"Wszystko da się osiągnąć"
Mimo realnych i pozornych zmian, jakie dokonały się w Rosji na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat, tamtejsza scena muzyczna, a w tym metalowa, to wciąż duża zagadka. Mało która zachodnia wytwórnia obiera taktykę działań sapera oraz ma na tyle chęci i żyłki ryzykanta, aby choć w niewielkim stopniu eksplorować tamte tereny w poszukiwaniu wartościowych grup.
Są jednak takie firmy, jak niemiecka Einheit Productions, która w poszukiwaniu muzyki spod znaku folk / pagan i viking metalu zawędrowała aż do Sankt Petersburga. Właśnie stamtąd pochodzi rosyjska formacja Nomans Land. Na "Hammerforst" - drugiej płycie zespołu, wydanej 21 lutego - Rosjanie rozwijają swój muzyczny talent, i podobnie do skandynawskich i bardziej znanych kolegów, umiejętnie nawiązują w swej muzyce do dawnych czasów wikingowskiej dominacji, apologizując etos życia w zgodzie z naturą, piękno prostoty zapomnianych wartości i reguł.
O wypływaniu na powierzchnię metalowej sceny, losie rosyjskich zespołów, ale i o lepszej przyszłości, z basistą Nomans Land Hjervardem rozmawiał Bartosz Donarski.
Muszę powiedzieć, że zawartość "Hammerforst" bardzo miło mnie zaskoczyła. Fani w Polsce mają raczej mgliste pojęcie o rosyjskiej scenie metalowej, a przez to profesjonalizm waszych muzycznych poczynań zdumiewa jeszcze bardziej. Brzmienie tej płyty jest naprawdę zawodowe, choć zdaje sobie sprawę, że produkowanie muzyki w Rosji do zadań łatwych z pewnością nie należy.
Zgadza się. Praca nad "Hammerforst" była dla nas niezwykle wyczerpująca. Wiesz, chcąc nagrywać album w Rosji koniecznością nie jest tylko posiadanie napisanego materiału, ale w ogóle znalezienie takowej możliwości. To był raczej ciężki okres działalności Nomans Land, choć teraz możemy powiedzieć, że mamy już to za sobą i że udało nam się coś osiągnąć. Wszystko da się zrobić, pod warunkiem, że ma się solidny zespół, który podąża w jednym kierunku i ku wspólnemu celowi.
Wasz pierwszy album "The Last Son Of The Fjord" ukazał się w roku 2000, nakładem nie znanej mi bliżej rosyjskiej wytwórni. Jak to wówczas wyglądało?
Tą firmą była Fono Records. Na samym początku chcieliśmy, aby ktokolwiek w ogóle wydał nasz album. Myślę, że w tym miejscu powstrzymam się od dalszych komentarzy na temat tej wytwórni i jej działań promocyjnych. Sądzę, że to, iż twoja wiedza o Nomans Land rozpoczyna się od naszej współpracy z Einheit Productions mówi samo za siebie. Obecnie wchodzimy w kolejny etap naszej kariery, a to wiele zmienia.
Jak przedstawia się wasza nowa płyta na tle swej poprzedniczki? Czy porównując oba materiały można dostrzec wyraźne zmiany w warstwie muzycznej?
Tak, nasze granie ulega przemianom. Jeśli porównalibyśmy dwa nasze albumy, to postęp, jaki się dokonał jest oczywisty. Chodzi mi tu zarówno o kwestie komponowania, jak i samego rozumienia muzyki. Jako zespół nie stoimy w miejscu, a cały czas dojrzewamy. Dlatego też trudno powiedzieć, jak brzmieć będzie nasza muzyka za np. pięć lat.
Rozmawiając o Nomans Land podstawowym pytaniem cisnącym się na usta jest wasze mentalne zaangażowanie w staroskandynawską filozofię życia, tematykę nordyckiej przeszłości i historię wikingów. To chyba nie jest typowe dla grupy pochodzącej z Rosji?
Mieszkamy w Sankt Petersburgu, mieście położonym niedaleko Skandynawii. Należałoby też podkreślić fakt, że pierwsi rosyjscy kniaziowie w Rusi Kijowskiej byli wikingami i to nie jest dla nikogo żadną tajemnicą. To oni założyli również Starą Ladogę - pierwsze miasto na tym terenie. Część dziedzictwa naszych odległych przodków pozostała w nas do dziś. Jednego można być pewnym - północna krew płynęła w żyłach naszych tutejszych przodków.
W jaki sposób doszło do podpisania kontraktu z małą, acz coraz prężniej działającą, niemiecką wytwórnią Einheit?
Wysłaliśmy nagrania demo, a w jakiś czas potem Einheit odpowiedziała proponując nam współpracę. Wszystko potoczyło się właśnie w ten sposób.
Reakcje zachodniej prasy na "Hammerfrost" są w wielu miejscach wręcz entuzjastyczne. Przyznaj, że nie spodziewaliście się aż tak dobrego odzewu.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z reakcji, z jakimi spotyka się "Hammerforst". Są rzeczywiście doskonałe! Mogę dodać, że nie spodziewaliśmy się aż takich pochwał, choć w głębi siebie bardzo chcieliśmy, aby takowe się pojawiły. Jesteśmy silnie przekonani, co do jednej sprawy - jeśli robisz coś szczerze, w duszach ludzi odnajdziesz pozytywny efekt własnej pracy.
Może się mylę, ale wydaje mi się, że wasza muzyka jest chyba najlepiej rozpoznawalna na scenie blackmetalowej. Kto właściwie słucha Nomans Land?
Audytorium Nomans Land to zdecydowanie inni ludzie. Jest jednak jedna rzeczy, która ich wszystkich łączy. Lubią słuchać dobrej muzyki (śmiech).
To, co w moim przekonaniu wyraźnie odróżnia Nomans Land od rzeszy innych zespołów z tego gatunku, to doskonałe operowanie czystymi wokalami, a nie tylko szorstkim wrzaskiem. To zdecydowanie jeden z najmocniejszych punktów "Hammerfrost".
Nasze wokale i muzyka generalnie muszą poruszać serca, gdyż są dokładnym odzwierciedleniem naszej duszy, tego czym jest Nomans Land.
Jak wspominałem na początku, rosyjska scena nie jest w Polsce zbyt dobrze znana. Jak myślisz, z czego to wynika?
Rosyjska scena metalowa, delikatnie rzecz ujmując, jest w beznadziejnej kondycji. Tutaj tylko się mówi o tym, że jesteśmy cywilizowanym krajem. Prawda jest jednak taka, że raczej tak nie jest. Duch niewolnictwa, beznadziejności i rozpaczy istnieje w ludziach nawet do dziś.
W Rosji ludzie żyją stereotypami bardziej niż gdziekolwiek indziej na świecie. Mówić o tym zawsze przychodzi mi na myśl jeden przykład. W mieście takim jak Sankt Petersburg, z populacją Finlandii, rzędu pięciu milionów obywateli jest tylko jeden metalowy klub! Tak jest w całym kraju, jak nie gorzej. I tak oto wygląda cała rosyjska scena metalowa!
Zgodnie z waszą postawą i zainteresowaniami, pisane przez was teksty dotyczą zapewne pochwały prostego życia, dawno zapomnianych prawd i wartości. O czym chcecie powiedzieć słuchaczowi?
Z pewnością mamy coś ludziom do przekazania. Masz rację, co do pochwały prostego życia, zapomnianych reguł i cnót. W czasach, których dotyka nasza muzyka, ludzie żyli w jedności z naturą. Wydaje się, że wówczas ludzka dusza była bardziej otwarta, czego nie można zauważyć obecnie.
Chcę przez to powiedzieć, że człowiek powinien być w pierwszej kolejności człowiekiem. Innymi słowy, musi być w stanie odbierać i wyrażać uczucia. Ku mojemu rozżaleniu, większość z nas już dawno o tym zapomniała.
Utwory, które znalazły się na "Hammerfrost" nie należą do najnowszych, gdyż powstały około trzech lat temu. Podejrzewam, że przygotowania jego następcy są już dość zaawansowane.
W tej chwili pracujemy nad nowym materiałem. Już teraz wiem, że będzie się on różnił od tego, co znalazło się na "Hammerfrost". Jak już mówiłem, nie pozostajemy w bezruchu, idziemy dalej. Jestem pewien, że nowa płyta warta będzie naszego wysiłku. Ponadto, w naszych najbliższych planach jest również miejsce na kilka koncertów i realizację wideoklipu.
Dziękuję za rozmowę.