A czy jako muzyk, nie uważasz, że Internet ci zagraża.
Nie, piractwo jest wszędzie. Czy pirat zrobi to w Internecie, czy gdzie indziej, to i tak to zrobi. Dlatego sam Internet nie jest dla mnie żadnym złem. To ludzie są nieuczciwi i nie da się ich pozbyć w żaden sposób.
Czy w takim razie piractwo was mocno dotyka?
Nie, raczej nie. Arkę tak, słyszałem, że duże ilości pirackich płyt już krążą na rynku. Tymoteusz jest raczej nietknięty. Robert powiedział, że w sumie się cieszy, bo dzięki temu do większej ilości ludzi dociera nasz przekaz.
Współpracowałeś z fińskim reżyserem Mikki Kaurismakim? Jak to się stało?
Po prostu zadzwonił do mnie i zapytał, czy może wykorzystać parę moich utworów. Zgodziłem się. W październiku zeszłego roku przyjechał do Warszawy na festiwal z swym nowym filmem z Johnym Deepem „Los Angeles bez mapy”. Tam możne je usłyszeć. Teraz jesteśmy w ciągłym kontakcie. Za każdym razem, kiedyś coś nowego napiszę, to mu wysyłam. W większości przypadków pasuje mu to i bierze to do swoich filmików.
A sam nie myślałeś, aby zagrać w filmie?
Miałem parę propozycji, ale zupełnie się do tego nie nadaję. Nie mam żadnych zdolności aktorskich i raczej nie ma się co spodziewać, że kiedyś zagram w filmie.
Dziękuję za rozmowę.