"Wciąż żyjemy!"

U.F.O. - nie sposób przecenić wkładu tego angielskiego zespołu w historię muzyki rockowej, nie sposób odebrać im zasłużonego miejsca w leksykonach i encyklopediach gatunku. Na rynek trafił wlaśnie nowy album Michaela Schenkera i spółki. Z tej okazji z Philem Moggiem, woklaistą grupy rozmawiał Konrad Sikora.

Jak to się stało, że UFO znów gra?

Swego czasu wszyscy byliśmy zapracowani przy różnych własnych projektach. Mimo wszystko dość często się spotykaliśmy, więc któregoś dnia padł pomysł, aby spróbować jeszcze raz. Stwierdziliśmy, że byłoby fajnie znów coś razem nagrać, coś relaksującego i dobrego. Przy okazji Michael znalazł nowego menedżera i on też już o tym wcześniej myślał. Jako że nasze pragnienia pokryły się, weszliśmy do studia i nagraliśmy nowy album. W styczniu byliśmy w San Francisco i po długich rozmowach bardzo szybko go nagraliśmy. Przy poprzedniej płycie wszystko szło wolno, zmarnowaliśmy niepotrzebnie dużo sił i dużo czasu.

Wielu fanów miało nadzieję, że na albumie zagra Andy Parker...

No tak. Andy zagrał ostatni raz z nami w 1994 roku na albumie „Walk On Water”. Jednak po tym czasie zdecydował się przejść na muzyczną emeryturę. Rozpoczął współpracę z własnymi braćmi nad różnymi sprawami i nie miał ochoty wracać do muzyki. Jako że znaliśmy dobrze Aynsley’a Dunbara zdecydowaliśmy, że to on zagra na nowej płycie.

Jak powstawał wasz ostatni album?

Michael przysłał mi taśmę z paroma pomysłami, solówkami. To samo zrobił Pete. Ja wziąłem to wszystko i poskładałem w jedną całość. Wybrałem najlepsze fragmenty, napisałem teksty i w bardzo surowych wersjach przedstawiłem chłopakom propozycje piosenek. Przez 10 dni pracowaliśmy nad aranżacjami i po tym czasie zdecydowaliśmy się wejść do studia i nagrać to, co uznaliśmy za najlepsze. Jest to więc mikstura pomysłów moich, Michaela i Pete’a.

Czy masz jakiś swój ulubiony utwór na tej płycie?

„I’m Rebelled”, „Midnight Train” i „Serenade”, za to w jaki sposób oddziałują na moją świadomość. Ogólnie jednak muszę przyznać, że podoba mi się cały album.

Czy po tylu latach grania znajdujesz jeszcze jakieś inspiracje w muzyce?

Tak. Każdy nowy album, szczególnie w naszym przypadku, kiedy pomiędzy płytami są duże odstępy w czasie, czerpie coś z tego, co dzieje się w muzyce w danym czasie. Dzięki temu mogą one brzmieć świeżo. Ostatnio przykuły moją uwagę płyty grupy Creed i album nagrany wspólnie przez Jimmy’ego Page’a i The Black Crowes.


Czy tą nową płytą próbujecie coś udowodnić swym fanom?

Tak! To, że żyjemy i że ciągle jesteśmy UFO! Jestem zadowolony z tej płyty w taki sposób w jaki można być zadowolonym z własnego dzieła. Myślę, że to jest najważniejsze.

Czy ciągłe znikanie i powracanie UFO nie jest męczące?

Zdecydowanie. Nie wpływa być może znacząco na naszą muzykę, ale jest to bardzo niekorzystne jeśli chodzi o sam zespół. Jak na razie wszystko jest w porządku i mam nadzieję, że tak pozostanie. Wszystko jednak może się zdarzyć. W tym zespole wszystko jest możliwe.

W książeczce dołączonej do „Covenant” można przeczytać, że to wasz „wielki krok w nowe tysiąclecie”. Jakie nadzieje wiążesz z XXI wiekiem?

Przede wszystkim oczekuję tego, że umrę. Niczego raczej nie zakładam i nie wiem, co się może wydarzyć. Można by powiedzieć o tych słowach, że być może zapowiadają nasz kolejny zryw, który potrwa nieco dłużej aniżeli jeden album.

Czy jest jakaś rzecz, której jako muzyk nigdy byś nie zrobił?

Nie wiem. To trochę trudne pytanie. Nie mogę nic takiego wymyślić.

Czy planujecie koncerty w Polsce?

Nie wiem jak będzie wyglądała sprawa koncertów. Wiem, że zaczynamy trasę w listopadzie i gramy w Niemczech i Anglii. Jeszcze wszystko jest ustalane. Pamiętam natomiast nasz koncert w Katowicach. To było naprawdę wspaniałe przeżycie. Było to dla nas coś nowego. Podczas przechadzki po mieście narzekaliśmy, że nigdzie w tym kraju nie można kupić Coca Coli w puszce. To były dzikie czasy... Na koncercie jednak była wspaniała publiczność. Bardzo chciałbym jeszcze kiedyś tam zagrać. Druga część trasy będzie miała miejsce już w przyszłym roku.

Może wtedy uda się wam zawitać do Polski?

Może. Jeśli zespół będzie jeszcze istniał....

Podobno na trasie nie będzie wam towarzyszył Aynsley?

Tak. Ma inne zobowiązania. Będzie w tym czasie pracował z Erickiem Burdonem. Z nami zagra Jeff Martin.

Co myślisz o Internecie?

Myślę, że jest zbyt przeceniany. Jest wspaniałym i pożytecznym narzędziem, ale nadaje mu się zbyt wielką wagę. Może być przydatny pod warunkiem, że nie zawładnie twoim życiem. Widzę w nim jeszcze wiele trudności i niedoskonałości. Nie wiem, może to tylko mnie się tak zdaje?


Co z mp3?

Słyszałem, że jest zamieszanie wokół tych spraw. Nie wiem, co o tym sądzić. Problem jest wtedy, jeśli płyta trafia do Internetu przed ukazaniem się w sklepach. Jeżeli można ją natomiast swobodnie kupić, to ja na pewno nie będę piosenek ściągał z Internetu. To jest pewna forma oszustwa. Jeśli stać cię, żeby kupić komputer, to powinno cię być stać na płytę. Z drugiej jednak strony wiem, ze czasami ceny płyt są zdecydowanie za wysokie i w tym przypadku zgadzam się na istnienie czegoś takiego jak mp3.

Czy gdybyś teraz dopiero zaczynał swą karierę, zdecydował byś się na promocję przede wszystkim za pomocą Internetu?

Na pewno. Zrobiłbym wszystko co możliwe, żeby tylko promować zespół. Wykorzystałbym każdą możliwość, w tym Internet. Tak zresztą robiłem gdy powstało UFO. Co prawda nie było Internetu, ale robiliśmy, co tylko się dało, aby zaistnieć gdzieś na zewnątrz. Taka jest kolej rzeczy.

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas