"Kobieta jest kosmitą"
Kasia Cerekwicka - laureatka „Szansy na sukces”, wygrała konkurs z udziałem Ewy Bem, następnie roczną edycję programu, która odbyła się w Sali Kongresowej. Nagrodą za wygraną był udział w koncercie debiutów Opole’97. W styczniu’99 dostała się do chórku Edyty Górniak. W tym samym czasie rozpoczęła prace nad swą debiutancką płytą „Mozaika”. Przy okazji ukazania się jej na rynku z Kasią rozmawiał Konrad Sikora.
Twoja kariera rozpoczęła się od programu „Szansa na sukces”. Czy kiedy udawałaś się do studia telewizji, myślałaś że to wszystko tak się potoczy?
Wszystko przerosło moje najszczersze oczekiwania. Nie sądziłam, że uda mi się zwyciężyć, że zostanę zauważona i że będzie o mnie głośno. Wtedy miałam 16 lat i „szansę na sukces” traktowałam jako zabawę, chęć pokazania się i zrobienia w życiu czegoś ciekawego. Nie wiedziałam jednak, że takie to będzie miało takie przyjemne skutki.
Śpiewałaś wtedy piosenkę Ewy Bem, czy tego typu muzyka cię interesuje?
Nie do końca. Lubię jazz, soul, właściwie całą muzykę nowoczesną, włączając w to techno. Nie przywiązuję się jakoś do jednego stylu muzycznego, a do programu z Ewą Bem zostałam przydzielona. Piosenki Ewy Bem w jakiś sposób mi podpasowały, tym bardziej, że znałam tylko parę jej utworów i większości musiałam się uczyć na potrzeby programu.
Później trafiłaś do zespołu Edyty Górniak. Czy to w jakiś sposób pomogło ci przy nagrywaniu twojej debiutanckiej płyty?
To było tak, że do Edytki trafiłam - zresztą nadal jestem w jej zespole - już po tym, jak podpisałam solowy kontrakt i zaczęłam pracować nad płytą. Nie miało to więc raczej wpływu na sam fakt wydania płyty. Dostałam od niej jednak bardzo dużo rad, dużo potrzebnych wskazówek na temat promocji, udzielania wywiadów i tego typu spraw. Od artystki, która już tyle lat jest na scenie, która jest profesjonalistką, można naprawdę wiele się nauczyć i wiele dowiedzieć. Dzięki niej mogłam też zobaczyć, jak wyglądają koncerty od kuchni. Myślę, że to jest dobra droga. Cenię sobie bardzo tę współpracę i uważam, że naprawdę dobrze trafiłam.
Jak w takim razie powstawała twoja płyta?
Album powstawał od kwietnia 1999 roku w dość długim okresie czasu. Pracowałam z dwoma świetnymi producentami - Pawłem Zarzyckim i Grzegorzem Piotrowskim. To jest nasze wspólne dzieło. Oni niczego mi nie narzucali, ja im ufałam i wierzyłam, że są profesjonalistami i to, co robią, będzie dobre. Wiadomo, że zawsze zdarzają się jakieś zgrzyty, tym bardziej, że ja jestem osoba bardzo wymagającą. Bardzo miło wspominam ten okres.
Jakie nadzieje wiążesz z tym albumem?
W sumie to sama nie bardzo wiem. Zawsze chciałam śpiewać i kiedyś wydać płytę. Dla mnie najważniejsze jest to, że śpiewam, że zacznę występować na koncertach. To, że płyta pojawiła się w sklepach jest super, ale jakoś nie zastanawiałam się, czego po tym wszystkim oczekiwać. Samo jej wydanie jest już dla mnie spełnieniem marzeń. Dlatego ani nie mam jakichś wielkich nadziei, ani wielkich obaw. Co będzie to będzie. Rzadko się zastanawiam nad przyszłością.
Nasz rynek muzyczny zapełnia się powoli wokalistkami i wokalistami śpiewającymi muzykę pop. Co według ciebie wyróżnia cię z tego tłumu?
Chyba to, że nie próbuje nikogo naśladować i kopiować. Robię to, co lubię, robię wszystko po swojemu. Poza tym słyszałam, że mój głos jest dość ciekawy. Zawsze stawiałam na to, aby nie być niczyją kopią. Każdy może się gdzieś tam w moim śpiewie dopatrzyć podobieństw, ale jest to zupełnie przypadkowe. Myślę, że to jest mój atut.
Masz duży udział w powstawaniu muzyki, natomiast nie tekstów. Czy nie myślałaś o tym, aby samej chwycić za pióro?
Szczerze mówiąc trochę bałam się pisać teksty. W sumie to mogłabym napisaćcoś, ale na płytę metalową albo hardrockową, bo wszystkie są zdołowane i powstają w bólach, wszystko byłoby więc zbyt pesymistyczne. A ja w sumie taka nie jestem i dlatego poprosiłam o pomoc kolegów. Ujęli wszystkie moje myśli i uczucia w odpowiednie słowa. Być może jednak w przyszłości coś napiszę, bo już mi się w głowie układają jakieś pomysły.
Czy w takim razie naprawdę wierzysz, że – jak mówi tytuł jednej z twych piosenek – "kobieta jest jak księżyc"?
Tak, zdecydowanie. Nawet jestem w stanie pójść dalej i powiedzieć, że kobieta jest kosmitą, istotą z innej planety. Widzę to sama po sobie i po swoich przyjaciółkach. Jesteśmy jak księżyc, czasami otoczone gwiazdami, czasami schowane za chmurami i tak dalej i tak dalej...
Jak twoje wyobrażenia o przemyśle muzycznym sprzed zwycięstwa w „Szansie na sukces” mają się do tego, co cię spotkało przy okazji nagrywania i wydania tej płyty?
Nie sprawdziły się w ogóle. To były wyobrażenia młodej osoby, która zupełnie inaczej patrzyła na świat, która była otwarta i wszystkim zafascynowana. Nigdy nie uderzyła mi do głowy woda sodowa, ale zawsze myślałam, że jak podpiszę kontrakt, to będą fanfary, fajerwerki i wielka impreza. Okazało się, że nagranie płyty całkowicie spadło na mnie. Wszystko musiałam robić sama. Firma oczywiście mi pomagała, ale to jest moja płyta. Na początku byłam tym wszystkim nieco przytłoczona, ale z perspektywy czasu jestem już rozluźniona i chyba nic już nie jest mi straszne.
Co myślisz o Internecie?
Muszę przyznać, że ostatnio bardzo mnie wciągnął. Gdybym miała w domu komputer, to chyba bym nie wychodziła z mieszkania. Często siedzę na czacie, przeglądam różne strony. Udało mi się znaleźć teksty wielu piosnek i uważam, ze jest to rzecz potrzebna do nauki i do zabawy. Jeśli chodzi o mp3, to preferuję to bardziej niż pirackie płyty. Sama wiem, że młodych ludzi często nie stać na kupowanie płyt. Ja jednak zawsze się starałam kupować. Kopiowanie płyt to okradanie artystów i powinno być karalne. Może wyjściem byłoby umieszczanie wybrakowanych wersji piosenek? Wtedy byłaby promocja, a ludzie kupowaliby płyty. Myślę jednak, że jeszcze długo nic z tym nie będzie zrobione, ale wiem, że jest to problem ogólnoświatowy..
Dziękuję za rozmowę.