"Nowe oblicze alfonsa i gangstera"
Szukaliście kiedyś tak tłustego hip hopu, że gdy go posłuchaliście, to od razu rwaliście się do tańca? Pewnie wielu nie chciało tak uczynić z prostego względu - największe hity wyprodukowane np. przez Pharrella od razu pojawiały się w stacjach radiowych i telewizyjnych. Nie ujmując nic członkowi The Neptunes, w podziemiu można znaleźć nie mniej chwytliwe produkcje. Mowa tu o współpracującym ze zmarłym w lutym 2006 roku świetnym producentem J Dillą duecie Frank n' Dank, z którego członkami rozmawiał Sebol.
Witajcie! Doszły mnie słuchy, że właśnie wróciliście z Tajwanu. Domyślam się, że była to część jakieś szerszej trasy koncertowej. Jak było?
Frank: Po pierwsze, witam wszystkich moich ludzi z Polski. Dzięki za miłość i wsparcie, które dostajemy od was wszystkich. Poza tym właśnie wróciliśmy z trasy koncertowej, która odbyła się w Chinach i na Tajwanie. Byliśmy tam my oraz nasz człowiek i kumpel z wytwórni DJ Dopey.
Tamtejsza scena hiphopowa jest żywa i ma się dobrze. Ujmę to w ten sposób: wszyscy, niezależnie od tego, czy siedzą bardziej w undergroundzie, czy wolą muzykę mainstreamową, czuli nasz klimat. A główną sprawą było to, że każdy lubi trochę wypić, a potem słuchać muzyki... Przypasowaliśmy się perfekcyjnie.
Czy moglibyście przybliżyć nieco wasz styl, którym się posługujecie? Czego może się spodziewać słuchacz z Polski, który nie miał jeszcze do czynienia z Frank n' Dank?
Dank: Generalnie jesteśmy z Detroit. Wiem o tym, że większość z was nie miało okazji tam być, ale jest to miasto, które możecie usłyszeć w naszej muzyce. Mam na myśli to, co generalnie zrobiliśmy w przeszłości i nadal robimy. Nasze brzmienie może wydawać się undergroundowe, ale to nie znaczy, że nie potrafimy zrobić hitów dla radia. Ponieważ możemy również przerzucić się w stylu, tak jak w przypadku kawałka "Take Dem Clothes Off"... Ale czasami nasza muzyka może wychodzić bardzo hiphopowo...
A kiedy mówię hip hop, mam na myśli prawdziwe g**no! A wszystko dlatego, że większość naszych bitów pochodzi od J Dilla. Obecnie, kiedy odbiegam w przeszłość, przypominam sobie, że pracowaliśmy tylko z bitami "Jay Dee". Będąc otoczonym przez taką muzykę przez cały czas, tworzyliśmy swoją część w swój sposób.
Rzecz związana jest z pochodzeniem z Detroit. Tematy, o których mówimy, były naznaczone takimi rzeczami, jak: ekskluzywna biżuteria z diamentami czy łańcuchy, samochody... Wiesz o czym mówię? My nigdy nie rapowaliśmy o tym, by być świadomym czy coś w tym stylu, dlatego że takich rzeczy nie ma tam, skąd pochodzimy. I według nas, jesteśmy w tym prawdziwi.
A więc polscy słuchacze mogą oczekiwać na zbitkę różnych rzeczy. Od klubowych bangerów, poprzez undergroundowe hymny oraz prawdziwy hip hop, aż po nowe bardziej abstrakcyjne rzeczy. Nie ograniczamy się do jednego określonego stylu. Bywamy w różnych miejscach, ale muzyka ma cały czas ten sam wydźwięk Frank n' Dank co zawsze. Kumasz o czym mówię?
Wróćmy teraz do waszych pierwszych kontaktów z hip hopem. Jak się poznaliście, jak doszło do powstania składu?
Dank: Ja, Frank i J Dilla znaliśmy się odkąd byliśmy dzieciakami. Mieliśmy około 12 lat i wszyscy chodziliśmy do jednej szkoły. Wszyscy wychowywaliśmy się na tej samej przestrzeni dzielnic 7 Mile i Ryan. Muzyka przyszła naturalnie, mieliśmy wtedy grupę, ja byłem DJ-em, Jay Dee był raperem, a Frank był naszym tancerzem.
W momencie kiedy J Dilla zaczął tworzyć różne rzeczy z Slum Village, chłopaki pomyśleli, że dobrym pomysłem byłoby powiększyć Slum Village i w ten sposób powstał zespół Frank n' Dank. T3 podszkolił mnie troszkę na samym początku, a J Dilla był człowiekiem, który organizował całą operację. A więc Frank n' Dank narodził się w 1995 roku.
Możecie powiedzieć, jak wielkie znaczenie w brzmieniu Frank n' Dank, miał J Dilla?
Frank: Dilla był geniuszem, był utalentowanym, fenomenalnym, muzycznym geniuszem. J Dilla pokazał nam bardzo wiele rzeczy związanych z muzyką. Moglibyśmy teraz być w studio i moglibyśmy aktualnie grać w tą grę, gdyby tylko on mógł. On mógł zrobić bit w 15 minut i wtedy ja też miałem 15 minut, żeby coś do niego napisać.
W gruncie rzeczy to on nauczył nas, jak być sprawnym w studio, korzystam z jego lekcji do dziś. Dilla ponadto pokazał nam, jak nie zakochiwać się w bitach oraz tego, że dobra muzyka którą robimy, nigdy się nie skończy, dlatego nie musimy poprzestawać na określonych piosenkach, gdyż możemy zrobić więcej gorących, a nawet jeszcze gorętszych kawałków następnego dnia.
Dank: Mój człowiek J Dilla, niech spoczywa w pokoju. Przypuszczam, że przez to, iż rapujemy na bitach J Dilla przez tak długi czas, musieliśmy nauczyć się zmieniać nasze flow. Odkąd Jay Dee zaczął wychodzić z tak różnorodnym materiałem, musieliśmy nauczyć się rapować i trzymać nasze wokale w kieszeni, a przy tym zmieniać nasze flow zależności od tego, jak szedł bit. Na dodatek czasami mogliśmy rapować do określonego i ustalonego bitu, a kiedy kończyliśmy i myśleliśmy, że to było gorące, Dilla mówił: "J**ać ten bit, zrobię coś bardziej zaj**istego z tych wokali, które właśnie zrzuciliście".
A więc zadawanie się, wspólne trasy i praca z J Dillą były bezcennymi lekcjami, których się nauczyliśmy. Równie nieocenione były wszystkie bity, które wspólnie wysłuchiwaliśmy oraz konwersacje, przy których wypalaliśmy masę blantów.
Na stronie Stones Throw można było spotkać informację na temat muzyki, którą Jay Dee zdążył oddać przed śmiercią artystom, wśród nich znaleźliście się wy... Czego możemy się spodziewać po trzecim albumie od Franka i Danka?
Frank: Tak, zanim Jay Dee odszedł, zrobiliśmy parę numerów do kilku jego bitów, ale od tamtego czasu nie mamy pojęcia, na jakim stopniu zaawansowania są one. Mogą się one pojawić na nadchodzących albumach J Dilla, być może usłyszycie też niektóre na naszej nowej płycie.
Od trzeciej płyty możecie oczekiwać jeszcze więcej rzeczy w stylu Frank n' Dank. Trochę ponadczasowej muzyki, na pewno was powiadomimy o wszystkich specyfikach troszkę później. Niemniej jednak kilka klasyków nadal leży na półkach w sklepie i czekają na was!
Jak wyobrażacie sobie przyszłość zespołu, już bez muzyki J Dilla? Myślę o kolejnych albumach - z wyjątkiem trzeciego, na którym możemy się go jeszcze spodziewać. Kto będzie stawiał fundament brzmieniowy zespołu?
Dank: Kto wie? Możemy być w całkiem nowym miejscu w określonym czasie, z całkiem nowym spojrzeniem na muzykę. Aczkolwiek wraz ze śmiercią Jay Dee, jego muzyka będzie żyła nadal. Powiem tylko tyle, że nigdy nie wiesz czy gdzieś tam nie ma kilku gorących kawałków J Dilla i Frank n' Dank, które będą wychodzić nadal. Przypuszczam, że ludzie będą musieli poczekać i sami zobaczyć jak to będzie.
Opowiedzcie trochę na temat kolaboracji, które miały miejsce na "X-tended Play". Jak skumaliście się z Oh No, Saukratesem oraz Kardinalem Offishallem?
Frank: Nasza wytwórnia Needillworks? Ent. stacjonuje w Toronto. Dlatego dzięki nim byliśmy w stanie zaprzyjaźnić się z Saukratesem. Spaliliśmy razem, wypiliśmy razem. Poza tym bez wątpienia przykuł naszą uwagę swoimi szalonymi i gorącymi podkładami. Kiedy znowu byliśmy w Toronto spotkaliśmy się z Kardinalem, który również był naszym kumplem z wytwórni - jednak jeszcze z czasów MCA. Kardi dał nam swój beat-CD i zrzucił dla nas kilka wersów, które ukazały się na albumie "Xtended Play Version 3.13". Jeżeli chodzi o Oh No, to prawie rodzina. Pozdrowienia dla Stones Throw w Kalifornii. Odkąd zrobiliśmy razem trochę roboty z Oh No i Madlibem, którą mogliście usłyszeć od nich lub od nas - to już wiecie, że ta muzyka jest po prostu gorąca!
Oczywiście na płycie znalazło się jeszcze więcej gości, chociaż szczególnie moją uwagę przykuł DJ Kemo, autor "Wit Fnd". Przybliżcie jego postać, gdyż wydaje się być utalentowanym gościem...
Frank: Kemo jest naprawdę utalentowanym gościem. On ma to specyficzne brzmienie, które powoduje, że twoja głowa się kiwa.
Na płytach poruszacie raczej przyziemne tematy, jak kontakty damsko-męskie, palenie zioła, imprezy... W tej stylistyce czujecie się najlepiej?
Dank: Jak wspomniałem wcześniej, dorastaliśmy w Detroit - w mieście, w którym burmistrz nosi diamentowe kolczyki i ciuchy z aligatora. A więc żyjąc tam, możemy rymować tylko o tym co wiemy, rapujemy o tym, co jest dla nas prawdziwe. Nie dostaniesz żadnych zmyślonych historii w kawałkach Frank n' Dank. Myślę, że ważne dla rapera jest to kim on lub ona są - bez próbowania bycia kimś innym, tylko dlatego, że słuchacz może ocenić, kto jest prawdziwy, a kto nie. Dlatego wierzę w to, że musisz pozostać prawdziwym dla samego siebie. Po prostu być sobą.
Często też opowiadacie w swoich tekstach gangsterskie opowiastki - czy to wszystko prawdziwe historie, czy raczej to jakaś skłonność do przesady i jakaś forma żartu?
Frank: Wszystko jest prawdziwe. Dorastając w Detroit widzisz bardzo wiele g**na. Czy będziesz częścią jakieś sytuacji, czy tylko przypadkiem ją zobaczysz - już nie uciekniesz od tego. Wiesz, mam na myśli to, że kiedyś też musieliśmy wiązać jakoś koniec z końcem i hip hop nie zawsze był taki dla nas jak dzisiaj.
Czy na następnej płycie też możemy się spodziewać podobnej tematyki i wypasionych imprezowych podkładów - czy Frank n' Dank szykują niespodziankę?
Dank: Myślę, że powinniście się przyszykować na klasyczny i kompletny oraz symetryczny materiał. Ponadczasową muzykę.
Frank: "Xtended Play Version 3.13", które niebawem pojawi się na całym świecie, powinno wam się spodobać. A więc, możecie uderzać do sklepu po swoją kopię i się wkręcać w naszą muzykę. W międzyczasie pracujemy nad następnym klasycznym krążkiem. Damy wam znać, kiedy będzie na to czas.
W kawałku "MCA" nawijacie o niesprawiedliwych wytwórniach - czy Needillworks? Ent. jest tym właściwym miejscem, gdzie będziecie zrzucać materiał?
Dank: Needillworks? Ent. jest naszym wydawcą, ale też rodziną. Wychodzimy i balujemy razem, a na drugi dzień ciężko pracujemy. Needillworks? Ent. jest bardzo komfortowym miejscem dla nas w tej chwili. Wiesz, oni pozwalają nam przewodzić i kontrolować artystyczną stronę materiału, a tym samym troszczą się o poważniejsze interesy.
To bardzo dobre miejsce dla kogoś, kto chce być traktowany priorytetowo, a zarazem mieć dużą przestrzeń dla siebie. Wielka "piona" dla moich ludzi: Ivana, Jodza oraz Juniora.
Kiedy zamierzacie zaatakować z nowym materiałem i czego ogólnie możemy się po nim spodziewać?
Frank: Tak jak powiedziałem wcześniej, właśnie wydajemy "Xtended Play Version 3.13" - będą tam trzy nowe utwory i kilka zremasterowanych tracków. Te trzy nowe kawałki to bangery! Oprócz tego wydawnictwa, możecie jeszcze zdobyć oryginalną wersję "Xtended Play" - tylko w Kanadzie lub na naszej stronie. Wypatrujcie więc "Xtended Play Version 3.13", która będzie zawierała ekskluzywne DVD i instrumentalny LP. Na tym DVD jest trochę naprawdę ekskluzywnego materiału "behind the scenes".
Wasz chyba najpopularniejszy - przynajmniej u nas w kraju - klip to "McNasty Filth"? Jak wspominacie pracę nad nim i późniejszy rezultat? Jak patrzycie na to z perspektywy upływającego czasu?
Dank: "McNasty Filth" było bardzo dobrą sprawą. To bardzo pomogło nas wypromować na zewnątrz. Spotkaliśmy wtedy właściwych ludzi we właściwym czasie. Borykaliśmy się wtedy z problemami z wytwórnią MCA. "McNasty Filth" zaczęło się jak jakiś żart. Frank, Dilla i ja siedzieliśmy razem w studio słuchając płyt z podkładami Madliba. I kiedy wszedł ten bit "McNasty" wszyscy siedzieliśmy cicho... Potem Dilla powiedział: "Dziś chłopaki będziecie do tego rapować". A więc napisaliśmy swoje zwrotki, Dilla powiedział: "Cholera!". Po czym sam napisał swoją część i to było to.
Następnie spotkaliśmy się z Peanut Butter Wolfem i on opowiedział nam o tym, że będziemy kręcić do tego klip w Los Angeles. Pojechaliśmy więc na Zachodnie Wybrzeże to nakręcić, spaliliśmy nieco dobrego kalifornijskiego zioła... Następna rzecz, którą powinniście zobaczyć jest nie okrojona wersja klipu. Pokochacie ją!
Czy istnieje możliwość waszej współpracy z Madlibem?
Frank: Już wykonaliśmy sporo pracy z Madlibem. Ludzie po prostu będą musieli usiąść, jak to usłyszą, to g**no jest tak k**ewsko gorące. Na razie nie mogę powiedzieć więcej na ten temat.
Wracając do klipów. Oprócz wspomnianego wyżej "McNasty Filth" nagraliście jeszcze kilka bardzo dobrze zrealizowanych teledysków. Jak zostały one przyjęte w USA? Czy często pojawiają się w TV czy są dyskryminowane?
Frank: Dostajemy wyrazy wielkiej miłości głównie z określonych miejsc w Stanach Zjednoczonych , jak Detroit oczywiście, Chicago, Kalifornia, Nowy Jork. Wraz z nowym wydawnictwem "Xtended Play Version 3.13" będziemy koncertować po całych Stanach. Aktualnie w USA stacje telewizyjne olały nasze klipy... Zostały zauważone tylko w Internecie.
Moim zdaniem wideo takie, jak "Take Dem Clothes Off" czy "I Need That" ze spokojem mogłyby zdobywać szczyty list przebojów, wypierając wyeksploatowanego do znudzenia 50 Centa... Czy możemy na was liczyć?
Dank: Możesz bez wątpienia na nas liczyć, jesteśmy po to by tak zrobić. Mam na myśli to, że tworzymy ponadczasową, uniwersalną muzykę, która może dotknąć wszystkich. Wiesz, wszystko sprowadza się do muzyki, dobra muzyka to dobra muzyka - to nie ma znaczenia, czy jest to bardziej mainstream czy underground. Musisz być w stanie przypasować się w ten sposób, żeby nie stracić tego, kim jesteś.
Jak ludzie reagują na waszych koncertach? Jak im się podoba wasz wizerunek alfonsa i gangstera?
Frank: Myślę, że ludzie lubią wizerunek alfonsa i gangstera, bo nie każdy żyje w ten sposób. Wiesz, widzisz to w filmach i w wiadomościach, więc interesujesz się rzeczami, którymi nie żyjesz na co dzień. Rozumiesz... Nie twierdzimy, że jesteśmy w 100 procentach alfonsami i gangsterami. Po prostu lubimy spalić blanta, powygłupiać się i pójść do klubu ze striptizem. To jest to, przez co jesteśmy otoczeni. I oczywiście to wychodzi w naszej muzyce.
Czy lubicie być etykietowani? To znaczy, gdy zaczynają się podziały mainstream-underground, gdzie najchętniej byście się widzieli?
Frank: Wydaje mi się, że to zależy od nastroju, w jakim jesteśmy w danym momencie. To w momencie przesłuchiwania bitów wybieramy, w którą stronę piosenka pójdzie i który bit wybierzemy. Frank n' Dank jest wszędzie. Wiesz, możesz o nas powiedzieć że jesteśmy "underground bangers", ale my wiemy też, że musimy robić muzykę dla wszystkich, dla radia, itd. Oczywiście, bez straty wiarygodności.
Gdzie wybieracie się teraz na trasę koncertową i czy w przyszłości fani z Polski mogą liczyć na wasze show?
Dank: Do końca 2006 roku być może złapiecie nas nawet u was w Polsce. Na bank! Nie możemy się doczekać, aż coś razem spalimy!
Macie jakieś ostatnie słowa dla fanów z Polski?
Dank: Co jest Polska?! Chciałem wam tylko podziękować za miłość i wsparcie. Będziemy dalej tworzyć dla was dobrą muzykę.
Frank: Ponadto przygotujcie się na "Xtended Play Version 3.13", do którego dołączona jest limitowana ekskluzywna płyta DVD, która zawiera materiał z naszymi występami i z naszym człowiekiem owianym legendą J Dillą we własnej osobie.
Sprawdzajcie też nasze strony internetowe. Poza tym niedługo dostępne będą europejskie wakacje Fanka i Danka na DVD. A do tego czasu spalcie i wypijcie za nasze zdrowie. Pokój!