"Telefon, maluch i masażysta"
Długo oczekiwany album "La" Lilu w końcu ujrzał światło dzienne. Sprawdźcie wywiad z jego autorką, która - jak sama mówi - do szczęścia potrzebuje jedynie działającego telefonu, jeżdżącego malucha i masażysty... Z Lilu rozmawiał rozmawiał Filip Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").
Wiem, że wydawcy na płytę szukałaś od kilku lat. Kiedy tak naprawdę miałaś gotowy materiał na nią? Kawałek "Nie ma takiej drugiej z Wankejem - w nieco innej, okrojonej wersji - śmigał już po necie ok. 3 lata temu...
Od zawsze i nigdy. Tak naprawdę mam na dysku ok. 200 numerów, ale ostatni, który wszedł na płytę, powstał parę dni przed oddaniem do masteru. Dla odmiany pierwszy tekst powstał z 10 lat temu. Wydawcy nigdy nie szukałam - kiedyś zadzwonił do mnie człowiek, przedstawił się z imienia i nazwiska, po czym powiedział: "Chcielibyśmy wydać pani płytę". I tak już popłynęło. Skończyłam u człowieka, u którego poczułam zajawkę. Tę samą miłość do muzyki, którą mam ja. A z kawałka z Wankejem został tylko Wankej i tytuł.
Jakie wytwórnie brałaś pod uwagę w przypadku "La" i dlaczego ostatecznie twój wybór padł na MaxFloRec?
Brałam pod uwagę tylko Rahima, czekałam aż założy wytwórnię. Nie mogłabym wymarzyć sobie lepszego wydawcy.
"Nigdy nie chciałam się do kogoś upodobniać, nie próbowałam komuś stylu zabrać - mam swój pomysł na siebie" - skoro tak, to po co te wszystkie follow-upy? Już pomijam "Supersztukę" czy EP-ki z Kadą czy Rufem, chodzi mi bardziej o singel "Kobiety" z twojej nowej płyty...
Ten kawałek nie jest follow-upem. Snobe przesłał bit do tego numeru w tym samym czasie i mnie, i Jareckiemu. Początkowo miał się pojawić tylko na mojej płycie, jednak ostatecznie postanowiliśmy, że pojawi się na obu, a ludzie mówią o follow-upie, bo jego płyta wyszła wcześniej.
Mówisz, że wam, kobietom, nie potrzeba facetów do szczęścia. Czego ty sama potrzebujesz do szczęścia?
Działającego telefonu, jeżdżącego malucha i masażysty.
Skoro już wcześniej wspomnieliśmy o EP-ce z Kadą... Pokuszę się o stwierdzenie, że "103%" i" La" to (z małymi wyjątkami) dwa zupełnie przeciwstawne sobie bieguny, jeśli chodzi o podejście do kobiecości. "103%" to płyta bardzo ciepła i subtelna, gdzie płeć piękna zdaje się być uległa facetom. Z kolei "La" to płyta z przysłowiowym pazurem, na której usłyszymy m.in. o "waleniu konia w góralskiej przyśpiewce" czy o tym, że "nie chcesz pieprzyć się przy świecach". Skąd ta zmiana?
Nie ma zmiany. Ja też różnie patrzę na różne kwestie, czasami jestem zakochana, czasami jestem zła. Przecież mogę być silną kobietą, a zarazem być wsparciem, przyjacielem i kochanką kogoś, kto na to zasługuje.
Kiedyś powiedziałaś, że Wdowa jest piękną, seksowną i wyzywającą kobietą, podczas gdy twój widok wyzwala w ludziach jedynie instynkt opiekuńczy. Okładką, jak i samą płytą "La" chciałaś złamać ten schemat, odbić od takiego wizerunku - czy też zupełnie o tym nie myślałaś i to wyszło naturalnie?
Dziękuję. Nadal nie jestem skłonna o sobie w ten sposób myśleć. Płyta nigdy nie była planowana, zatem trudno mówić o szerszym spektrum przemyśleń. Fakt, że Wdowa jest nadal piękną, seksowną i wyzywającą kobietą, a mnie miałbyś ochotę pogłaskać po głowie, nie świadczy o tym, że obie nie możemy być w jakiś sposób pociągające.
"Nie chcę być dziewczyną z twojego refrenu" - pamiętam, że zawsze się wkurzałaś, kiedy jakiś raper proponował ci dogranie refrenu do kawałka zamiast dogrania zwroty. Ty sama przez długi czas określałaś się zresztą słowami: "nie żadna wokalistka, tylko pełnoprawny raper". Paradoksalnie jednak na "La" zdecydowanie więcej jest śpiewu niż rapu. Dlaczego?
Więcej śpiewu niż rapu nie znaczy mniej hip hopu niż jedna pseudo-hiphopowa płyta. Pierwiastek raperki będzie we mnie zawsze i dzięki temu chyba mogę pozwolić sobie już na to, żeby zaśpiewać hiphopowy tekst, zamiast rapować popowy.
Na "La" mówisz, że "przyjmujesz konstruktywne słowa krytyki" - powiedz mi zatem, jakie zarzuty najczęściej padały pod Twoim adresem z ust słuchaczy i co udało Ci się w sobie zmienić na przestrzeni lat, właśnie dzięki tej konstruktywnej krytyce?
Lubię pytać o zdanie. Ale najbardziej liczy się dla mnie to wypowiedziane wprost i na żywo. I raczej szczegółowe.
Jedna rzecz z pewnością się nie zmieniła - twoja skromność i dystans do siebie. Mówisz: "chciałabym mieć z muzy hajs, ale najpierw na to chcę zasłużyć". Lilu, robisz rap od przeszło dekady a twoje featuringi i udziały na polskich rap produkcjach to temat na osobny wywiad. Czy naprawdę uważasz, że nie zasłużyłaś jeszcze na to, by zarabiać na muzyce?
Tak. Nadal są osoby, których jako pierwsza nie zaprosiłabym do wspólnego kawałka. Nadal są artyści, którzy mi imponują. Nadal są numery, którym mogłabym nie sprostać. Poczekajmy na płytę, diabli wiedzą, może jej sprzedaż mnie zaskoczy. Tak naprawdę to odbiorcy decydują o tym, czy zasłużyłam na ich pieniądze.
Na twoim krążku gościnnie pojawiła się Marika, która sama debiutowała miesiąc wcześniej albumem "Plenty". Przyjaźń przyjaźnią, ale czy nie traktujesz Mariki jako konkurencji? Jak zapewne sama zauważyłaś, wasze płyty mają dużo wspólnych mianowników, a więc i podobny target...
Zbiłam jej lustro dwa dni temu, wyznałyśmy sobie miłość, napiłyśmy się wódki, zaśpiewałyśmy Hannę Banaszak. Życzę jej gigantycznego sukcesu, bo dziewczyna na to zasługuje. Jeśli ja go nie osiągnę, to będę miała inny powód do radości. I mówię to mega szczerze. Poza tym jaram się faktem, że Marika zaśpiewała na mojej płycie, bo pojawili się na niej tylko najlepsi.
Goście na twoim krążku to rwoi dobrzy znajomi. Zastanawiam się jednak, dlaczego na "La" nie ma Kady, Jimsona czy Dużego Pe...
Tak wyszło. Np. Cheeby miało na krążku nie być, a jest bo nagraliśmy numer o 4. rano i okazał się genialny. Chciałam poza tym też nagrać numery z ludźmi, z którymi wcześniej nie miałam okazji nagrywać. Jeszcze wieeele osób chciałabym zaprosić do współpracy, ale nie chciałam robić płyty "producenckiej".
Myślisz już o kolejnej płycie czy teraz pora na zasłużony odpoczynek po latach "walki o rozsądnego wydawcę"?
Myślę, jednak nic jeszcze nie powiem. Ale na bank wyjdzie ona u Raha. Ta, następna i jeszcze dwadzieścia kolejnych.
Dzięki za wywiad! Może na koniec powiedz facetom, którzy jeszcze nie mieli okazji sięgnąć po "La" - co ciekawego znajdą na twojej płycie?
Mnie. A da się mnie lubić. Więc niewykluczone, że polubicie też płytę.