"Polski rynek jest wtórny"

Maciej Silski w czerwcu 2005 roku został zwycięzcą czwartej edycji programu "Idol". Mieszkający w Szczecinie wokalista w Wielkim Finale pokonał Sławka Uniatowskiego i Bartosza Szymoniaka, zdobywając ponad 53 procent głosów telewidzów. Jak sam przyznał, do programu zgłosił się, ponieważ wytwórnie płytowe nie chciały podpisać z nim kontraktu. Firmy argumentowały, że Silski jest postacią kompletnie anonimową i nie dały mu szansy na nagranie płyty. Wokalista zwycięstwem w "Idolu" całkowicie odwrócił tę sytuację i wygrał kontrakt z firmą Sony/BMG na nagranie debiutanckiego albumu. O tym, jaka to będzie płyta, a także o polskim rynku muzycznym, udziale w "Idolu" i innych uczestnikach tego programu, z Maciejem Silskim rozmawiał Artur Wróblewski.

article cover
INTERIA.PL

Czy już ochłonąłeś po emocjach związanych ze zwycięstwem w "Idolu"?

Można powiedzieć, że tak. Chociaż nie były to dla mnie jakieś specjalne emocje.

A jak oceniasz pozostałą dwójkę finalistów? Czego im zabrakło, a co miałeś ty, że udało ci się "kupić" publiczność?

To nie jest kwestia "kupienia" bądź "nie kupienia" telewidzów. I to też w pewnym sensie nie jest nasza sprawa, kto generalnie wygrywa. To jest program dla telewidzów i to oni decydują, kto wygrywa.

Dlatego nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie. Prawdę mówiąc spodziewałem się, że wygra Sławek.

Dlaczego akurat on?

Nie wiem. Właściwie od samego początku wszystko na to wskazywało.

Czyli byłeś w pewnym sensie zaskoczony ostatecznym wynikiem głosowania?

Trochę tak.

Powiedziałeś, że do programu "Idol" zgłosiłeś się, bo właściwie nie miałeś wyboru - wytwórnie płytowe ignorowały cię...

Może nie tyle ignorowały, co nie chciały mi wydać autorskiego materiału. Głównie na tej podstawie, że nie byłem znany. Co jest dla mnie paranoją, bo to przecież wytwórnie kreują wykonawców, którzy są rozpoznawani na rynku.

Właśnie. "Idol" był dla niektórych szansą na wypromowanie się. A okazuje się, że czwarta edycja tego programu ma być jego ostatnią i młodzi wykonawcy najprawdopodobniej nie dostaną już szansy, by wylansować się w ten sposób.

Tak, ale tu już pewnie w rachubę wchodzą kwestie oglądalności. Na te rzeczy nie mam żadnego wpływu i nic nie mogę o nich opowiedzieć.

A czy uważasz, że ten program powinien mieć swoją kontynuacje właśnie jako szansa dla utalentowanych i anonimowych wykonawców?

Na pewno powinno być coś, co pomogłoby promować muzykę w naszym kraju. Ten rynek jest wtórny, nie rozwija się. Nie rokuje najlepiej.

Masz jakiś pomysł na promocję młodych talentów?

Ja miałem pomysł na wypromowanie siebie. A co do innych, to ja się tym nie zajmuję ? to nie jest mój zawód. Ja ci mogę najwyżej o tym zaśpiewać (śmiech).


Ponoć biorąc udział w "Idolu" zawaliłeś sobie życie prywatne. Czy w ostatecznym rozrachunku warto było?

Nie wiem. Jeszcze nie wróciłem do prywatnego życia, więc trudno mi mówić. Na pewno wiele rzeczy zawaliłem w taki sposób, że mogę ich już nie odkręcić. Ale w życiu tak jest. Coś za coś.

Na pewno zrobiłeś jednak duży krok w życiu zawodowym. Czym się wcześniej zajmowałeś?

Ogólnie mówiąc to grałem. To był mój sposób na życie. A zawody, które poza tym wykonywałem, to były historie, kiedy chciałem się nauczyć czegoś nowego.

Jestem mężczyzną, muszę się uczyć rzeczy nowych. Nie mogę przecież cały czas stać w miejscu i śpiewać. To byłoby dla mnie za słabe.

Nie chciałeś oceniać innych finalistów programu. To może powiesz kilka słów na temat jury? Kto był twoim ulubionym jurorem?

Nie miałem kogoś takiego. Musisz sobie wyobrazić sposób, w jaki ja patrzę na ten program. "Idol" to rozrywkowy show i wszystkie wypowiedzi jurorów nie miały charakteru merytorycznego o wykonywanych przez nas piosenkach. To były tak naprawdę informacje dla widzów.

Jurorzy posługiwali się językiem kolokwialnym, a nie fachowym. To była taka zabawa, taki teleturniej.

Wkrótce rozpoczniesz prace nad debiutanckim albumem. Uczestnicy poprzednich edycji "Idola" narzekali, że nagrywanie płyt odbywało się w pośpiechu. Niektórzy też narzekali, że musieli nagrywać piosenki obcych kompozytorów. Nie przeraża cię to?

Nie. Jeżeli ktoś napisze dobrą piosenkę, to może być pewien, że chętnie wykorzystam jego pomysł. To nie jest tak, że mam patent na muzykę albo na słowa. Jest wiele ludzi, którzy starają się pokazać rzeczy wcześniej przez siebie napisane i dobijają się o to.

Miło by mi było im pomóc i wykorzystać ich piosenki, bo do niedawna sam podzielałem ich los.

A czy masz własne utwory, które będziesz chciał umieścić na debiutanckiej płycie?

Tak. Nie wiem jeszcze ile z nich trafi na płytę. Jest kilka osób, które złożyły mi propozycje dotyczące ich utworów. I w zależności od tego, ile z nich wykorzystam, tyle moich piosenek znajdzie się na płycie.

A wracając do poprzedniej wypowiedzi ? jeżeli to będą dobre utwory, to znajdzie się ich więcej niż moich. Dlatego że chciałbym ludziom dać dobrą muzykę i dobrą zabawę.


To powiedz mi jakiej płyty możemy oczekiwać? Ludzie spodziewają się pewnie rockowego uderzenia, bo "Idol" stworzył właśnie taki twój obraz. W pewnym sensie widzą w tobie drugiego Krzysztofa "Zalefa" Zalewskiego, któremu zabrakło siły przebicia i nie zrobił wielkiej kariery.

Tak, program zrobił ze mnie rockmana. Ja nie mogę odpowiadać za gusta ludzi i opinie na mój temat. To są zdania osób, które je wypowiadają.

A co do samej płyty, to nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Jestem jeszcze przed rozmową z wytwórnią. Nie oszukujmy się - jej wynik ma duże znaczenie dla mnie i dla mojej płyty.

Jako "Idol 2005" jak oceniasz wcześniejszych uczestników programu i ich płyty? Na przykład Monika Brodka i Ewelina Flinta wypowiadały się o tobie pozytywnie.

Byłem na kilku koncertach Eweliny, widziałem też Monikę. To są dziewczyny, które tak naprawdę dają sobie radę. A poprzednich uczestników nie specjalnie miałem okazję oglądać i słuchać, ponieważ pracowałem.

Na koniec poproszę cię o dokończenie zdania: "Za rok Maciej Silski będzie..."?

(chwila milczenia) ...miejmy nadzieję zadowolony (śmiech).

To tego właśnie ci życzę. Dziękuję za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas