"Przebojowość i perfekcja"
Nie do trzech, a do dwóch razy sztuka! Właśnie drugie podejście do polskich eliminacji Konkursu Piosenki Eurowizja w wykonaniu duetu The Jet Set okazało się skuteczne. Po trzecim miejscu zajętym w krajowych preselekcjach w 2006 roku, rok później Sasha i nowy członek grupy, raper David, zdobyli większą ilość głosów telewidzów niż m.in. Ania Szarmach, Hania Stach czy szwedzka grupa Charizma. Tym samym podczas koncertu półfinałowego Eurowizji w Helsinkach, w maju 2007 roku, Polskę reprezentować będzie piosenka "Time To Party". Miejmy nadzieje, że utwór usłyszymy również podczas finału imprezy... Tuż po zwycięstwie w polskich preselekcjach, Sasha i David opowiedzieli Michałowi Boroniowi o swych pierwszych wrażeniach i planach podbicia serc eurowizyjnych fanów.
Jaka jest wasza recepta na podbicie eurowizyjnych słuchaczy? Już w debiucie w 2006 roku pokazaliście, że wiecie, jak do nich trafić.
David: Uważam, że prawdziwa praca już się zaczęła, wszyscy ludzie dookoła The Jet Set są teraz zajęci jak nigdy przedtem. Ale na razie wszyscy Europejczycy będą mogli posłuchać naszej piosenki i obejrzeć teledysk.
Sasha: Przede wszystkim naszą receptą jest perfekcyjne wykonanie na żywo, atrakcyjny show i przebojowy utwór. Bardzo ważna jest też promocja "Time to Party" w krajach biorących udział w konkursie Eurowizji.
Czy wygrana była dla was zaskoczeniem, czy raczej po swoim występie wiedzieliście, że tym razem musi się udać? W ankiecie INTERIA.PL zwyciężyliście zdecydowanie!
David: Byliśmy zaskoczeni, bo wszystkie zespoły i artyści byli bardzo dobrzy, i reprezentowali różne gatunki muzyczne: rock, ballady i r'n'b. Trudno było przewidzieć, co widzowie wybiorą...
Sasha: Wierzyliśmy w to, że tym razem nam się uda, ale nigdy nie można być pewnym do końca. Publiczność w studio przyjęła nas gorąco, jednocześnie przed preselekcjami docierały do nas informacje, że jesteśmy faworytami internautów i wygrywamy we wszystkich liczących się sondażach internetowych. A przede wszystkim czuliśmy, że na scenie daliśmy z siebie wszystko.
Jakie macie plany w związku z przygotowaniami do wyjazdu do Helsinek? Czy do maja zamierzacie zagrać jakieś koncerty w Europie, by pokazać się w tamtych krajach i dać poznać tamtejszej publiczności?
Sasha: Już 17 lutego zaproszeni jesteśmy do Hiszpanii, a sześć dni później będziemy gościć na Cyprze. Skontaktowała się z nami Chorwacja i Rosja, mamy w planie w najbliższym czasie zahaczyć o Niemcy, Ukrainę, Białoruś i Szwajcarię.
To są plany na najbliższy czas, tych krajów będzie więcej - zapraszają nas przedstawiciele tamtejszych telewizji i innych mediów.
David: Oczywiście cały czas pracujemy też nad nowymi elementami naszego show.
W zeszłym roku Michał Wiśniewski zapowiadał, że na promocję piosenki i zespołu wyda milion złotych, ale okazało się to za mało - czy uważacie, że potrzebne są aż takie środki albo nawet większe?
Sasha: Czas pokaże, z jakimi kosztami będzie się wiązała promocja w Europie, koszty pierwszych wyjazdów deklarują się pokryć ci, którzy nas zapraszają.
Polska w ostatnich latach na Eurowizji wypadała słabo. Co waszym zdaniem trzeba zrobić, by przebić się przez półfinał?
David: Po prostu być najlepszym, mieć tę samą energię, którą mieliśmy w preselekcjach i pokazać Europie, że jest nowy zawodnik na muzycznym polu - Polska!
Sasha: Przede wszystkim trzeba bardzo dobrze wystąpić, czyli dobrze zaśpiewać oraz dać dobre show. Liczy się też sam pomysł na występ - choreografia, stroje. Może jakieś dodatkowe elementy, które uatrakcyjnią nasz występ...
Z komentarzy internautów zagranicznych wynika, że "Time To Party" wzbudza ogromne kontrowersje. Jedni uwielbiają nasz kawałek, inni twierdzą, że nie wiedzą, co o nim sądzić. Ale my wiemy jedno - musimy przejść zwycięsko przez półfinał i dobrze wystąpić w samym finale.
Dziękuję za rozmowę.