Maria Sadowska: Trzeba przekraczać granice [WYWIAD]
"Miłość na pierwszą stronę" to kolejny film Marii Sadowskiej, reżyserki "Dziewczyn z Dubaju" i "Sztuki kochania", która na potrzeby projektu napisała też piosenkę "Jestem tylko dziewczyną". Podczas premiery filmu artystka opowiedziała nam o piosence oraz zdradziła czy planuje wydać kolejne płyty.
"Miłość na pierwszą stronę" to historia współczesnego kopciuszka i syna pary prezydenckiej. Ona jest w trakcie życiowej przemiany i przebojowo stawia pierwsze kroki w zawodzie paparazzi. On też chce żyć na własnych zasadach i uwolnić się od blasku fleszy, co może okazać się trudniejsze, niż przypuszcza. Między bohaterami zaiskrzy jedynie ulotna "miłość na pierwszą stronę", czy wielkie uczucie na całe życie?
Oprócz Olgi Bołądź i Piotra Stramowskiego, na ekranie zobaczymy Mateusza Damięckiego, Magdalenę Schejbal, Rafała Zawieruchę, Magdalenę Koleśnik, Tomasza Oświecińskiego oraz Ewe Telegę.
Sadowska nagrała także utwór promujący film. Piosenka "Jestem tylko dziewczyną" opowiada o głównej bohaterce filmu. Nina jest zwykłą dziewczyną z sąsiedztwa, która poznaje Roberta, okrzykniętego przez media "najlepszą partią Rzeczpospolitej". Podobno przeciwieństwa się przyciągają, ale miłość bywa nieprzewidywalna. Szczególnie, gdy zanadto interesują się nią inne osoby.
"Miłość na pierwszą stronę" produkuje TFP na zlecenie Telewizji Polsat, Cyfrowego Polsatu oraz Polkomtela. Za dystrybucję w kinach odpowiada Dystrybucja Mówi Serwis. Film wejdzie do kin 7 października.
Maria Sadowska na premierze filmu "Miłość na pierwszą stronę": Trzeba przekraczać granice
Interia Muzyka: Niedawno mówiłaś, że raczej będziesz skłaniać się w stronę filmu, niż muzyki. Jednak choćby przy okazji "Miłości na pierwszą stronę" stworzyłaś piosenkę promującą film. Czyli do końca muzyki nie porzucasz?
Maria Sadowska: - Tego się nie da porzucić. Muzyka jest zazdrosną kochanką - nigdy cię nie puści, zawsze się za nią tęskni i zawsze jest częścią ciebie. Na pewno nigdy nie porzucę muzyki na rzecz filmu, aczkolwiek faktycznie - w czasie pandemii musiałam przerzucić środek ciężkości życia zawodowego na film, bo z muzyki nie dało się wtedy wyżyć. Staram się przy okazji filmów realizować muzycznie i bardzo się cieszę, że do tego filmu udało się nagrać piosenkę, która ten film promuje. Piosenka jest zainspirowana tekstem z tego filmu, a w zasadzie to jest cytat cytatu, bo "Miłość na pierwszą stronę" opowiada dużo o miłości do kina, a główni bohaterowie mówią do siebie cytatami z filmów. Oryginalnie powiedziała to Julia Roberts do Hugh Granta w filmie, pt. "Nothing Hill", u nas mówi to bohaterka do głównego bohatera, a ja wykorzystałam tą linijkę jako inspirację do całej piosenki.
Czyli możemy spodziewać się jeszcze jakiejś płyty?
- Tak, chociaż zastanawiam się, czy jest sens jeszcze nagrywać płyty. Wydaję mi się, że tych płyt nikt nie słucha w całości. To już nie są czasy, kiedy się kupowało płytę i się jej słuchało w kółko. Większy sens ma teraz chyba wydawanie pojedynczych piosenek. Bardzo tęsknię za muzyką, piosenki wciąż powstają, cały czas chodzę ze swoim ukulele i coś komponuje. Najwcześniej pewnie ukaże się płyta z piosenkami do filmów, bo niedługo sporo mi się ich nazbiera. Miałam piosenkę w "Dniu Kobiet", miałam piosenkę w "Dziewczynach z Dubaju", tutaj jest piosenka "Jestem tylko dziewczyną", do filmu "Pokusa", nad którym teraz pracuję również pewnie coś powstanie, więc najszybciej to pewnie zbiorę te wszystkie piosenki z filmów i wydam jakąś płytę. Ale nigdy nie mówię nigdy, nie wiadomo co się wydarzy.
Ostatni swój film zrobiłaś z Dodą. Przy okazji Eurowizji mówiłaś, że Doda jest "idealną artystką na Eurowizję" i że "z dobrą piosenką mogłaby zawojować świat". Może jakaś kolejna współpraca, tym razem przy piosence na konkurs?
- Ja bardzo Dodę namawiam. Ona nie chce i ja to rozumiem. Myślę, że jest już tak dużą artystką, że może być ponad to. W tej chwili każda z nas idzie swoją drogą, więc raczej nie planujemy nic robić w tej sprawie.
Skoro już jesteśmy przy Eurowizji, to masz jakiś swój typ oprócz Dody? W ostatnich latach mamy dość duży rozrzut pomiędzy Rafałem Brzozowskim a Krystianem Ochmanem, a niektórzy mówią też, żeby na konkurs wysłać kogoś od disco polo...
- Jeśli mam być szczera, to w ogóle nie wiem tego nie śledzę, nie wiem co się działo w tym roku. Nie mam telewizora, nie mam telewizji, siedzę raczej w bardziej niszowej muzyce.
Kolejny film, nad którym pracujesz - "Pokusa", powstaje na podstawie książki znanej z Polo TV Edyty Folwarskiej. Odważne posunięcie wchodzić na grunt Blanki Lipińskiej.
- Nie uważam, że wchodzę na czyjeś terytorium. Mam na kurtce napisane "No risk, no fun" (Bez ryzyka, nie ma zabawy), zawsze robię odważne posunięcia. Uważam, że trzeba przekraczać granice, trzeba być ponadgatunkowym. Teraz wszyscy żyjemy w swoich bańkach, nie rozmawiamy z ludźmi, którzy myślą inaczej, są z innych gatunków. Edyta napisała ciekawą książkę, bo jest to książka niby erotyczna, ale podejmująca temat #metoo i przemocy wobec kobiet. Z całym szacunkiem do Blanki Lipińskiej, uważam, że to powieść Edyty Folwarskiej jest dużo bardziej feministyczna w tej kwestii i zobaczyłam w tej książce potencjał. Nie byłabym sobą, gdybym nie przerobiła tego filmu pod siebie, więc to nie będzie dokładnie ta książka. Film jest pracą zbiorową, więc to będę ja i spojrzenie wielu innych osób, które przy tym współpracowały i próbowały pokazać swój punkt widzenia. Myślę, że będzie to jeden z pierwszych filmów o #metoo.
Wspominałaś kiedyś, że może będziesz mieć rolę dla Michała Szpaka. Może tam?
Przy okazji "Pokusy" nie, ponieważ jest to jednak thriller psychologiczny, który obraca się wokół czterech głównych bohaterów. W przeciwieństwie do filmu "Miłość na pierwszą stronę", gdzie zagrała cała plejada wspaniałych gwiazd i mnóstwo fantastycznych osób mogło się pokazać, w "Pokusie" nie ma prawie żadnych drugoplanowych ról.
Rozmawiała: Aleksandra Kalita