można by tu wymienić którąkolwiek z nich. Nic dziwnego, że płyta z takim zestawem była najchętniej kupowanym albumem w historii. Tytuł odebrał jej dopiero "Thriller" Michaela Jacksona.

Will Smith - "Men in Black"

Aktor, który zaczął swoją karierę od muzyki, był zachwycony, kiedy nareszcie mógł zacząć grywać w dużych produkcjach. "Men in Black" było jak marzenie - wielki budżet, ogromna promocja, do tego Smith dostał szansę nagrania piosenki. To się nazywa kumulacja. Co prawda prace nad tytułowym utworem trochę trwały, więc piosenka pojawiła się dopiero na końcu filmu, ale czy to jej zaszkodziło? Ani trochę. Tłumy waliły do kin, żeby obejrzeć obcych kasujących pamięć, a potem nuciły piosenkę Willa.

Ray Parker Jr. - "Ghostbusters"

"Jeśli coś dziwnego dzieje się w twoim sąsiedztwie, to do kogo zadzwonisz"? Od połowy lat 80. cały świat wie, że odpowiedź na to pytanie brzmi: "Ghostbusters". Film o pogromcach duchów bił rekordy popularności, tak samo zresztą jak piosenka. Ray Parker Jr. dostał zamówienie na utwór, ale tak się złożyło, że na napisanie piosenki miał zaledwie kilka dni. Artysta stwierdził, że nie zdąży z tekstem, więc zamierzał oddać tylko instrumentalną wersję. Muzyk siedział jednak w nocy przed telewizorem i zobaczył reklamę jakiejś lokalnej firmy. Parker Jr. przypomniał sobie wtedy, że w filmie pojawia się reklama wymyślonego biznesu, więc to idealny pomysł na tekst do piosenki. Tak właśnie powstało "Ghostbusters". Co prawda Ray doczekał się pozwu o plagiat od Huey Lewis and the News, ale muzycy ostatecznie się dogadali i podzielili się zyskami.

Aerosmith - "I Don't Want to Miss a Thing"

Liv Tyler na ekranie, Steven Tyler i spółka na ścieżce dźwiękowej - taki zestaw dał światu film "Armageddon", chociaż niewiele brakowało, żeby tylko część z Liv była aktualna. Diane Warren, która napisała piosenkę "I Don't Want to Miss a Thing", chciała dać ją Celine Dion "albo komuś w tym stylu". Utwór trafił jednak do grupy Aerosmith, która, nie miejcie złudzeń, wcale nie była z tego powodu szczęśliwa. Muzycy dostali demo ze śpiewem przy akompaniamencie pianina i nie wyobrażali sobie piosenki we własnym wykonaniu. Nie mieli pomysłu, co zrobić, żeby to w ogóle zadziałało. Wzięli jednak utwór na warsztat, zaczęli go grać po swojemu i już wiedzieli, że na pewno nie oddadzą tej piosenki.

Irene Cara - "Flashdance... What a Feeling"

Kenny Loggins może nie załapał się na ścieżkę dźwiękową tego filmu, ale ktoś inny dał produkcji nieśmiertelną piosenkę. "Flashdance... What a Feeling" współtworzył król disco, Giorgio Moroder, więc nie mogło z tego wyjść nic słabego. Utwór pojawia się między innymi w scenie, w której Alex, główna bohaterka, staje przed poważną komisją i tańczy tak, jakby jutra miało nie być. Irene Cara nie tylko wykonała świetną robotę jako wokalistka, ale też dzięki tej piosence odkryła, że od dawna nie dostaje należnych wypłat z tytułu praw autorskich, co skończyło się procesem z wytwórnią. Cara dostała za to za utwór coś wyjątkowo cennego: nagrodę Grammy.

Bill Medley & Jennifer Warnes - "(I’ve Had) The Time of My Life"

Pamiętacie nieszczęsną polską wersję tytułu słynnego filmu - "Wirujący seks"? Okazuje się, że ta oryginalna, czyli "Dirty Dancing", też nie dla wszystkich brzmiała niewinnie. Muzyk Franke Previte, kiedy dostał propozycję stworzenia piosenki do tego filmu, był przekonany, że to produkcja dla dorosłych. Artysta starał się wtedy o kontrakt płytowy i bał się, że taka współpraca zniszczy mu karierę. Producent Jimmy Ienner jednak nie odpuszczał, uspokajał muzyka i obiecywał, że film zmieni jego życie. Wiecie, coś jak na pokazie cudownych garnków albo kołder za kilka tysięcy złotych. 

Previte w końcu dał się przekonać i napisał kilka utworów, w tym "(I’ve Had) The Time of My Life", przy którym pomogli mu John DeNicola i Donald Markowitz. Ienner powinien dostać dodatkową pensję za przekonywanie ludzi do współpracy, bo później musiał jeszcze namawiać Jennifer Warnes i Billa Medleya, żeby zaśpiewali utwór. Mały spoiler: nikt z namawianych nie żałował, że się zgodził.

Coolio - "Gangsta's Paradise"

Menedżer Paul Stewart i producent Doug Rasheed byli współlokatorami w jednym z domów w Los Angeles. Panowie po godzinach mieli ciekawe zajęcie: wybierali płyty ze swoich kolekcji i licytowali się, kto znajdzie lepsze sample do stworzenia nowych piosenek. Doug wygrał, kiedy włączył "Pastime Paradise" Steviego Wondera. Panowie zaprosili do współpracy wokalistę L.V. i nagrali refren nowego utworu, brakowało tylko reszty. Pewnego dnia raper Coolio odwiedził Stewarta, czyli swojego menedżera, usłyszał w głośnikach niedokończoną piosenkę i rzucił: "To już jest moje". Raper twierdził, że tekstu nie musiał nawet wymyślać, bo sam na niego "spłynął". Niewiele brakowało, żeby "Gangsta's Paradise" pojawiło się w filmie "Bad Boys", ale twórcy "Młodych gniewnych" zaoferowali lepszą stawkę, poza tym raper marzył o współpracy z Michelle Pfeiffer, więc nie było o czym dyskutować.

Elton John - "Can You Feel the Love Tonight"

Nie od dziś wiadomo, że "Król lew" to rasowy wyciskacz łez, który tylko oficjalnie, dla niepoznaki jest nazywany kreskówką. Zresztą jedną z najbardziej dochodowych w historii. Piosenki do filmu napisali wspólnie Elton John i Tim Rice. Ścieżka dźwiękowa zawiera też oczywiście przebój "Circle of Life", ale to "Can You Feel the Love Tonight" było singlem, który na kilka tygodni przed premierą filmu trafił do stacji radiowych, a potem przyciągnął tłumy ludzi do kin. Piosenka dała Eltonowi Johnowi między innymi Oskara, Grammy i Złoty Glob. Elton nie był jednak jedyną osobą, która udzielała się tym utworze wokalnie, bo chórki zaśpiewali: Kiki Dee, Rick Astley i Gary Barlow. I to się nazwa rozmach.

Roy Orbison - "Oh, Pretty Woman"

Piosenka była już przebojem, kiedy trafiła do filmu, ale po nim stała się... jeszcze większym przebojem. Roy Orbison napisał ten utwór o swojej żonie. Muzyk siedział akurat w domu ze swoim współpracownikiem, kiedy Claudette zajrzała do pokoju i powiedziała, że jedzie na zakupy. Artysta zapytał, czy potrzebuje pieniędzy, a Bill Dees rzucił: "Piękna kobieta nigdy nie potrzebuje pieniędzy". Zanim Claudette wróciła z zakupów, utwór był gotowy. Ponad ćwierć wieku później piosenka nie tylko dostała nowe życie dzięki filmowi, ale nawet zmieniła jego tytuł. Produkcja, w której zagrali Julia Roberts i Richard Gere, miała trafić do kin jako "3000", ale kiedy pojawił się pomysł użycia utworu, producenci wiedzieli, że ich film to teraz "Pretty Woman".

Tina Turner - "GoldenEye"

Lista najpopularniejszych filmowych piosenek spokojnie mogłaby mieć podlistę, specjalnie dla utworów z filmów o agencie 007. "GoldenEye" to jeden z najlepszych bondowskich tematów. Utwór do tej części przygód Jamesa Bonda miała napisać grupa Depeche Mode. Muzycy byli jednak w trasie, mieli jeszcze inne zobowiązania i stwierdzili, że nie dadzą rady. Kiedy okazało się, że produkcja namówiła do zaśpiewania Tinę Turner, Bono i The Edge z U2 zaoferowali, że chętnie coś napiszą. No i napisali tak, że Tina prawie odrzuciła utwór. Wokalistka powiedziała w jednym z wywiadów: "Bono przysłał mi najgorsze demo na świecie". Turner nie miała pojęcia, jak właściwie ma zaśpiewać piosenkę i jaką tonację wymyślili muzycy. Ostatecznie artystka - jak sama stwierdziła - "wyszła z siebie" i coś nagrała. To "coś" jest dzisiaj.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy