Reklama

"W Sztokholmie każdy gra w jakimś zespole"

Szwedzki zespół Oh Laura opiera się na intrygującym głosie Fridy Ohrn - tak przynajmniej twierdzi założyciel grupy, Jorgen Kjellgren. W lutym 2008 roku ukazała się w Polsce debiutancka płyta zespołu - "A Song Inside My Head, A Demon In My Bed", jednak największą popularność przyniosła im popularna reklama samochodu, w której wykorzystano fragment piosenki "Release me". 15 marca 2008 roku muzycy Oh Laura po raz pierwszy wystąpili w Polsce. Z tej okazji z Fridą Ohrn i Jorgenem Kjellgrenem rozmawiała Emilia Chmielińska.

Na waszym albumie pojawiają się odniesienia do "Miasteczka Twin Peaks". Czy postać Laury Palmer ma związek z waszą nazwą i zainspirowała waszą muzykę?

Jorgen: Tak, nazwa naszego zespołu to swoisty hołd dla tego serialu, a w szczególności dla Laury Palmer. Oglądaliśmy go, kiedy nagrywaliśmy wczesne dema, rzeczywiście był dla nas inspiracją.

Frida: To było chyba w 2004 roku. Oglądaliśmy serial, rozmawialiśmy o nim, świetnie się przy nim bawiliśmy. I w pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że nasz zespół powinien nazywać się "Laura" - najpierw była "Laura", a potem "Oh Laura".

Reklama

Wasza piosenka "Release me" jest bardzo popularna w Polsce ze względu na reklamę "Saab". Czy waszym zdaniem jest to właściwy sposób promowania muzyki? Gdzie przebiega granica pomiędzy sprzedawaniem siebie a promocją tworzonej przez was muzyki?

Jorgen: Nie wiem, czy taka granica istnieje. Dla nas był to bardzo dobry sposób na dotarcie z naszą muzyką do wielu, wielu osób; doskonała okazja, aby nas usłyszano.

F: Tak, naprawdę. To fantastyczna piosenka, video dobrze komponuje się z utworem. Prawdopodobnie nie zdecydowalibyśmy się na taką formę promocji, gdyby była to reklama jedzenia dla kotów - ale w tej postaci kombinacja piosenki i wideo jest po prostu dobra.

Wasz debiutancki album został wydany przez niezależną wytwórnię Cosmo Records. Teraz zmierzacie w kierunku mainstreamu. Czy mieliście jakieś oferty od czołowych wytwórni?

Jorgen: Tak, były takie rozmowy. Prowadziliśmy negocjacje z wiodącymi wytwórniami. Wolimy jednak kameralny styl pracy i uwielbiamy ludzi w Cosmo.

Frida: Kiedy wszyscy się znają, łatwiej się pracuje i komunikacja jest lepsza. Moim zdaniem to bardzo ważne.

Frida, Jorgen mówi, że zespół powstał dzięki Tobie, albo raczej dzięki Twojemu głosowi. Czy zgadzasz się z nim?

Frida: Tak! (śmiech) Zespół Oh Laura nie istniałby, gdybym była sama. Dla istnienia zespołu ważni są chłopcy i ja. Jorgen pisze większość tekstów, Jocke komponuje większość muzyki, ja śpiewam. Kiedy Jorgen pisze teksty, czuję się, jakby były one napisane przeze mnie. Kiedy śpiewam, mam wrażenie, że to moje słowa. To nadzwyczajna umiejętność. Wszystko opiera się na komunikacji i umiejętności współpracy.

Jorgen: Moim zdaniem, ktoś, kto pisze piosenki i nie chciałby założyć zespołu wspólnie z Fridą, musiałby być kompletnym idiotą - gdyby nie chciał, aby jego piosenki były śpiewane przez osobę z takim głosem, jak ona.

Frida: Dziękuję ci.

Czy wasz sukces był dla was zaskoczeniem?

Jorgen: Trochę tak.

Frida: Tak - ja nigdy nie marzyłam o takim sukcesie. Lubię piosenkę "Release me" i nie zmęczyłam się nią, mimo że wykonywałam ją już tysiąc razy. Ma w sobie to coś, ale nigdy nie myślałam, że odniesie aż taki sukces. To było szaleństwo; sukces przyszedł niemal z dnia na dzień.

Ten wasz debiutancki singiel znajdował się na szczycie listy iTunes przez osiem tygodni z rzędu, trafił na drugie miejsce szwedzkiej listy przebojów, album pokrył się złotem w przeciągu kilku tygodni, nie opuszczał też szwedzkiego zestawienia TOP 5. W końcu pokrył się platyną. To wspaniałe! Fantastyczne!

Frida: Tak, fantastyczne.

Jorgen: W ciągu zaledwie kilku dni...

Frida, czy masz trochę wolnego czasu, który mogłabyś poświęcić na taniec? Wiem, że kiedyś zajmowałaś się tańcem profesjonalnie. Czy teraz w twoim życiu jest już tylko muzyka?

Frida: Oj, tak. Tylko muzyka. Kiedy mam ochotę potańczyć, idę do klubu. Kocham to, naprawdę kocham to. Niestety, nie mam już czasu, żeby trenować. Nie jestem już tak dobra. Nie mam tych mięśni, powinnaś była widzieć mnie wcześniej. Teraz to muzyka ma pierwszeństwo.

Jorgen, jesteś autorem tekstów. Jakie są twoje źródła inspiracji?

Jorgen: Właściwie nie jestem pewien. Część z nich to na pewno osobiste doświadczenia, zasłyszane od innych historie, przyjaciele, którzy przechodzą przez różne rzeczy w swoim życiu, część inspiracji ma swoje źródło w książkach czy filmach, które oglądam. Nawet dla mnie to pewnego rodzaju tajemnica - mam na myśli to, skąd się to wszystko bierze. I właśnie w takim kształcie mi się to podoba. To tworzenie, pisanie tekstów, ma miejsce na nie do końca świadomym poziomie.

Co takiego niezwykłego jest w szwedzkiej muzyce? Niemal każdy zespół z waszego kraju jest bardzo popularny w Europie. To prawda!

Frida: W Szwecji tak wiele osób para się muzyką, jest tak wiele dobrych zespołów... Niektórzy zaczynają grać na instrumentach już we wczesnym dzieciństwie. Niemal każda osoba, którą znam, potrafi trochę grać na pianinie, na gitarze czy na flecie... Popularne jest też śpiewanie w chórach. Muzyka towarzyszy ci zawsze, od dzieciństwa. Zwłaszcza w Sztokholmie - tam każdy gra w jakimś zespole. Przy takiej ilości muzykalnych osób to naturalne, że część z nich dochodzi do wielkości.

A co takiego niezwykłego jest w waszej muzyce, w muzyce zespołu "Oh Laura"?

Frida: To trudne pytanie.

Jorgen: Myślę, że naszą siłą są melodie, i oczywiście głos, brzmienie zespołu. Według mnie chodzi o to, że mamy swoje własne brzmienie. Nie przychodzi mi do głowy żadna inna formacja, która brzmiałaby tak, jak my. Myślę, że w naszej muzyce są też pewne cechy, których nie dostrzega się za pierwszym razem.

Frida: Naszych piosenek można słuchać wiele razy i odkrywać w nich coś nowego.

Jorgen: Są wielowarstwowe.

Frida: Również na poziomie tekstów.

A gdybym chciała odwiedzić wasz kraj, powinnam pojechać do...

Frida: Zależy, co chcesz robić. Mamy wiele świetnych klubów w Sztokholmie - mówię teraz o Sztokholmie, bo tam mieszkamy - gdybyś chciała iść do jakiegoś rockowego klubu, polecam "Debaser". Są tam świetne koncerty. Mamy wszystkie możliwe rodzaje klubów, w których można potańczyć przy dobrej muzyce. Mamy też wyjątkowy klub o nazwie "Alcasar", w którym mogą się prezentować różne zespoły - tak, jak to było w naszym przypadku. Graliśmy tam jakieś cztery czy pięć lat temu. W niektóre wieczory koncerty są świetne, kiedy indziej to kompletne fiasko - nigdy nic nie wiadomo, i właśnie to jest ekscytujące. A jeśli chcesz posłuchać jazzu, powinnaś iść do klubu Fasching, albo po prostu pospacerować po Sztokholmie. Popływać... Tak, możesz popływać w samym centrum Sztokholmu!

Co planujecie dalej? Zamierzacie podbić Amerykę?

Jorgen: Jest taka możliwość.

Frida: Mam taką nadzieję.

Jorgen: Przez kilka najbliższych tygodni będziemy w trasie po Szwecji. Będziemy też zajmować się promocją naszej muzyki na Wyspach Brytyjskich - może uda się nam wrócić tutaj jeszcze tej wiosny, żeby zagrać kilka koncertów. Mamy też w planie letnie festiwale i inne tego typu imprezy, sam już nie wiem... Zobaczymy.

Frida: Zobaczymy. Nie wiadomo, jak będzie z tą Ameryką - wszystko zależy od tego, jak bardzo będziemy zajęci w Europie.

Jorgen: Wszystko w swoim czasie.

To już wszystkie pytania, które chciałam wam zadać. Bardzo wam dziękuję.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Laura | reklama | muzyka | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama